Rozdział 9

2K 218 7
                                    

***

Nie widziałem Armina od pierwszego i zarazem ostatniego treningu. Towarzystwa dotrzymywała mi głównie Isabel. Nadal nie odważyłem się wyjść sam gdzieś poza swoje cztery ściany. Do czasu do czasu przychodził Levi, który wyciągał mnie na spacery ,,żebym do reszty nie zdziczał". Odkryłem, że bardo lubię lasy. Czuje się w nich malutki, nieistotny. Potrafiłem się rozluźnić i być po prostu sobą. Rozmowy z Levim były bardzo swobodne, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałem się, że jego matka zakochała się w wampirze, który chciał jedynie jej ciała, nie odwzajemniał jej uczuć. A gdy tylko się dowiedział, że jest w ciąży zniknął z powierzchni ziemi. Matka Levi'a zmarła podczas porodu, ale on wiedział, że go kochała. Jedyne co mi przeszkadzało to, to gdy celowo przelotne muskałem jego ramię czy rękę, ten od razu się odsuwał i zamykał na mnie.

Dziś też Levi wyciągnął mnie na dwór. Stwierdził, że musi mi coś pokazać.

-Levi... Niedługo będę musiał coś zjeść.- Wyznałem opierając dłoń na jego ramieniu. Ten od razu się odsunął. Milczał.

-No do jasnej cholery! O co chodzi?!- Nie wytrzymałem. I złapałem go za oba ramiona. Ewidentnie unikał mojego wzroku. Błądziłem długo po jego twarzy. W końcu z irytacją złapałem go za podbródek i zadarłem go ku górze aby spojrzał na mnie. Dopiero gdy jego wzrok umiejscowił się na moich oczach zdałem sobie sprawę jak blisko siebie jesteśmy. Nieznacznie jeszcze bardziej się zbliżyłem nachylając się ku niemu.

-Eren. Nie.- Wyszeptał. Ale wyczułem gdzieś głęboko w jego słowach sprzeczność. Próbował się wyszarpnąć. Rozzłoszczony przydusiłem go do pnia drzewa.

-Dlaczego zaprzeczasz skoro chcesz tego?- Zapytałem opierając głowę na jego ramieniu. Kontakt z nim był niczym delikatne, przyjemne wstrząsy elektryczne. Był uzależniający.

-Ja... Nie mog...- Nie pozwoliłam po raz kolejny zaprzeczyć zamykając mu usta w namiętnym pocałunku. Chciał mnie po raz kolejny odepchnąć lecz ja nie godząc się na to przyszpiliłem mu ręce nad głową. Z czasem poddawał się, a nawet sam narzucał tempo. Mimo tego, że to ja go przypierałem do ''ściany'' to on dominował penetrując moją jamę ustną.  Kończąc pocałunek przejechał językiem po moich wargach zadrżałem z rozkoszy. Gdy tylko poluzowałem uścisk Levi'a już nie było. Ryknąłem z irytacji. Tak chcesz się bawić? W porządku ciekawe co powiesz na to.

Ruszyłem w oszałamiająco szybkim tempie tylko w sobie znanym kierunku.

***

Rozdział z lekka krótki ale zaczyna się coś dziać ^^

Więc mam nadzieje że jesteście zadowoleni :3

Do nexta <3

Krew z krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz