Otworzyła oczy i ziewnęła głośno, gdy zdała sobie sprawę, że jej wygodne łóżko zamieniło się miejscem z małą kanapą, na której Zico z pewnością by się nie położył. Ten leniwy kocur cenił sobie przede wszystkim wygodę, a klitka, która bez wątpienia niegdyś była zwykłą piwnicą nie należała do najwygodniejszych miejsc.
Przerażona zerwała się na nogi i przyjrzała się ubraniom. W dalszym ciągu miała na sobie mundurek, a włosy śmierdziały mlekiem i były posklejane. Wysiliła umysł, by przypomnieć sobie wydarzenia z poprzedniego wieczoru, jednak film jej się urwał wraz z sięgnięciem po szóstą butelkę soju. Nie miała pojęcia, co później robiła ani jak się znalazła w tym przerażającym miejscu.
W kącie niewielkiego pokoju dostrzegła stolik, który posłużył za biurko i odczuła ulgę, dostrzegając przewieszony przez oparcie krzesła mundurek Sekai. Nie została porwana przez jakiegoś mordercę, a kogoś ze szkoły. To zawsze jakiś plus.
Ostrożnie postawiła stopy na chłodnym gumolicie, który w niektórych miejscach miał ogromne plamy i dziury. Prócz kanapy, stolika, krzesła, dwóch walizek i materaca stojącego pod okratowanym oknem w pomieszczeniu nie znajdowało się nic innego. Sohee była ciekawa, kto żył w tak okropnych warunkach, dlatego po cichu zakradła się do malutkiej kuchni, która wyglądała jeszcze gorzej niż pokój. Białe, rozpadające się meble przybierały żółty kolor, a zielony gumolit oraz ściany nijak komponowały się z całą resztą. Do wszystkiego trzeba dodać jeszcze malutką lodówkę, okropną kuchenkę gazową i wielkiego grzyba na szarym suficie. Na sam jego widok zrobiło jej się niedobrze i gdyby w porę nie przytrzymała się drewnianego krzesełka, które również lata świetności dawno miało za sobą, bez wątpienia upadłaby na ziemię.
– Widzę, że już się obudziłaś. – Podskoczyła, słysząc radosny głos, który rozległ się za jej plecami.
Odwróciła się i spojrzała na Yoon Gi'ego wielkimi, przerażonymi oczami.
– Możesz mi powiedzieć co ja tutaj robię? – spytała, trzepocząc rzęsami. Uśmiechała się przy tym niemrawo, czym wywołała salwę śmiechu u chłopaka. – To nie jest śmieszne. Naprawdę nie wiem, co się wydarzyło...
– Nic dziwnego. Byłaś tak pijana, że nazywałaś mojego ojca swoim i płakałaś mu w ramionach. Masz szczęście, że mój staruszek to złoty facet i pozwolił ci tutaj zostać. Zdołał też przekonać twoją babcię, że nie ma o co się martwić. Ciężko było, ale świetnie sobie poradził. – Yoon Gi podszedł do lodówki i schylił się, by wyciągnąć z niej karton pomarańczowego soku i garnek zupy pomidorowej.
Sohee zakryła twarz dłońmi, czując, jak wstyd przejmuje kontrolę nad jej umysłem. Jak mogła doprowadzić się do takiego stanu przez to, że uczniowie Sekai z niej zadrwili? Zawsze radziła sobie z takim chamstwem, a teraz się załamała. Gdzie podziała się dzielna Hee Sohee, której wszyscy się bali? Jak mogła pozwolić ujarzmić swój temperament bandzie bogatych dzieciaków?
CZYTASZ
Day By Day ✓
Fiksi Remaja❝Co zrobisz, gdy powiem Ci, że zemsta wcale nie jest kluczem do szczęścia?❞ ✂ Okładkę zawdzięczam @oneyellowbee ♡.