Dla pani Leo

539 44 34
                                    

Ledwie zerknęłam na pierwszą stronę, ktoś podszedł do mojego stolika.
- Co podać? - Spytał młody, może nawet nastoletni, potwornie znudzony kelner.
Miał idealnie ułożone ciemne blond włosy. Był wysoki, przystojny i dobrze zbudowany.
- Muszę pomyśleć. - Odparłam niepewnie, zamykając dziennik.
Przytaknął, a zaraz potem wytrzeszczył na mnie parę niebiesko-zielonych  oczu.
- Skąd to masz? - Usiadł koło mnie, zainteresowany nagle pamiętnikiem Thomasa.
- Nie chcę być niegrzeczna, ale raczej nie powinno to pana obchodzić. - Stwierdziłam. 
Chłopak przez chwilę gapił się na mnie, jakby myśląc, że żartuję. A zaraz potem wybuchnął głośnym i niekontrolowanym, ale przyjaznym dla ucha śmiechem.
- Tak się składa, że i owszem. - Odparł, ocierając łzy.
Wstałam z zamiarem wyjścia, ale chłopak przytrzymał mnie za przedramię. Był potwornie silny i zaczynałam się go bać.
- Posłuchaj mnie, skarbie. - Wysyczał mi do ucha, ocierając się o nie nosem. - Wiem, czyje to jest. I coś mi się nie wydaje, żeby Thomas był szczególnie zadowolony z faktu, że to masz. Prawda?
- Puść mnie, chcę wyjść. - Warknąłam, wyszarpując rękę z jego uścisku.
Ani drgnęła.
- Spokojnie, jakoś się dogadamy. - Szepnął z uśmiechem i dziwnym błyskiem w oku.
Spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem, a moje oczy zrobiły się pewnie wielkie jak spodki, bo kelner znowu się zaśmiał.
- Wyluzuj, przecież cię nie zgwałcę. - Wyjąkał, dusząc się ze śmiechu.
- To czego chcesz? - Spytałam.
- Pójdziesz ze mną na spacer. - Odparł, nagle poważniejąc. - W jedno takie miejsce. Nic ci się nie stanie, ale musisz być sama. 
- Co za miejsce?
- Zobaczysz. - Mruknął, wstając. - Widzimy się tu o dwudziestej w piątek. Jeśli nie przyjdziesz, to jednym telefonem zrobię z ciebie wścibską szmatę, rozumiemy się? - Spytał przez zaciśnięte zęby, pochylając się nad stołem.
Skinęłam powoli głową, przerażona jednocześnie nim i myślą utraty zaufania Thomasa. Odwrócił się i już miał odejść, kiedy nagle zawrócił.
- Jak ty w ogóle masz na imię? - Zapytał, stając znów nade mną.
- Alex. - Odparłam.
Wyciągnął dłoń, chwycił nią moją i powoli uniósł do ust, składając na niej delikatny pocałunek. Przez cały czas patrzył mi prosto w oczy. Chyba się zaczerwieniłam.
- Dla pani Leo. - Powiedział.
A potem wyprostował się i odszedł. Zerknęłam znów na leżący przede mną pamiętnik. Bałam się go otworzyć. Teraz, kiedy kumpel Thomasa wiedział już, że go mam, mogłam zachować chociaż odrobinę godności i w razie czego bez wyrzutów sumienia zaprzeczyć, że go czytałam. Albo może lepiej od razu przyznać się, że go wzięłam i nigdzie nie iść z tym szurniętym kelnerem. Chociaż z drugiej strony... być może mogłabym się czegoś od niego dowiedzieć. Wyglądało na to, że dobrze zna Thomasa. Wiedziałam, że to zły pomysł, a mimo to, wychodząc rzuciłam krótkie do piątku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 14, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

 Obiecaj Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz