>>>>11<<<<

37 9 2
                                    

    Na miejsce dojechaliśmy bardzo szybko. Chłopcy zaparkowali trochę dalej i ustawili się przy linii startu. Za nim ja dotarłam na swoje miejsce, musiałam jeszcze zapłacić wpisowe.

-Jak Cię wpisać?-no tak. Chyba zapomniałam wam wspomnieć, że nikt nie zna mojej tożsamości zarówno w gangu (od autorki: w sensie inne gangi) jak i na wyścigach. Zawsze jeżdżę w kasku i nigdy, przenigdy go nie zdejmuję. Jeśli ktoś dowiedziałby się, że to ja jestem Dead Evil to mógłby to wykorzystać przeciwko nam.
     Stając na linii startu, zerknęłam na moich przeciwników. Ci sami co zawsze, więc nie mam się o co bać. Trasę też znam doskonale... 
     Moje przemyślenia przerwała skąpo ubrana dziewczyna. Odpięła swój stanik i zaczęła odliczanie.

3...

Wygrasz to...

2...

Skup się...

1...

Dasz radę...

START!

    Stanik dotknął betonu, a ja ruszyłam z piskiem opon. Już na samym początku zdobyłam prowadzenie, które zamierzam utrzymać do samego końca. Nic ani nikt się teraz nie liczą... Jestem tylko ja i moja maszyna.
       Z łatwością pokonywałam kolejne zakręty i proste, gdy nagle zobaczyłam w lusterku jednego ze swoich rywali. Był daleko ode mnie co nie zmienia faktu, że muszę przyspieszyć. Zostało już tylko kilkaset metrów do mety, a on dalej jechał za mną starając się mnie wyprzedzić. Niestety, ale ze mną się mu to nie uda... Tak jak sądziłam, przejechałam linię końcową jako pierwsza. Tłum zaczął krzyczeć i szaleć. Chcieli do mnie podejść i pogratulować wygranej, gdy nagle dobrze znany mi głos zabrzmiał z głośników.

-WYGRYWA NASZ MISTRZ DEAD EVIL!-Jak na zawołanie wszyscy odskoczyli do tyłu o kilka kroków. Jednak szybko wokół mnie pojawiła się reszta mojej ekipy. Niby powinnam się cieszyć, bo wygrałam, ale tak na prawdę oni zawsze się ścigają. Wiem jak jeżdżą, jak się zachowują na torze i znam każdą część w ich maszynach. Stwierdzenie, że z nimi wygram jest jak powiedzenie, że woda jest mokra. Nagle pojawiła się koło mnie burza loków.

-Gratuluję. -powiedział cicho, patrząc na swoje buty.

-Po pierwsze...-złapałam jego podbródek w dwa palce i zmusiłam go, aby na mnie spojrzał.-...oczy mam tutaj, a po drugie nie ma czego. To same cioty.-tak jak ty. Ostatnie trzy słowa zachowałam dla siebie . Chłopak odsunął się ode mnie i znów jego wzrok skierował się w dół. Wywróciłam oczami, czego oczywiście nie mógł zobaczyć, ponieważ dalej mam na sobie kask.

-To co teraz? -zapytał uradowany blondyn.

-To może ty idź odebrać kase, pojedziemy do domu się przebrać i na imprezę? -zasugerowałam na co każdy się ochoczo zgodził z wyjątkiem nowego. Dziwne, że jeszcze nie znam jego imienia. Niby już Niall mi mówił jak on ma na imię, ale jakoś nie starałam się tego zapamiętać.
   Nim się obejrzałam, Horan wrócił już z moją nagrodą i jechaliśmy w stronę naszej willi...

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka! :) Wiem, że nie było rozdziału tydzień temu, za co was bardzo przepraszam. Nie będę wam kłamać, że potknęłam się o niewidzialną line na chodniku ,a mój pies jest zielony i chodzi tyłem czy coś w tym stylu. Mówiąc szczerze po prostu się zacięłam i nie wiedziałam zbytnio co dalej pisać. Ale już wróciłam, więc jeśli rozdział wam się podobał to pamiętajcie, żeby zostawić jakiś ślad po sobie. ;) Muszę przyznać, że idzie wam to co raz lepiej!  :) Tak więc gratuluję wam i do następnego! :* XOXO

    GreenQueen94

Monster Can't Love.//H.S.Where stories live. Discover now