Pani jest jego ciocią?

291 42 0
                                    

Cały był w siniakach. Świeżych i starych. Miał na brzuchu paletę kolorów. Żółte, czarne, fioletowe... Ma kłopoty, i to spore, pomyślałam, opuszczając mu koszulkę. Ktoś notorycznie go bije. Sądząc po śladach, może nawet od miesiąca. Muszę mu jakoś pomóc. Głaskałam go po włosach, czekając na matkę. Wróciła w towarzystwie trzech ratowników. Tamci wzięli Thomasa na nosze.
- Jest pełnoletni? - Spytał jeden z nich.
- Nie. - Odparłam, idąc za nimi w stronę wejścia do szpitala.
- W takim razie trzeba będzie powiadomić rodziców. - Powiedział.
- Ale... - Thomas na pewno by tego nie chciał. - To jest jego ciocia. - Wskazałam głową na swoją matkę. - Jego rodziców aktualnie nie ma w domu, są w delegacji za granicą, i to ona zajmuje się Thomasem pod ich nieobecność.
Wybałuszyła na mnie oczy. Była zaskoczona i chyba nawet zła.
- To prawda? - Spytał ratownik.
- T-tak. - Zająknęła się.
- Proszę do nich zadzwonić. - Polecił.
Weszliśmy do budynku. W środku było biało, brzydko i sterylnie, a na dodatek w powietrzu unosił się smród choroby.
- Oczywiście. - Przytaknęła matka.
- A jeśli nie uda się im przyjechać? - Spytałam.
- W takim wypadku, to pani będzie musiała podpisać zgodę na leczenie siostrzeńca. - Oznajmił matce.
Ratownicy zanieśli Thomasa na salę. Lekarz kazał nam zaczekać na korytarzu.
- Alex. - Zaczęła podenerwowana matka. - Ja niczego nie podpiszę. Musisz zadzwonić do jego rodziców i powiedzieć...
- Nie rozumiesz. - Przerwałam jej. - Musisz to podpisać. On chyba nie ma ojca, a jego matka... ona tu nie przyjedzie. - Spuściłam głowę. - Jest pijaczką.
Tak jak moja, pomyślałam. Matka przez chwilę stała w kompletnym bezruchu. Oczy się jej zaszkliły. Potem podeszła i objęła mnie niepewnie. Wzdrygnęłam się, nie chciałam jej dotyku.
- Przepraszam za te wszystkie lata. - Powiedziała cicho. - Alex, tak mi przykro. Ja... jeśli mogę to jakoś naprawić...
Nie chciałam tego słuchać. Wciąż nie potrafiłam jej tego wybaczyć.
- Możesz to podpisać. - Odparłam twardo.
Westchnęła, kręcąc głową.
- Alex, to zły pomysł. - Powiedziała. - Możemy mieć przez to kłopoty.
Nagle z sali wyszedł lekarz.
- To nic poważnego. - Oznajmił, podchodząc do nas. - Chłopak doznał lekkiego wstrząsu. Wszystko będzie dobrze, ale musimy mieć zgodę na leczenie. Pani jest jego ciocią? - Spytał.
Spojrzałam na matkę błagalnym wzrokiem. Otarła z policzka pojedynczą łzę i otworzyła usta, żeby zaprzeczyć.

 Obiecaj Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz