Muszę zdobyć te pieniądze

273 34 1
                                    

- Marla za tobą płacze. - Wzruszyłam ramionami.
- Nie, to nie dlatego. - Odparł, marszcząc czoło.
- Byłoby mi przykro, gdybyś umarł. - Dodałam.
Teraz to on wzruszył ramionami.
- Życie i tak jest do dupy. - Stwierdził. - Nic, tylko problemy. Jedyne, co jeszcze mnie trzyma na tym popapranym świecie, to Olly. To wszystko.
Było mi przykro, kiedy mnie również nie wymienił. Nie, to głupie, skarciłam się za to w myślach. On cię nie kocha. Nie jesteś ważna, zrozum. Dlaczego miałby chcieć dla ciebie żyć, skoro życie jest dla niego takie trudne? Za trudne. Poza tym znamy się ledwie miesiąc. Nawet nie. Za krótko, żeby mówić o miłości, nawet przyjacielskiej.
- Wyjdę pierwszy. - Powiedział, nagle wstając. - Odczekasz dziesięć minut i dopiero wtedy będziesz mogła się stąd ruszyć. Nie wcześniej, zgoda?
- Czemu nie mogę wyjść razem z tobą? - Spytałam, również wstając.
Położył dłonie na moich ramionach i spojrzał mi głęboko w oczy. Miał takie cudowne czekoladowe tęczówki. W jego oczach widziałam strach, smutek, desperację, ale i swego rodzaju zawziętość.
- Obiecaj. - Powiedział cicho.
- Że? - Spytałam bezmyślnie, rozkojarzona jego spojrzeniem.
Brawo, Alex. Tylko się wygłupiłaś. Tak ciężko czasem pomyśleć, zanim o coś zapytasz? Zwłaszcza, gdy jest to tak kaszmarnie oczywiste. Spodziewałam się, że z irytacją powtórzy swój plan wyjścia - najpierw on, potem ja. Ale nie. Desperacja w jego oczach stała się większa, a smutek jeszcze bardziej dobitny.
- Obiecaj, że nie będziesz zadawać pytań, jeśli znowu poproszę, żebyś została w domu. Obiecaj, że mnie posłuchasz. I że nie będziesz się w nic mieszać. To zbyt niebezpieczne.
- Coś jeszcze? - Zażartowałam, przewracając zabawnie oczami.
- Tak. - Odparł poważnie. - Obiecaj, że nigdy więcej nie zrobisz niczego równie głupiego, jak ta twoja wycieczka na przedmieścia.
- Uratowałam ci życie. - Przypomniałam z lekkim wyrzutem.
- Wiem. - Powiedział cicho, muskając niepewnie mój policzek.
Zrobił to tak czule i delikatnie, że przez chwilę zapomniałam, gdzie jestem, a wargi miał miękkie i ciepłe. Wręcz idealne.
- Dziękuję. - Szepnął mi do ucha. -  Będę w poniedziałek. Na pewno.
Przytaknęłam, wciąż oczarowana tamtym buziakiem, choć z pewnością nic nie znaczył. A Thomas pocałował mnie jeszcze raz, odrobinę bliżej linii ust i odszedł. Ah, jaki on jest cudowny! Muszę mu pomóc. Nie chcę przecież, żeby stała mu się krzywda. Muszę zdobyć te pieniądze.


 Obiecaj Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz