✴ Rozdział dwudziesty

583 71 17
                                    

Sohee poprawiła plecak na ramieniu i z zamyślonym wyrazem twarzy ruszyła w stronę szkoły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sohee poprawiła plecak na ramieniu i z zamyślonym wyrazem twarzy ruszyła w stronę szkoły. Rozejrzała się jeszcze dookoła, wypatrując Seung Ho, jednak nigdzie go nie znalazła. Najwyraźniej zrezygnował z wypatrywania jej, myśląc, iż osiągnął swój cel. Nic dziwnego, bowiem zachowywała się jak zapatrzona w niego idiotka, która nie potrafiła uwierzyć, że ktoś taki zwrócił na nią uwagę. Ten człowiek mógł udawać miłego, troskliwego faceta, ale ona i tak dostrzegała w jego oczach nienawiść i zło. Gardził każdym, kto się z nim nie zgadzał i bez wątpienia eliminował napotkanego wroga.

Choć wciąż nie miała pewności, że to on stał za morderstwem jej rodziców to zbyt wiele czynników wskazywało jego winę. Jakby tego było mało: zainteresował się akurat nią, choć w Sekai uczyły się bogate, śliczne dziewczyny, którym nigdy nie dorówna. Zbieg okoliczności? Szczerze w to wątpiła. Dlatego też obmyśliła plan, który niebawem wcieli w życie.

Plan, dzięki któremu pozna prawdę i w końcu będzie mogła się zemścić.

– Sohee!

Podskoczyła przerażona, gdy Jihun dotknął jej ramienia. Była pewna, że serce wyskoczy jej z klatki piersiowej, dlatego też spojrzała na rówieśnika z mordem w oczach.

– Czego chcesz!? – warknęła wściekle, marszcząc brwi. – Idź się wyżyć na kimś innym, bo ja nie jestem w humorze, by znosić twoje chore gierki.

– Chodź ze mną. – Jihun zacisnął palce na nadgarstku dziewczyny i poprowadził ją na szkolne boisko, które było praktycznie puste, bowiem za kilka minut miały się rozpocząć kolejne lekcje. Wiedział, że Sohee bez wysiłku mogła mu się wyrwać, a mimo to pozwoliła się prowadzić. Choć nie żyli ze sobą w zgodzie to nie darowałby sobie, gdyby stała jej się krzywda ze strony Seung Ho. Nie po tym, jak zamordował jej rodziców.

– Gadaj o co chodzi i zejdź mi z oczu. – Sohee wyrwała w końcu rękę z jego uścisku. Wyczekiwanie w jej oczach sprawiło, że Jihun nagle stracił całą odwagę.

– Słyszałem, że rozmawiałaś z moim bratem. Skąd się znacie? – zaczął niepewnie, uważnie obserwując twarz nastolatki.

– Jego spytaj skoro jesteś taki ciekaw. Ja nie muszę ci się z niczego tłumaczyć – prychnęła, krzyżując ręce na piersiach.

Jihun powstrzymał się od głupiego komentarza i przymknął na moment powieki, by uspokoić narastający w nim gniew. Dlaczego ta dziewucha nie mogła docenić tego, że zwrócił na nią uwagę i starał się być miły?!

Gdy Sohee zdecydowała się go wyminąć, brutalnie szarpnął ją w tył i mocno zacisnął palce na jej nadgarstku.

– Nie lubię cię, ale, do jasnej cholery! Trzymaj się od Seung Ho z daleka. Naprawdę dobrze ci radzę.

– Twój brat jest takim złym człowiekiem, że mnie przed nim ostrzegasz? – Chociaż Jihun nie spuścił wzroku pod naciskiem jej spojrzenia, ujrzała odpowiedź. Nie bał się o nią. Bał się tego, do czego jego brat był zdolny, a to utwierdziło ją w przekonaniu, że znalazła się na odpowiednim tropie. W końcu Bang Jihun bez wyraźnego powodu nie ostrzegałby ją przed kimkolwiek. – Daruj sobie tą nagłą troskę i zajmij się swoimi sprawami. Jeżeli ludzie mają się ku sobie to i tak ze sobą będą.

Day By Day ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz