Hej, tu Alex

292 34 1
                                    

- Na pewno sama jej o niczym nie powiem. - Odparła. - Ale jeśli spyta, nie będę kłamać.
Przytaknęłam. W drodze powrotnej myślałam ciągle o swoich własnych zasadach. Pierwsza będzie taka, że pomogę Thomasowi. Ale czy to w ogóle jest zasada? Brzmi jak jeden z podpunktów jakiegoś planu. No to inaczej... Nigdy nie zostawię ludzi, którym naprawdę na mnie zależy. Czyli cioci, Elle i Leny, może z czasem i Thomasa, może nawet matki... Bo skoro mi pomogła, to pewnie jeszcze coś dla niej znaczę. Chyba jednak Marla miała rację, a ja powinnam jej wybaczyć.
- Podwieść cię do ośrodka? - Spytała.
Dzisiaj go tam nie będzie, pomyślałam. Pokręciłam przecząco głową.
- Możesz podrzucić mnie do centrum. Chyba odwiedzę Lenę. - Powiedziałam.
Tak zrobiła. Resztę dnia spędziłam na zakupach z przyjaciółką. Wszystko jej opowiedziałam. Była wręcz zachwycona Thomasem. Stwierdziła, że koniecznie musi go poznać. Zaśmiałam się, słysząc to. Chłopak mógłby się przerazić, gdybym następnym razem zabrała ze sobą do ośrodka przyjaciółkę. Tym bardziej, że Lena nie wiedziała, co to dyskrecja i prawdopodobnie już przy pierwszej lepszej okazji powiedziałaby mu, co tak naprawdę do niego czuję. A Thomas bardzo mi się spodobał i nie chciałam go straszyć.
- Wykluczone. - Mruknęłam.
Do domu wróciłam po ósmej. Od razu wyciągnęłam z przedniej kieszeni spodni telefon i wybrałam numer Thomasa. Zerknęłam przy tym na spód swojej prawej dłoni. Dobrze, że dodałam kontakt już w centrum, pomyślałam. Tusz z długopisu zdążył się już zatrzeć i nie wszystkie cyfry dało się teraz odczytać. Przez chwilę myślałam nad treścią wiadomości. Hej, tu Alex :), napisałam w końcu. Z bijącym sercem wysłałam SMS. Odpowiedź długo nie nadchodziła. Na pewno mnie olał, pomyślałam z rozpaczą, jedząc z matką kolację, chyba po raz pierwszy, odkąd pamiętam. Dopiero po dziesiątej, kiedy kładłam się już spać, usłyszałam dźwięk nadchodzącej wiadomości.

 Obiecaj Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz