✴ Rozdział piąty

847 96 19
                                    

 Wyszła z autobusu na osiedle, w którym mieszkała razem z babcią i wyjęła z uszu słuchawki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyszła z autobusu na osiedle, w którym mieszkała razem z babcią i wyjęła z uszu słuchawki. Nienawidziła dojeżdżać tym tanim środkiem lokomocji, dlatego za każdym razem umilała sobie czas muzyką. Dzięki temu nie zwracała uwagi na panujący dookoła ścisk i nie przysłuchiwała się rozmowom uczniów.

Rozciągnęła ramiona i rozpuściła kucyk, leniwie podchodząc do posesji, której nie oddzielono żadnym płotem. Wiele razy próbowała namówić babcię na zakup ogrodzenia. W końcu była to dodatkowa ochrona przed intruzami. Dana jednak stanowczo odmawiała, twierdząc, że drzwi antywłamaniowe kosztowały ją wystarczająco dużo pieniędzy i jest pewna, iż jej nie zawiodą. Musiała po prostu pamiętać o zamykaniu ich na zamek i tyle.

Wyjęła z ciemnoszarego plecaka w kwiaty klucze i podążyła ceglaną ścieżką prosto do ciemnobrązowych drzwi. Ku jej zdziwieniu, babcia się nie zamknęła. Serce momentalnie podeszło jej do gardła, a w głowie pojawiło się milion czarnych scenariuszy. Nie potrafiła wyzbyć się wizerunku oskalpowanych twarzy rodziców, przez co po jej policzkach momentalnie zaczęły spływać łzy. Drżącą dłonią nacisnęła na klamkę i weszła do środka, nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu. Od razu usłyszała głos babci, dochodzący gdzieś z kuchni. Wyglądało na to, że z kimś rozmawiała. Jej głos nie był przerażony ani nie wyrażał bólu. Był normalny, jednak mimo to, Sohee nie poczuła się spokojniejsza. Nie miewały gości w domu. Rodzina zerwała z nimi kontakt, gdy dowiedziała się o tym, że Sohee spędziła dziesięć miesięcy w zakładzie psychiatrycznym. Wszyscy powtarzali Danie, że nie powinna brać dziewczyny do siebie, ponieważ była już za stara na zajmowanie się chorą psychicznie dziewczyną, ale kobieta nie chciała tego słuchać. Nigdy nie traktowała wnuczki jak kogoś gorszego i nie pozwoliła jej myśleć, że stanowiła dla niej jakiekolwiek utrapienie. Dlatego i od niej wszyscy się odsunęli. Zostały same.

Niepewnie przekroczyła próg kuchni i od razu zwróciła na siebie uwagę starszej kobiety. Dana powitała ją promiennie i otoczyła ją swymi wiotkimi ramionami. Sohee poklepała babcię po plecach, całą uwagę skupiając na chłopaku siedzącym na jednym z krzeseł. Uniósł w górę kubek z parującym napojem i uśmiechał się do niej zwycięsko. To był Bang Jihun. Skąd dowiedział się, gdzie mieszkała?

– Zaraz podam obiad. Dzisiaj przygotowałam kluski, roladę i kapustę czerwoną. Usiądź do stołu, kochanie – kobieta złożyła na policzku wnuczki całusa i wróciła do garów.

– Twoja babcia wyjawiła mi, że nie lubisz azjatyckiej kuchni, dlatego przygotowuje dla ciebie te wszystkie wymyślne dania – powiedział Jihun, wpatrując się w dziewczynę z udawanym zaciekawieniem. – Musi cię bardzo kochać, skoro akceptuje twoje kapryśne zachowanie.

– Oczywiście, że ją kocham. Jestem moją piękną wnuczką – przyznała dumnie Dana i wyjęła z szafki błękitne talerze z pięknymi, fikuśnymi wzorami.

– Babciu, zaraz wrócę. Odprowadzę kolegę do wyjścia. – Sohee zacisnęła palce na łokciu Jihuna i gniewnie nim szarpnęła. Ku jej zdziwieniu, wcale nie oponował. Pozwolił, by wyprowadziła go na zewnątrz, uprzednio żegnając się z kobietą. Szatynka nie miała wątpliwości co do tego, że jego obecność miała być dla niej przestrogą. Zarówno Yoon Gi, jak i Monster próbowali ją przed nim ostrzec, jednak nie chciała ich słuchać. Była wystarczająco silna, by sobie z nim poradzić, jednak przychodząc do jej domu sprawił, że już nie była tego taka pewna. Patrząc w jego twarz, widziała samego diabła, który był gotów zranić ją w każdy możliwy sposób, byleby tylko osiągnąć swój cel.

Day By Day ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz