Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jihun szedł przed siebie z zadowolonym wyrazem twarzy. Od samego początku wiedział, że Doo Sik nie ukarze go w jakiś szczególny sposób za to, że uderzył Sohee i Minhyuka. Nie raz przymykał na niego oko, ponieważ szkoła wiele zawdzięczała Bang Danielowi. To ojciec Jihuna wpłacał najwięcej pieniędzy na komitet rodzicielski, proponował organizowanie wycieczek oraz wykładał pieniądze na konkursy, które miały na celu zmobilizowanie uczniów do walki o zwycięstwo. Odkąd żona Daniela zmarła na raka, pozostawiając po sobie złamane serce, obrazy utraconych wspomnień oraz dwóch synów, mężczyzna całkowicie zatracił się w pracy i robił wszystko, by chłopcom żyło się jak najlepiej.
Jihun mieszkał w Seulu, widząc ojca bardzo rzadko i żyjąc praktycznie na własną rękę. Seung Ho z kolei od sześciu lat mieszkał w Holandii, gdzie wylegiwał się w luksusach i tylko czekał na koniec miesiąca, który oznaczał kolejne pieniądze przelane na jego koncie. Miał już dwadzieścia sześć lat, a mimo to nie musiał pracować. Jihun znał ku temu powód. Doskonale wiedział, dlaczego ojciec sześć lat temu spakował rzeczy najstarszego syna i wysłał go w miejsce, które znajdowało się bardzo daleko od Seulu. I, choć starał się o tym nie myśleć, poczucie winy nie raz dawało o sobie znać za każdym razem, gdy napotykał się gdzieś na Yoon Gi'ego.
Łączył ich sekret, który po wyjściu na jaw zniszczyłby tylko jednego z nich. Dlatego Jihun nienawidził tego chłopaka z całego serca. Mimo to zazwyczaj zostawiał go w spokoju, w głębi duszy obawiając się tego, że zdradzi komuś to, co usłyszał sześć lat temu w lesie, gdy jako jedenastoletni dzieciak szukał kasztanów i szyszek.
Wszedł na dach szkoły i od razu ujrzał przyjaciół, którzy rzucili w jego stronę krótkie, pełne sprzecznych emocji spojrzenia. Od dawna wiedział, że nie tolerowali przemocy wobec kobiet, jednak niespecjalnie się tym przejmował. Dla niego płeć przeciwna nie była ani lepsza, ani gorsza od całej reszty. W szczególności nie miał żadnych zahamowań wobec Hee Sohee, która doskonale potrafiła o siebie zadbać i bez wątpienia skopała już nie jeden męski tyłek. Dlaczego więc powinien traktować ją z jakąś rezerwą, skoro sama ośmieszyła go przed uczniami? Należało jej się lanie i niczego nie żałował. Wręcz przeciwnie! Dzięki temu ujrzał w niej kogoś interesującego. Podobało mu się, gdy jak lwica walczyła o sprawiedliwość, nie szczędząc w słowach, które wywołały głęboki szok u wychowawcy klasy.
Na samo wspomnienie purpurowej ze złości twarzy Sohee, na jego wargach zagościł uśmiech.
– Co powiedział nauczyciel? – spytał przygaszonym głosem Yoseob, gdy brunet usiadł obok niego na drewnianej, szerokiej ławeczce.
– Nic ciekawego. – Jihun wzruszył ramionami i przeczesał palcami gęstą, czarną grzywę. Zauważył, że Monster siedział ze spuszczoną głową, jednak nie miał ochoty na udawanie troskliwego przyjaciela. Dlatego też zdecydował się go zignorować. – Za to Sohee dała czadu. Nie sądziłem, że ma taki ostry język. Naprawdę mnie zaskoczyła. – Przyznał z podziwem, szczerząc się od ucha do ucha.