Rozdział 14.

3.5K 326 15
                                    

Dorośli znieruchomieli, wpatrując się zdezorientowani w nastolatka.

- Mogę to udowodnić, jeśli chcecie - powiedział pewnie.

Mężczyźni rzucili mu podejrzliwe spojrzenia, tak samo jak Tomowi, który dalej stał przy drzwiach.

- Dobrze - powiedział James, jednak nie spuścili różdżek. - Kiedy się urodziłeś?

- 31 lipca 1980 roku.

- Jak chcieliśmy cię inaczej nazwać?

- Nie wiem, ale Syriusz z moich czasów opowiadał mi jak kłócił się z tobą o to, by dać mi na imię Alphard.

- Po kim?

- Po twoim wuju - odparł spokojnie.

- Ile razy chciałem oświadczyć się Lily?

- Sześć. Zawsze przeszkadzał ci Syriusz.

Harry oczywiście nie znał odpowiedzi na te pytania, ale wyczytywał je w ich umysłach. Nie byli zbyt dobrymi oklumentami.

- Te pytania nic nie udowadniają - powiedziała Lily.

- Mogę to udowodnić inaczej. - Wskazął ręką w stronę dziecka, które trzymała rudowłosa.

Mężczyźni przerazili się, ale Potter zatrzymała ich ruchem ręki.

Z dłoni Harry'ego wystrzelił złoty promień, który połączył się z główką dziecka.

- Nie mogę go dotknąć - szepnął smutnym tonem. - Wedy oboje byśmy umarli.

Było to oczywiste kłamstwo.

Przekręcił rękę, a promień zniknął. Za to nad ich głowami pojawiły się obrazy. Niektóre znikały i pojawiały się nowe.

- To moje wspomnienia z przyszłości.

Pokazał im te, które wiązały się z Dursleyami, przybyciem Hagrida, przyjazdem do Hogwartu. Były tam również te dotyczące kamienia filozoficznego, Komnaty Tajemnic (jednak bez Toma) i ucieczki Syriusza z Azkabanu. Pokazał również wspomnienie z Turnieju Trójmagicznego i odrodzenia się Voldemorta. Następnie zobaczyli śmierć Blacka w Ministerstwie Magii. Wzdrygnęli się.

- Gdzie jesteśmy my? - zapytał James.

Harry zamyślił się przez chwilę. nie znali przepowiedni. Wiedzieli tylko, że Voldmeort chce ich dopaść. To było kłamstwo Dumbledore'a, by łatwo mógł ich zabić i przypisać to morderstwo Czarnemu Panu.

Zielonooki wiedział, że gdyby pokazał im prawdziwe wspomnienie o tym, jak Dumbledore ich zabija, a Tom go ratuje, nie uwierzyliby.

Westchnął smutno, udając załamanego i machnął ręką, jakby coś odganiając. Wszystkie wspomnienia zniknęły, a na ich miejscu pojawiło się jedno. Lily wraz z małym Harrym wbiegała na schody, zostawiając Jamesa, który próbował pojedynkować się z Voldemortem. Poległ, a czarnoksiężnik ruszył na górę. Lily zasłaniała dziecko własnym ciałem, chcąc oddać za nie życie. Błysk zielonego światła i rudowłosa kobieta upadła na ziemię bez życia. Następnie Voldemort zbliżył się do kołyski i wskazał różdżką na małego Harry'ego. Wypowiedział dwa słowa, a następnie krzyknął, gdy klątwa odbiła się i ugodziła go w pierś. Zniknął.

- Zginęliście, broniąc mnie przed Voldemortem - powiedział.

- Harry? To naprawdę ty?

Zielonooki skinął głową.

Po chwili wraz z Tomem siedzieli w fotelach w salonie.

- Kim jest twój towarzysz? - zapytała Lily.

Tom wraz z Harrym wymienili się spojrzeniami. Jak się bawić to na całego.

- To mój chłopak - odparł.

James i Syriusz otworzyli szeroko usta z szoku, a Lily rozpromieniła się i podeszła szybko do Toma. Przytuliła go i pocałowała w policzek.

Harry w duchu naśmiewał się z Toma, ale na zewnątrz wydawał się być zdziwiony.

- Witaj w rodzinie. - Uśmiechnęła się. - Gdzie się poznaliście.

- Byliśmy w tym samym domu w Hogwarcie.

- Jak to byliście? Wyglądacie mi na szesnaście, może siedemnaście lat. Już skończyliście Hogwart?

- W naszych czasach trwa wojna - powiedział Harry i postanowił, że trochę ubarwi swoją historię. - Wysłali nas na front.

Potter zakryła usta ręką w szoku.

Harry Potter i Nieznana PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz