Rozdział 17.

3.5K 276 22
                                    

Zanim zaczniecie czytać, puśćcie sobie piosenkę. Zainspirowała mnie do napisana tego rozdziału.

____________________________________________________________

Tom już od kilku dni siedział z nosem w księgach, próbując znaleźć sposób na odwrócenie transformacji Harry'ego. Bez skutku. Trafiał tylko na zapiski, które opisywały stan takich czarodziei. Musiał ze smutkiem przyznać, iż tak samo zachowywał się teraz Harrison. 

Riddle obawiał się, że Harry postrada całkiem zmysły, tak jak doszło do tego we wszystkich przypadkach. Desperacko próbował to odczynić. Dla Slytherina. Nie... To było egoistyczne pragnienie. Chciał tego dla siebie. Chciał, żeby wrócił stary Harry, ale czy on tego chciał? Chłopak przypomniał sobie wcześniejszą rozmowę i pokręcił głową. "Co mam robić?" codziennie zadawał sobie to samo pytanie, a odpowiedź dalej się nie pojawiała.

Coraz częściej dopadało go przekonanie, że dawny Harry już nie wróci, że musi się z tym pogodzić. Ale on nie chciał tak tego zostawiać. Kochał go. Był jedyną osobą, na której mu zależało. Osobą, za którą oddałby życie, podczas gdy jeszcze niedawno marzył o nieśmiertelności. Dlatego będzie walczył o Harry'ego do końca.

Czasami zastanawiał się czemu ludzie nie podają sobie pomocnej dłoni. Przecież każdy kogoś potrzebuje. Skoro on - zepsuty Tom Riddle to zrozumiał, dlaczego nie miałby zrobić tego ktoś inny? Oczywiście był świadomy, że był taki sam jak ci wszyscy egoistyczni ludzie, którzy myślą tylko o sobie. Teraz miał cel w życiu. Kogoś kogo kochał. Po zaznaniu miłości nie wyobrażał sobie życia bez niej.

- Harry... - szepnął. - Wydostanę cię z tego. Przysięgam.

Odwrócił się z powrotem do zwojów i pergaminów, mimowolnie wzdychając. To będzie długa noc, ale dla Harry'ego warto.

***

Obudził się rano. Leżał w bibliotece przy księgach, które przeglądał połowę nocy. Nic nie znalazł. Znowu.

Przetarł oczy dłonią i rozejrzał się po pokoju. Było dosyć jasno, co oznaczało, iż jest już późno. Zerwał się z miejsca i poprawiając w biegu szatę, wyleciał z biblioteki. Skierował się do swojego gabinetu. Miał złe przeczucia. Bardzo złe. Gdy otworzył z hukiem drzwi gabinetu, ujrzał rozpartego na kanapie Harry'ego.

- Nie śpieszyłeś się. - Usłyszał. - Myślałem, że dałeś sobie spokój z szukaniem sposobu na wydostanie mnie z tego.

- Nigdy się nie poddam - odparł z pewnością.

Zielonooki zaśmiał się, jednak nie był to radosny dźwięk.

- Rozbawiasz mnie. O taką kwestię posądziłby samego siebie z przeszłości. Nie spodziewałem się tego po tobie. - Wygiął wargi w drwiącym uśmiechu.

Riddle przysiągłby, że czuł jak jego szydzące spojrzenie przechodzi go na wskroś. Szybko jednak się otrząsnął i wyprostował przed nim, podnosząc dumnie głowę.

- Takiej postawy nauczył mnie ktoś, kogo bardzo kocham i odzyskam za wszelką cenę.

- Wszelką cenę? - mruknął Harry, zwężając oczy i przyglądając mu się z ciekawością.

Riddle bez zastanowienia skinął głową. Slytherin wstał, wyciągając prawą rękę przed siebie. Po chwili zmaterializował się w niej księga obita w skórę. Tom wolał nie wiedzieć w czyją... Ale podejrzewał, że jakiegoś nieszczęśnika, który zginął straszną śmiercią.

- Podaruję Ci więc te zapiski. - Podał mu ją.

Gdy niebieskooki chwycił księgę przeszedł go silny prąd. Zacisnął zęby i poczekał, aż ból w ramieniu zelżeje. Następnie obrócił księgę tak, by widzieć jej tytuł. Runy głosiły "Księga Umarłych". Rozszerzył oczy z szoku i spojrzał przed siebie, ale Harry już zniknął.

Harry Potter i Nieznana PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz