>>>>6<<<<

73 16 2
                                    

Wstałam dość szybko. Na zegarku widniała godzina 6:43. To sobie pospałam... Jednak nie czuję zmęczenia. Powoli wstałam tak, aby nie obudzić Rose i poszłam do garderoby. Dziś udowodnię im wszystkim, że ten cały Harry to ciota. Wygrzebałam czarną bokserke i tego samego bieliznę oraz ciemnoszare dresy ze ściągaczami. Z tym zestawem udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Kiedy byłam ubrana, zeszłam ma dół i stwierdziłam, że dziś ja zrobię śniadanie. Pytanie pozostaje jedno, a mianowicie co zrobię? To są księżniczki a nie faceci, jeśli chodzi o kwestię jedzenia. Może z wyjątkiem Horana. On jest wszystkorzerny. Przynajmniej jego mam z głowy.
Po jakiś dwóch godzinach w kuchni zrobiłam jajecznice dla 10 osób, jakoś 30 naleśników, z 15 gofrów i do tego około 50 kanapek. Niech powiedzą, że za mało,a zapierdolę na miejscu. Jest za chwilę 9, a ja nie mam co robić...Sprzątać na pewno nie będę! W sumie mogę iść do naszego "gościa specjalnego". Na tą myśl chytry uśmieszek wkradł się na moją twarz. Co do jednego ludzie mają rację-jestem potworem. Wiem o tym i jakoś mi to nie przeszkadza.
Będąc już pod drzwiami do odpowiedniego pomieszczenia, usłyszałam jakby szloch? Serio? Jest tu dopiero pierwszą noc, a już ryczy? Jeszcze nawet go nie dotknęłam! Otworzyłam drzwi i pewnym siebie krokiem przekroczyłam framugę. Od razu jego wzrok padł na mnie. Jego oczy były czerwone i spuchnięte od płaczu. Przysunęłam krzesło tak aby stało tyłem do niego i usiadłam, przez cały czas patrząc mu w oczy.

-I czego tak ryczysz? -w moim głosie słychać było wyraźną kpinę. Niestety nie otrzymałam odpowiedzi. Ojoj... Gwałtownie wstałam i sięgnęłam po jeden z moich ulubionych noży. Następnie wróciłam na miejsce i zaczęłam bawić się moją "zabawką" dokładnie się jej przyglądając.

-Wiesz. Powiem Ci jedno. Lepiej będzie dla Ciebie jeśli będziesz grzecznie odpowiadał na moje pytania. Rozumiesz? -w odpowiedzi skinął głową. -To świetnie, że się rozumiemy!- postanowiłam trochę rozejrzeć się po pokoju, bo dość dawno mnie tu nie było. Minął już jakoś tydzień? -A za tem... Łaskawie wyjaśni mi po jaki chuj chodziłeś akurat o tej porze i w tym dniu i akurat w tamtym miejscu co wczoraj? -przez chwile panowała cisza, jednak tym razem otrzymałam odpowiedz.

-Sz-Szłem d-do domu.

-I to akurat tą drogą?-nieznacznie pokiwał głową.-Załóżmy, że Ci wierzę. Teraz powiedz mi czemu miałabym Cię nie zabić? Co więcej! Czemu mam Cię przyjąć?

-Mogę wam się przydać. -po raz pierwszy się nie zająkał. Wręcz biła od niego pewność siebie. W kilka sekund znalazłam się przy nim z nożem pod jego szczęką.

-Teraz mnie posłuchaj ofermo. Dzięki blondynowi masz jedną szanse. Zmarnujesz ją lub wejdziesz mi w drogę, a przysięgam, że osobiście dopilnuję tego, żebyś cierpiał puki nie zdechniesz. Zrozumiałeś czy powtórzyć?!-mój głos był przepełniony jadem.

-Z-Zrozumiałem. -czyli wracamy do jąkania.

-Zajebiście.-dodałam i wyszłam, uprzednio wbijając nóż w podłogę przy drzwiach. Usłyszałam rozmowy z jadalni i tam też poszłam. Kiedy byłam na miejscu, zauważyłam, że brakowało tam tylko mnie, a jedzenia już prawie nie było. Zgarnęłam szybko to co zostało i usiadłam na swoim miejscu. Nie jadłam. Dlaczego? Bo jakby nie patrzeć to ta ciota ma dołączyć do naszej rodziny, a dalej jest w sali tortur. Kiedy każdy już poszedł do siebie, ja z pełnym talerzem wróciłam do bruneta. Nie krył zaskoczenia, ale i przerażenia na mój widok.

-Nie patrz się tak tylko jedz. -podniosłam nóż i odcięłam liny przy jego rękach i nogach. -Tylko spróbuj jakiś sztuczek, a zabiję cie na miejscu. -nie pewnie sięgnął po kanapkę i wziął pierwszego gryza. Wywróciłam oczami, no bo przecież hej! Nie zatrułam ich! Złapałam za gofra i wstałam. -Za 3 godziny masz szkolenie. -wyszłam, aby się przygotować i poinformować chłopaków. Jestem ciekawa po ilu minutach będzie błagał o litość...

Monster Can't Love.//H.S.Where stories live. Discover now