***
Obudziłem się z przeciągłym ziewnięciem od razu wymacałem miejsce obok. Było... było puste. Zerwałem się na równe nogi, z hukiem uderzając nogami i panele.
-Oi Eren? Co się dzieje?- Ukochany głos mnie uspokoił.
-Chyba popadam w jakąś paranoję...- Wyjaśniłem i ciężko opadłem na łóżko. Levi wczołgał się na nie od drugiej strony obejmując mnie od tyłu.
-Spokojnie, przecież jeszcze go nie ma.- Szepnął uspokajająco.
-Może i nie ale w każdej chwili może się zjawić Mikasa była ostrzeżeniem.- Zmartwoiny schowałem twarz w dłoniach. Levi chcąc odwrócić moją uwagę od problemów zaczął całować mój nagi kark. Zamruczałem z aprobatą.
-Hej. Może wykorzystamy ten czas?- Zapytałem uśmiechając się pod nosem.
-W jaki sposób?- Droczył się ze mną dobrze wiedząc co mam na myśli. Nim zdążył zarejestrować jakiś ruch skoczyłem na niego i wdusiłem w materac.
-Leż tu i się nie ruszaj.- Rozkazałem z iście diabelskim uśmieszkiem. Wstałem i ruszyłem ku komodzie. Wyciągnąłem... Wyciągnąłem krawat.[50 shades of Eren ( ͡° ͜ʖ ͡°) ] Wróciłem do Levi'a mierzącego mnie pożądliwym spojrzeniem. Złapałem go za nadgarstki i związałem mu dłonie nad głową.
-Oho, widzę, że dziś ty przejmujesz inicjatywę.- Szepnął uwodzicielsko. Mruknąłem na znak zgody i nie czekając ani chwili dłużej zacząłem obdarowywać jego szyje pocałunkami. Coś zaczęło mnie kłóć w podbrzusze spojrzałem w dół i ujrzałem naprężoną pod bokserkami męskość Levi'a. Podniosłem wzrok na niego i uniosłem brwi w niemym zapytaniu ,,już?''. Przygryzłem wargę i mrugnąłem na co oddech uwiązł w gardle czarnowłosego. Wróciłem do jego ust. Całując go lekko, słodko jakby na pożegnanie.
-Kocham cię.- Wyznałem gdzieś pomiędzy pocałunkami.
-Dziwne, że mówisz to dopiero gdy jestem związany.
^Time skip^
Gdy się ogarnęliśmy Levi zszedł na śniadanie z tytułu, że nie miałem nic innego do roboty poszedłem z nim. Chwile śmiałem się widząc jak czarnowłosy nie może dosięgnąć do szafki. Ale już po chwili stwierdziłem, że pomogę mu.
-Moja pomoc ma swoją cenę skarbie.- Droczyłem się z nim przyduszając go do blatu. Nim zdążyłem cokolwiek zrobić ukochany wpił się w moje usta nagradzając mnie namiętnym pocałunkiem.
-Okey pomaganie jest całkiem przyjemne.- Stwierdziłem śmiejąc się.
-Eren. Musisz coś zrobić.- Sielankę przerwał nam napięty głos blondyna.
-Już są?- Wszystkie pozytywne emocje wyparowały.
-Nie ale niedługo dotrą. Nie ma czasu chodź.- Nie czekając za moją odpowiedzą ruszył do piwnicy.
^^^^^^^
Wchodząc przez znajome stalowe drzwi ujrzałem 3 osoby klęczące na podłodze. Były związane, zakneblowane ich oblicza zasłaniały chusty. Wiedziałem dobrze na czym ma polegać moje zadanie. Muszę się wzmocnić.
-Proszę wyjdźcie stąd.- Poprosiłem. Armin od razu to uczynił, Levi zaś stał niewzruszony w miejscu. Nie było mi szkoda ludzi, przyzwyczaiłem się do tego.
-Błagam Levi wyjdź... Nie chcę żebyś widział mnie w tym stanie.- Błagałem nie patrząc na niego. Szum krwi ofiar zagłuszał pomału logiczne myślenie. Zacisnąłem dłonie w pięści aby nie rzucić się na nie.
-Niegdzie się nie ruszam.- Postawił się.
-Twój wybór.- Nie miałem już siły panować nad instynktem. Ruszyłem na pierwszą. Kobieta. Nie zastanawiając się nad niczym wbiłem kły w żyłę na szyi. Szkarłat płonący w moich oczach wręcz piekł. Już po chwili wyzionęła ducha. Teraz gdy pierwszy głód został zaspokojony. Do drugiego podszedłem wolniej zataczając wokół niego krąg z gracją przykucnąłem. Brutalnie nim szarpnąłem przesuwając językiem po nabrzmiałej żyle. Trzeba spuścić mu trochę krwi. Levi warknął niezadowolony w sposobu w jaki się obchodzę z mężczyzną- ofiarą. W tamtym momencie nie obchodziło mnie to rządza zapanowała nad moim ciałem. On także po chwili bezwładnie osunął się na ziemię. Została ostatnia osoba. Kobieta. Czując przypływ siły spokojnie podszedłem do niej i chwyciłem mocno za nadgarstek. Uśmiechając się wbiłem w nią kły.
***
Uwagen niedługo brwi zagłady nawiedzą rozdziały xdd