>>>>16<<<<

38 8 2
                                    

                     *NIALL*
      Poszliśmy do mojego pokoju, bo wiem, że tylko tu nam nikt nie przeszkodzi. Gdyby Van dowiedziała się, że mówię Harry'emu o tym to już bym był martwy, ale on o niczym nie wie. Nie wie, że to drażliwy temat.
     Chłopak usiadł na moim łóżku i wyczekująco na mnie patrzył. Oparłem się o biurko i zastanawiałem się od czego zacząć.

-No więc... To dość drażliwy temat...-schowałem twarz w dłoniach i ciężko westchnąłem, po czym wróciłem do poprzedniej pozycji. -Kiedy Van była młodsza, a Rose nie było jeszcze na świecie, mieszkała ze swoimi biologicznymi rodzicami...-ostatnie słowo ledwo przeszło mi przez gardło. -Ojciec Vanessy dużo pił, czasami nawet ćpał. Często to robił z kolegami w domu. Praktycznie zawsze kończyło się tak samo. Bił Van gdzie popadło, najczęściej w twarz i na plecach. Bił tym co wpadło mu w ręce i nie patrzył, czy coś się jej stanie. Do dziś ma blizny na plechach.-moje dłonie mimowolnie zacisnęły się na krawędzi biurka.-Wiele razy ona lądowała w szpitalu, a gdy wracała był jeszcze bardziej zły, bo twierdził, że chodzi na imprezy. Jej matka miała to w dupie, udawała, że niczego nie widzi, a po pewnym czasie zaczęła wjeżdżać własnej córce na psychikę, rozumiesz? Ona przez nich chciała się zabić i to nie raz. Któregoś dnia matka Vanessy zaszła w ciążę. Nie chcieli kolejnego dziecka, a Vanessa słysząc, że zostanie starszą siostrą, postanowiła walczyć i obiecała sobie, że nigdy się nie podda dla Rosalie. W dniu kiedy Rose się urodziła, spakowała swoje rzeczy, zabrała młodszą siostrę i uciekła.

-Jak sobie poradziła?

-Powiedzmy, że ona pomogła mi, a ja pomogłem jej.

-Jak?

-Nie musisz wszystkiego wiedzieć. I tak nie powinienem Ci nic mówić.

-To dlaczego powiedziałeś?

-Boże! Jaki ty jesteś czasami wkurwiający! Chcę, żebyś przeżył choć parę dni w tym domu, rozumiesz?! -ledwo zauważalnie kiwnął głową. -To dobrze...

-Pójdę ją przeprosić...-był już przy drzwiach, gdy nagle rzuciłem się na niego.

-Nie! Czy ty do reszty ochujałeś?! Nie nauczyłeś się jeszcze, że gdy ona jest wkurwiona to masz się do niej nie zbliżać?!

-Przepraszam.

-Przestań przepraszać...-mruknąłem zirytowany po czym wstałem z podłogi.

-To co mam teraz zrobić?

-Ty mnie w ogóle słuchasz? Masz poczekać, aż jej przejdzie i wtedy spróbować. Tylko nie próbuj jej przepraszać na siłę, bo jeszcze dostaniesz wpierdol. -kiwnął głową i złapał za klamkę, chcąc wyjść z pokoju.-Aha! I jeszcze jedno. Kiedy wyjdzie z sali treningowej, masz ja przekonać, żeby poszła z nami na te imprezę.

-Jak mam to niby zrobić?!

-To już twój problem...-rozłożyłem ręce i wypchnąłem go za drzwi mocno nimi trzaskając. Ciekawe czy ją namówi czy oberwie w morde...

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
     Hejka!  Wiem, że nie było mnie przez dwa tygodnie, za co was baaaardzo przepraszam. :( :* Teraz rozdziały będą pojawiać się w miarę regularnie. Co do dzisiejszego rozdziału to bardzo mi nie leży i czuję, że jest masakryczny. Mam nadzieję, że jeszcze jesteście ze mną i czytacie moje opowiadanie. :) Pamiętajcie o zostawieniu po sobie jakiegoś śladu. ;) Do następnego! :* :D

     GreenQueen94

Monster Can't Love.//H.S.Where stories live. Discover now