Rozdział 6.

5.1K 328 111
                                    

W tym momencie Harry zorientował się, że wszystkie jego założenia były błędne. Sprawy potoczyły się zupełnie inną drogą. Wyjawił Tomowi prawdę, pokazał mu swoje wspomnienia z przyszłości, współpracował z nim. Wszystko poszło w zupełnie innymi kierunku.

Teraz stojąc otoczony ramionami Toma, zdał sobie sprawę z tego, że przyszłość jest nieznana. Nikt nie może wiedzieć na sto procent, co się zdarzy. Nawet jasnowidz. W końcu jeden mały kamyczek może spowodować lawinę. Nie wiedział, gdzie jego plan się zmienił. Nie wiedział kiedy zdecydował się pokazać Tomowi wspomnienia. I nie wiedział też kiedy stał się dla niego ważną osobą. Nie wiedział kiedy się w nim zakochał.

- Harry? - szepnął niebieskooki.

- Nie sądziłem, że tak to się skończy - odparł. - Ale nie żałuję moich wyborów.

***

Harry i Tom ślęczeli nad księgami w bibliotece Slytherina.

- Harry... - zajęczał Riddle.

- Tak?

- Przeczytaliśmy już chyba całą bibliotekę...

- Nie jęcz jak dziecko - odrzekł Harry, biorąc szklankę z wodą do ręki.

- Chcesz bym jęczał inaczej? - Tom podniósł brew.

Harry wypluł akurat pity płyn na podłogę i zaczął się krztusić. Po chwili gdy już się opanował, zapytał ochrypłym głosem:

- Co?

- To co słyszałeś, Wybrańcu.

"Wybrańcu". Tom nazywał go tak, gdy chciał go do czegoś zmusić lub sprowokować. Niekiedy mu się udawało, ale niestety nie dziś.

- Naprawdę myślisz, że nabiorę się na to po raz kolejny? - zapytał.

- Zawsze się nabierałeś - odparł rozbawiony Riddle.

- Tak samo jak Ty na numer z plamą na koszuli?

- To było nieuczciwe! Nigdy nie wiem czy nie kłamiesz, a ja zawsze muszę nieskazitelnie wyglądać.

- I tak wyglądasz jak mokry pies wciśnięty, wbrew jego woli, w szatę. Zwłaszcza z włosami, układanymi dzięki żelowi.

- Coś powiedział wiewiórko z dużymi zębami?

- To co słyszałeś, Tomusiu.

- Harry... Zamknij jadaczkę, bo Ci wyrwę język. - Riddle uśmiechnął się słodko.

- Spróbuj, fajtłapo. - Zielonooki wstał z fotela, który przed chwilą zajmował.

Tom zrobił to samo i wyciągnął różdżkę z kieszeni. Po całej bibliotece zaczęły latać kolorowe promienie, rozbijając wazony, krusząc ściany i przewracając regały z księgami.

- Expelliarmus! - warknął Harry.

- Obscuro.

- Impedimento.

Turkusowe światło poleciało w kierunku Toma.

- Protego! - Postawił przed sobą tarczę.

- Gratia Somnis.

- Expulso.

- Dość! - krzyknął głos z rogu sali.

Tom i Harry spojrzeli na siebie dziwnie i odwrócili się w kierunku, z którego usłyszeli krzyk. Zobaczyli tam kogoś, kogo nigdy by się nie spodziewali. Przed nimi w całej swojej okazałości lewitował Salazar Slytherin. A raczej jego duch.

Harry Potter i Nieznana PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz