✴ Rozdział trzeci

869 105 13
                                    

 Sohee przemyła zmęczoną twarz chłodną wodą i zakręciła kran

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sohee przemyła zmęczoną twarz chłodną wodą i zakręciła kran. Sięgnęła po miękki ręcznik papierowy, który z pewnością nie należał do najtańszych. W szkolnej łazience znajdowało się również pachnące mydło w płynie i kolorowy papier toaletowy. Gdy tylko przekroczyło się próg łazienki, nozdrza od razu były atakowane przyjemnym zapachem cytrusów. Z doświadczenia wiedziała, że szkoły oszczędzały na środkach czystości, przez co łazienki nie pachniały zbyt ładnie i nie raz nie dało się do nich nawet wejść. Dużą winę ponosili tutaj uczniowie, którzy nie potrafili po sobie posprzątać, jednak główną winę ponosiły sprzątaczki i środki, w które zaopatrzyła ich szkoła. W liceum Sekai było jednak zupełnie inaczej. Tutaj każdy szczegół dopieszczano ze szczególną ostrożnością. W końcu, rodzicie nie po to płacili kupę pieniędzy za naukę dzieci, by te musiały spędzać czas w śmierdzących miejscach.

Westchnęła i ponownie spojrzała na sińce pod oczami, których nie miała nawet czasu zakryć podkładem. Omal nie spóźniła się do szkoły, ponieważ babcia ledwie wyciągnęła ją z łóżka. Szukanie poszlak mordercy jej rodziców zajęło jej tyle czasu, że nawet nie wiedziała, kiedy przysnęła. Patrząc w lustro miała jednak pewność, że spała w nocy zdecydowanie za mało.

Wzdrygnęła się, słysząc huk drzwiczek jednej z kabin. Po chwili obok niej stanęła dziewczyna o kruczoczarnych, krótkich włosach i mocnym makijażu. Zmierzyła ją obojętnym wzrokiem i wyrzuciła do kosza zużyty ręcznik, by czym prędzej opuścić łazienkę i udać się do klasy. To nie tak, że bała się tej dziewczyny. Po prostu nie chciała wdawać się w niepotrzebną dyskusję, która mogłyby wyprowadzić ją z równowagi.

– Nie musisz się mnie bać. Przynajmniej na razie. – Usłyszała rozbawiony głos i przystanęła przed drzwiami, rzucając dziewczynie pytające spojrzenie. Sora musnęła usta różowym błyszczykiem i odwróciła się w jej stronę z zadowoleniem wymalowanym na twarzy. – Towarzystwo Yubin i Minhyuka nie wyjdzie ci na dobre. Lepiej powinnaś dobierać sobie kolegów, ponieważ szybko staniesz się taka jak oni.

– To znaczy jaka? – Sohee skrzyżowała dłonie na piersiach. Odważnie patrzyła w skośne, ciemne oczy dziewczyny i ani śmiała spuścić wzroku. Doskonale znała taki typ dziewczyn i wiedziała, jak zaleźć im za skórę.

– Będziesz wyrzutkiem. To chyba oczywiste – prychnęła Sora, patrząc na dziewczynę, jak na idiotkę. – Ślepa jesteś, czy głupia?

– Dzięki za troskę, ale możesz ją sobie wsadzić w... – ucięła, zagryzając dolną wargę. Sądząc po minie dziewczyny, doskonale zrozumiała, co chciała jej powiedzieć, dlatego zdecydowała się nie kończyć zdania. Po prostu pomachała jej na odchodne i opuściła łazienkę.

Kroczyła między nieznajomymi uczniami, myślami krążąc wokół morderstwa jej rodziców i Jimina, z którym tak długo nie miała żadnego kontaktu. Wszystko zdawało się dla niej nie liczyć do momentu, aż nie wpadła na jakiegoś umięśnionego chłopaka, który wyzwał ją na różne sposoby. Zignorowała go i uważnie rozejrzała się po zebranym tłumie w drzwiach jej klasy. Wszyscy wiwatowali i głośno się śmiali, jakby byli właśnie widzami wspaniałego widowiska. Odpychała ich, wkładając w to dużo siły i nie zwracała uwagi na komentarze dotyczące jej zachowania. Chciała zobaczyć, co działo się w klasie, ale przede wszystkim pragnęła usiąść w swojej ławce i zdrzemnąć się chwilę, nim przyjdzie nauczyciel.

Day By Day ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz