Mój pierwszy prawdziwy pocałunek

309 39 4
                                    

Zaprowadziłam Thomasa do swojego pokoju. Rozglądał się po nim z ciekawością. Nagle zamarł. Zmarszczył brwi.
- To moje walizki? - Spytał, wskazując na torby, które leżały na podłodze.
- No właśnie, bo ja... - Zaczęłam, spuszczając wzrok. - Stwierdziłam, że tu będziecie bezpieczniejsi.
Nie mogłam mu powiedzieć, że chodzi też o warunki, w jakich żyją. Że są złe. Że jego matka zamieniła mieszkanie w chlew. Nie chciałam robić mu przykrości.
- Alex, doceniam to, ale wolałbym jednak wrócić. - Powiedział.
- Tommy, proszę. Ci goście wiedzą przecież, gdzie mieszkasz. A co, jeśli przyjdą? A ciebie akurat nie będzie w domu? Matka gdzieś wyjdzie, a Olly zostanie sam. To niebezpieczne. Sam wiesz...
- Alex, nie będę ci się zwalał na głowę. - Skrzywił się.
- Przestań, wcale się nie zwalasz. To przecież mój pomysł.
- Tak, ale...
- Moja mama już się zgodziła. - Przerwałam mu.
Westchnął, siadając na łóżku. Też usiadłam.
- Jak długo mogę zostać? - Spytał.
Roześmiałam się, kładąc się na plecach.
- Na zawsze. - Odparłam. - A przynajmniej, dopóki nie spłacimy tego długu. Potem będzie już bezpiecznie, prawda?
Uśmiechnął się.
- Przy mnie zawsze jesteś bezpieczna. - Powiedział.
Przypomniała mi się tamta scena z magazynów. Czy byłam wtedy bezpieczna? Przecież go pobili. Jak mógł mnie bronić, skoro był nieprzytomny? Zmarszczyłam brwi, Thomas to zauważył.
- Wtedy na Żelaznej... - Zaczął, jakby czytał mi w myślach. - Gdyby naprawdę groziło ci niebezpieczeństwo, byłbym w stanie cię przed nim ochronić. - Pochylił się nade mną, patrząc mi w oczy. - Wierzysz mi?
Przytaknęłam.
- To dobrze. - Powiedział, całując mnie w czoło.
- Siebie też dasz radę ochronić? - Spytałam.
Przez chwilę patrzył mi w oczy, smutnym, zamyślonym wzrokiem. Potem zerknął na usta. Pochylił się kawałek. Jeszcze, i jeszcze trochę. Czułam na twarzy jego oddech. Serce waliło mi, jakby za chwilę miało wyskoczyć. Pocałuje mnie! Pocałuje! Przybliżył się jeszcze, tak, że nasze usta dzieliły już zaledwie milimetry. Zamknął oczy, więc zrobiłam to samo. Rozchyliłam lekko wargi, które Thomas delikatnie musnął swoim. Potem docisnął usta do moich. Były takie ciepłe i miękkie. Zaczął pogłębiać pocałunek. Wkładał w to tyle czułości, że nagle poczułam się naprawdę bezpieczna. Oddawałam pocałunki, wplatając dłonie w jego włosy. Były tak cudownie gładkie, że mogłabym je głaskać bez końca. Thomas dotykał dłonią mojego policzka. To był mój pierwszy prawdziwy pocałunek. Chyba już nigdy go nie zapomnę.

 Obiecaj Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz