Oprócz trzasku drzwi, usłyszałam jakby szarpaninę?
-Uspokój się! -no, no... Horan jest nie źle wkurzony. -Chyba, że chcesz, żeby zajął się tobą nasz szef?!-jak na zawołanie zapanowała cisza. Postanowiłam zejść na dół. To nie jest tak, że boję się reakcji Nialla. Po prostu nie chcę słuchać jego pierdolenia na temat mojej nieuwagi lub tego jak ważna jest kamizelka kuloodporna.
Kiedy byłam już na ostatnim schodku, spod moich stóp wydobyło się skrzypnięcie przez co oboje skupili swoją uwagę na moją osobę. Fajnie... Jak drę się w niebo głosy to mają mnie w dupie, a jak wydam najmniejszy dźwięk to nagle mają super słuch...
-Proszę... Pomóż mi...-brunet, który był trzymany przez blondyna, spojrzał na mnie błagalnie. Na chwilę zapanowała kompletna cisza, po czym ja i mój przyjaciel wybuchneliśmy niepochowanym śmiechem. Niby ja i litość? Dobry kawał! Kiedy udało mi się już opanować, przybrałam jak najbardziej poważna minę i dodałam.
-Wiesz gdzie go zaprowadzić i co zrobić. -powiedziałam do Nialla, cały czas patrząc brunetowi głęboko w oczy. Już po kilku sekundach zaczęła się ponowna szarpanina. Błagam... On nie ma z Horanem szans. Kiedy zniknęli za drzwiami do sali tortur, ja pędem rzuciłam do kuchni. Otworzyłam narożną szafkę, w której znajdowały się leki, bandaże i inne duperele. Chwyciłam co dałam radę i pobiegłam do pokoju Louisa. Jest on coś jakby pielęgniarką w naszej ekipie. Wpadłam do niego jak burza i ignorując jego pytające spojrzenie, rzuciłam wszystko na jego łóżko.
-Gdzie i co tym razem?-powiedział, leniwie wstając z fotela i podchodząc do mnie. Ponieważ nie jestem dziewczyną, która krępuje się innych, po prostu zdjęłam bluzę, a następnie bluzkę.
-O kurwa!-niemal krzyknął.
-Głośniej kurwa! Niall cię chyba jeszcze nie usłyszał!-co za debil. Czasami nawet szkoda słów by opisać ich głupotę.
-Dziewczyno, jak ty możesz prosto chodzić?!-spojrzałam znacząco na niego, ponieważ za każdym razem zadaje to samo pytanie. Zapomina, że mam o wiele większą tolerancję na ból. Mnie się nie da złamać.
Przewrócił oczami i wziął się za opatrywanie mojego ramienia. Okazało się, że nabój wciąż we mnie tkwił i wbił się dość głęboko. Zerknął na mnie krzepiąco, po czym powoli wbił małe szczypce w ranę. Nie powiem, lekko zabolało. Tylko lekko. Gorzej było, gdy szukał pocisku. Kiedy go odnalazł, szybko za niego złapał i wyciągnął. Jego ręce zaczęły się trząść. Patrząc w dół stwierdziłam, że krew w ekspresowym tempie lała się po mojej klatce piersiowej. Zaczęło robić mi się trochę słabo. Wiem, że coś robił, jednak nie wiem co. Nic nie czułam. Jednak po pewnym czasie było już lepiej. W końcu poczułam szczypanie przez działanie wody utlenionej oraz jak został nałożony mi opatrunek. No, więc nic tu po mnie...-Następnym razem, przyjdź trochę szybciej...
-Ta, postaram się...-gdyby wzrok mógłby zabić, była bym już martwa.
-Vanessa to nie jest śmieszne! Wiesz, że przez takie lekceważenie możesz umrzeć, a tego nie chcesz, prawda? -obojętne wzruszyłam ramionami. Wstałam i miałam już wychodzić, gdy musiał dodać jeszcze te dwa pierdolone pytania.-A co z Rose? Chcesz, żeby została sama? - pięści same mi się zacisnęły, gdy próbowałam się opanować.
-To nie Twoja sprawa! Doskonale wiesz, że robię co tylko mogę, żeby nic jej się nie stało!
-To się nie narażaj!-teraz to już oboje byliśmy wkurwieni.
-Jasne! Łatwo powiedzieć! Wiesz, że jak wejdziesz do tego popierdolonego świata to już nie ma odwrotu! Mam posadzić dupe w fotelu i czekać, aż po nas przyjdą?! Aż zabiją nas jednym po drugim?! Masz rację! Jeszcze kurwa herbatki sobie zrobię!
-Wiesz, że nie o to mi chodzi!
-To o co?!
-O ciebie!-wziął kilka oddechów, za pewne, żeby się uspokoić. -O ciebie mi chodzi. Kiedy ciebie zabraknie, wszystko chuj strzeli. Gang się rozpadnie, Rose zostanie sama, już nawet nie mówiąc o tym co każdy będzie czuł. Jesteś nam wszystkim potrzebna. Wyobrażasz sobie jak każdy by za Tobą tęsknił?- odwróciłam się do drzwi i po chwili namysłu dodałam.
-Za potworami się nie tęskni.-po czym wyszłam. Tak po prostu. No, a co miałam powiedzieć? Swoje kroki skierowałam do pomieszczenia, w którym śpi moja mała siostrzyczka. Na szczęście nasze krzyki jej nie obudziły. Podeszłam do łóżka i spojrzałam na nią. Smacznie spała, lekko się uśmiechając. Delikatnie pocałowałam ją w czoło i poprawiłam kołderke. Narzuciłam na siebie pierwszą koszulkę, którą wyjęłam z szafy i wyszłam. Okazało się, że mam na sobie bluzkę Nialla. Pamiętam jak ją wygrałam. Założyliśmy się o to, kto więcej wypije. Przebiłam go tylko o jednego shota, ale wygrana to wygrana.
Chciałam sprawdzić jak sobie radzi z "nową zabawką", ale mocno się zdziwiłam już w salonie. Siedział na kanapie i nerwowo przeczesywał swoje włosy. Był zdenerwowany, a to do niego nie podobne.
-Co jest? -zapytałam siadając obok niego.
-Musimy pogadać...
<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
Hejka! Mamy nową okładkę! Piszcie jak wam się podoba, bo mi bardzo! Dziękuję To_ja_ola_! Mam nadzieję, że będę mogła na Ciebie liczyć w przyszłości. XOXO!
YOU ARE READING
Monster Can't Love.//H.S.
FanfictionJedno niewłaściwe spotkanie. Jeden świadek całego zdarzenia. Jedna maszyna do zabijania. Jeden pocisk. Jedno spojrzenie. Jak potoczy się historia dwóch innych światów? Co się stanie, gdy te światy niespodziewanie się spotkają? Czy wszystko co...