reupload dla znajomej, za krwawienie oczu przepraszam dzieciaczki
__
Druga część powieści 'Sherlock Holmes'.
Niegdyś flirt był grą, a życie jedną wielką intrygą. Upadek w sidło sentymentu była przegraną.
A co, jeżeli obydwoje cieszą się z tej przeg...
Wchodziłam po schodach na górę. Już miałam w zamiarze chwycić za klamkę od drzwi do salonu, jednak usłyszałam pewien głos, który sprawił, że zastygłam w bezruchu.
- Zawarliśmy umowę i zatrudniliśmy Pana ponownie, co zamierza Pan zrobić?
To był głos Lady Smallwood.
- Niech Pani da mi czas. - odrzekł nerwowo Sherlock.
- Mijają już dwa tygodnie, Panie Holmes. Apeluję, aby zajął się Pan sprawą Moriartiego, tak jak mieliśmy ustalone. Żegnam, Panie Holmes. - odparła oschle, po czym, jak usłyszałam, wstała i odsunęła krzesło.
To był ten moment. Głośno otworzyłam drzwi do salonu, wpatrując się na obydwóch z zimnym spojrzeniem. Przywitałam się formalnie z Lady Smallwood, po czym udałam się do kuchni i nalałam sobie soku pomarańczowego do przezroczystej szklanki.
Usłyszałam w pewnym momencie kroki. Liczyłam, że zaczną cichnąć, jednakże przybierały jeszcze bardziej na sile i dźwięku. Westchnęłam deprobatycznie i odwróciłam się w stronę Sherlocka.
Patrzył na mnie, jakby zbity z tropu.
- Wypuścił Cię...? - zapytał po chwili niepewnie.
Och, czyli wiedziałeś o tym, że ten drań mnie porwał?
- A Ciebie to w ogóle interesuje? Nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać, bo boli mnie serce. - odrzekłam sarkastycznie, po czym udałam się do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.
Niech zgadnę, John doniósł mu o tej rozmowie telefonicznej? Jakżeby inaczej.
Chwyciłam za telefon schowany w mojej kieszeni. Zmarszczyłam czoło widząc :
John Watson, 20 nieodebranych połączeń
Sherlock Holmes, 198 nieodebranych połączeń.
Nie rozumiem. Przejął się tym, że zniknęłam? Jakoś wcześniej go to ani trochę nie ruszało, niech nie zgrywa bohatera.
Wzięłam ubrania na zmianę i ręcznik, po czym zamknęłam się w łazience. Wzięłam długą kąpiel, wciąż mając w głowie jedno, jedyne zdanie, które zrujnowało mi jakiekolwiek racjonalne myślenie.
Jesteś moją córką, Alice.
To jest niemożliwe. To nie może być prawda. Jakim cudem jestem jego córką? Moją matkę też zabił? Nie zdziwiłabym się.
Wzięłam głęboki oddech i ubrałam się w czarne legginsy i szary sweterek. Rozpuściłam włosy z wcześniej upiętego koka, a następnie opuściłam łazienkę zamykając się w swoim pokoju.

Jeśli tak dalej pójdzie w naszych relacjach, to ja go po prostu stracę. A on mnie.
W jednym Moriarty miał rację. Ani ja nie zdołam przeżyć bez Sherlocka, ani Sherlock beze mnie. To ja powstrzymuję go od dawania sobie w żyłę. To ja zwracam mu uwagę jak robi coś okrutnego. To ja trwam przy nim już jako jedyna... John i Mary tworzą sielankę rodzinną i nie mają dla niego ani chwili czasu.
Nie chcę naszego końca, bo to będzie prawdziwe zakończenie naszych żyć.
Dobra, mam dość.
Wstałam jak tornado z łóżka, po czym pędem wbiegłam do salonu. Sherlock trzymał właśnie w rękach skrzypce w zamiarze grania, jednak popatrzył na mnie pytająco. Zmierzyłam go powoli wzrokiem, zamknęłam za sobą szczelnie drzwi po czym wyrwałam mu skrzypce z rąk i rzuciłam je na jeden z foteli.
- Co Ty wyprawiasz? - zapytał posyłając mi poirytowane spojrzenie.
Dobra, tak nie zrozumie.
Trzeba prosto z mostu.
W jednej chwili zdjęłam z palca pierścionek zaręczynowy, który sprezentował mi tydzień temu. Wysunęłam go na prawej dłoni w jego stronę i powiedziałam zimno, patrząc mu prosto w oczy :
- Mam Ciebie dość.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.