*NIALL*
Poszliśmy do mojego pokoju, bo wiem, że tylko tu nam nikt nie przeszkodzi. Gdyby Van dowiedziała się, że mówię Harry'emu o tym to już bym był martwy, ale on o niczym nie wie. Nie wie, że to drażliwy temat.
Chłopak usiadł na moim łóżku i wyczekująco na mnie patrzył. Oparłem się o biurko i zastanawiałem się od czego zacząć.-No więc... To dość drażliwy temat...-schowałem twarz w dłoniach i ciężko westchnąłem, po czym wróciłem do poprzedniej pozycji. -Kiedy Van była młodsza, a Rose nie było jeszcze na świecie, mieszkała ze swoimi biologicznymi rodzicami...-ostatnie słowo ledwo przeszło mi przez gardło. -Ojciec Vanessy dużo pił, czasami nawet ćpał. Często to robił z kolegami w domu. Praktycznie zawsze kończyło się tak samo. Bił Van gdzie popadło, najczęściej w twarz i na plecach. Bił tym co wpadło mu w ręce i nie patrzył, czy coś się jej stanie. Do dziś ma blizny na plechach.-moje dłonie mimowolnie zacisnęły się na krawędzi biurka.-Wiele razy ona lądowała w szpitalu, a gdy wracała był jeszcze bardziej zły, bo twierdził, że chodzi na imprezy. Jej matka miała to w dupie, udawała, że niczego nie widzi, a po pewnym czasie zaczęła wjeżdżać własnej córce na psychikę, rozumiesz? Ona przez nich chciała się zabić i to nie raz. Któregoś dnia matka Vanessy zaszła w ciążę. Nie chcieli kolejnego dziecka, a Vanessa słysząc, że zostanie starszą siostrą, postanowiła walczyć i obiecała sobie, że nigdy się nie podda dla Rosalie. W dniu kiedy Rose się urodziła, spakowała swoje rzeczy, zabrała młodszą siostrę i uciekła.
-Jak sobie poradziła?
-Powiedzmy, że ona pomogła mi, a ja pomogłem jej.
-Jak?
-Nie musisz wszystkiego wiedzieć. I tak nie powinienem Ci nic mówić.
-To dlaczego powiedziałeś?
-Boże! Jaki ty jesteś czasami wkurwiający! Chcę, żebyś przeżył choć parę dni w tym domu, rozumiesz?! -ledwo zauważalnie kiwnął głową. -To dobrze...
-Pójdę ją przeprosić...-był już przy drzwiach, gdy nagle rzuciłem się na niego.
-Nie! Czy ty do reszty ochujałeś?! Nie nauczyłeś się jeszcze, że gdy ona jest wkurwiona to masz się do niej nie zbliżać?!
-Przepraszam.
-Przestań przepraszać...-mruknąłem zirytowany po czym wstałem z podłogi.
-To co mam teraz zrobić?
-Ty mnie w ogóle słuchasz? Masz poczekać, aż jej przejdzie i wtedy spróbować. Tylko nie próbuj jej przepraszać na siłę, bo jeszcze dostaniesz wpierdol. -kiwnął głową i złapał za klamkę, chcąc wyjść z pokoju.-Aha! I jeszcze jedno. Kiedy wyjdzie z sali treningowej, masz ja przekonać, żeby poszła z nami na te imprezę.
-Jak mam to niby zrobić?!
-To już twój problem...-rozłożyłem ręce i wypchnąłem go za drzwi mocno nimi trzaskając. Ciekawe czy ją namówi czy oberwie w morde...
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka! Wiem, że nie było mnie przez dwa tygodnie, za co was baaaardzo przepraszam. :( :* Teraz rozdziały będą pojawiać się w miarę regularnie. Co do dzisiejszego rozdziału to bardzo mi nie leży i czuję, że jest masakryczny. Mam nadzieję, że jeszcze jesteście ze mną i czytacie moje opowiadanie. :) Pamiętajcie o zostawieniu po sobie jakiegoś śladu. ;) Do następnego! :* :DGreenQueen94
YOU ARE READING
Monster Can't Love.//H.S.
FanfictionJedno niewłaściwe spotkanie. Jeden świadek całego zdarzenia. Jedna maszyna do zabijania. Jeden pocisk. Jedno spojrzenie. Jak potoczy się historia dwóch innych światów? Co się stanie, gdy te światy niespodziewanie się spotkają? Czy wszystko co...