Postanowiłam, że dzisiaj mocno zaszaleję. W końcu, kto mi zabroni? Nie mam o co się martwić, bo Alan zostanie z Rosallie, a kasy na shoty też nam nie brakuje. Jak szaleć to szaleć na całego, nie?
Kiedy zaparkowałam już w garażu, pędem rzuciłam się w kierunku kuchni. Niestety chyba nie tylko ja byłam głodna, bo Niall też. Spojrzeliśmy na siebie pełni pogardy i nawet nie zauważyliśmy jak wszyscy stali za nami tak, aby nie blokować przejścia do pomieszczenia z magicznym urządzeniem zwanym również lodówką.-O co chodzi? -zapytała ta ofiara.
-Uważaj i lepiej nie podchodź. Oboje są głodni...-powiem wam, że to zabawne i nawet bym się zaśmiała, gdyby nie fakt, że zaraz wybuchnie tu wojna.
-Dobrze Ci radzę blondynko...-zaczęłam spokojnym i cichym głosem. -...jeśli teraz przepuścisz mnie do kuchni, pozwolisz zjeść i nie zabierzesz mojego jedzenia to masz szansę przeżyć.
-Wiesz? Mógłbym, gdyby nie jeden dość istotny fakt...-na chwilę zapadła cisza, po czym Horan znowu się odezwał.-...masz za krótkie nóżki.-nagle zerwał się w stronę kuchni. Szybko rzuciłam się w tym samym kierunku i wskoczyłam mu na plecy, przez co razem ze mną wpadł do pomieszczenia. Wstałam i chciałam już otworzyć lodówkę, gdy nie spodziewanie poczułam rękę na swojej kostce, którą ten debil pociągnął przez co się wywaliłam. Nie byłam mu dłużna i podcięłam mu nogi, gdy wstawał co spowodowało, że zaliczył bardzo bliskie spotkanie z lodówką. Wstałam z uśmiechem pełnym satysfakcji i wyjęłam całe najlepsze jedzenie jakie tylko mieliśmy i poszłam na kanapę do salonu, gdzie dalej wszyscy stali i oglądali przedstawienie.
-Horan! Ruszaj tą dupe i weź łyżki po drodze! -blondyn mówiąc "pod nosem" wiązankę przekleństw, usiadł obok mnie i wspólnie zaczęliśmy jeść. Pewnie zastanawiacie się po co była ta cała szopka? Już wam tłumaczę. Chodzi o to, że tu chodzi o to kto jest "Większym głodomorem." Jest to tytuł, który wymyśliłam razem z przyjacielem, gdy kłóciliśmy się np.o ostatni budyń lub ciastko. Polega to na tym, że ten kto jest lepszy ma prawo do zjedzenia ostatniego ciastka, itp. Kumacie? Wiem o tym tylko ja i blondyn, więc wyobraźcie sobie jakie miny ma teraz reszta. Mam też umowę z Niallem, że nie możemy się potem śmiać, więc po prostu jedliśmy.
*HARRY*
Szczerze mówiąc, znowu nie ogarniam o co chodzi. Najpierw gratuluję Vanessie wyścigu, a ona mówi, że nie ma czego, a potem sugeruje, żebyśmy poszli do klubu. Teraz biją się o jedzenie, co przy okazji wyglądało komicznie, a teraz się nim tak po prostu dzielą?-Dobra! Szykujmy się na imprezę! -ogłosił Louis i każdy poszedł do swojego pokoju, a ja stałem jak taki kołek. Nie mam tu żadnych ciuchów. Wszystko jest w moim starym domu. Na samą myśl przeszły mnie ciarki.
-Um... Niall? -spojrzał na mnie, choć miałem cichą nadzieje, że całkowicie odda się jedzeniu. -Bo ten...-podrapałem się po karku i przegryzłem lekko dolną wagę jak to mam w zwyczaju kiedy się denerwuję.-...ja nie mam tutaj żadnych ciuchów ani nic.
-Daleko mieszkasz? -kiwnąłem głową na nie.-To super pojedziesz zaraz po rzeczy... Pojedziesz z Van...
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka! To taka mała niespodzianka za to, że w tamtym tygodniu nie było rozdziału. :) Mam nadzieję, że wam się podoba, jeśli tak to zostawcie jakiś ślad po sobie. ;)
Do następnego! :* XOXOGreenQueen94
YOU ARE READING
Monster Can't Love.//H.S.
FanficJedno niewłaściwe spotkanie. Jeden świadek całego zdarzenia. Jedna maszyna do zabijania. Jeden pocisk. Jedno spojrzenie. Jak potoczy się historia dwóch innych światów? Co się stanie, gdy te światy niespodziewanie się spotkają? Czy wszystko co...