Riddle już od pewnego czasu zauważył, że Harry posiada dwie osobowości. Był pewien, że jedną z nich stworzyła starożytna magia nekromancka. Ta dziedzina czarów przejmowała powoli umysł osoby, która jej używała. To jak długo to trwa zależy od mocy czarodzieja. Ile trzyma się Harry? Trzy lata? Jeśli tak, to niedługo będzie mógł konkurować z Salazarem Slytherinem, który wytrzymał nieco ponad cztery wiosny.
Tom nie wiedział dlaczego Harry zaczął używać tej magii. Sam kiedyś próbował się w nią zagłębić, ale była zbyt potężna. Pochłaniała go całkowicie. Przejmowała nad nim kontrolę. Poza tym był za słaby. Jeden czar zużywał ponad połowę jego energii. I to wcale nie był jeden z silniejszych.
Może dusza Harry'ego tak bardzo pogrążyła się w mroku, że nie widzi różnicy pomiędzy magią nekromancką, a czarną? Może Harry jest na to odporny? Wiedział, że to nieprawda, ale bezskutecznie starał się siebie przekonać, że Harry pozostanie taki jaki jest.
Spojrzał na Harry'ego, który siedział na fotelu przy kominku. Widział po nim, że się zmienił, odkąd go pierwszy raz zobaczył. Było to wyczuwalne w jego aurze, ruchach, mimice twarzy, nawet spojrzeniu. Jakby z każdym kolejnym dniem był coraz mniej ludzki. Tom bał się tego, że kiedyś kompletnie straci człowieczeństwo.
- Harry? - zapytał cicho.
Chłopak podniósł głowę znad książki, którą czytał. Była o rytuałach przywołania.
- Tak, Tom? - zapytał bezbarwnym głosem.
Nawet jego stosunek do mnie się zmienił. Od tamtego momentu w Dolinie Godryka Harry nie okazał mu żadnych większych uczuć.
- Wszystko w porządku?
Zielonooki westchnął. W jego oczach pojawił się nikły błysk irytacji.
- Tak. Pytasz się o to po raz setny.
- Bo jestem pewien, że coś jest nie tak.
- Hm? - Harry podnióśł brwi.
- I wiem o co chodzi. - Wstał z krzesła, na którym siedział i obszedł biurko.
- Oświeć mnie więc - sarknął Slytherin.
Na widok miny Harry'ego Riddle nagle stracił pewność siebie. Ten wyraz twarzy był tak przerażająco nieludzki i tak niepodobny do Harry'ego...
Nie! On jest Tomem Marvolo Riddlem. Jest dziedzicem Slytherina i czarnoksiężnikiem. Wziął głęboki oddech.
- To przez używanie magii nekromackiej - powiedział na jednych wdechu.
- Co dokładnie?
- Twoje zachowanie. Twoja druga osobowość! Twój brak uczuć!
- Przyganiał kocioł garnkowi, a sam kipi. I kto mi to wyrzuca? Chłopiec, który nigdy nie okazywał swoich uczuć. - Harry podniósł się z fotela. - Jestem świadom tego co się dzieje.
- Dlaczego więc tego nie powstrzymasz?! - krzyknął zdenerwowany niebieskooki.
- Ponieważ, Tom... Podoba mi się tak jak jest. Nie przeszkadza mi to. Można powiedzieć, że... Przyzwyczaiłem się? Nie, to złe słowo. Ja tego oczekiwałem. - Uśmiechnął się szelmowsko.
Tomowi nie podobał się ten uśmiech.
- Poza tym... Tego nie da się zatrzymać. Wiedziałem, że to nastąpi, ale ze względu na ciebie opóźniałem to jak najbardziej.
- Ze względu na mnie? - Tom nie dowierzał swoim uszom.
- Pragnąłeś miłości. Dałem ci ją. Ja pragnąłem miłości. Ty mi ją ofiarowałeś. Ale wiedziałem, że przyjdzie czas, gdy te uczucie będzie mi zbędne.
Odpowiedziało mu milczenie.
Ruszył w stronę wyjścia z gabinetu.
- Dlatego chciałem spędzić z tobą jak najwięcej czasu, zanim się to stanie. Naprawdę cię potrzebowałem.
I wyszedł, zostawiając Toma samego w gabinecie. Zagubionego, zdenerwowanego i zranionego.
"Potrzebowałem", a nie "potrzebuję". Tom uśmiechnął się smutno i wybuchł histerycznym śmiechem. Powinien wiedzieć, że takiej sierocie jak on nic się nie należy.
CZYTASZ
Harry Potter i Nieznana Przyszłość
FanficDruga część "Harry Potter i Nieznana Przepowiednia". Harry budzi się w Skrzydle Szpitalnym w 1943 roku. Młody Tom Riddle rośnie w siłę i zdobywa popleczników. Co postanowi Harry? Przyłączy się do przyszłego Czarnego Pana czy stawi mu czoła?