Rozdział 15.

3.6K 333 68
                                    


- Jak to wysłali was na front?! - krzyknęła. - Wysłali na front dzieci?

Harry skinął głową.

- Lily. Oni nie chcą o tym rozmawiać - powiedział cicho James, widząc, że chłopcy spuścili głowy w dół w udawanym żalu i smutku.

- Och, tak. Przepraszam. To w jakim domu w Hogwarcie byliście? - zapytała zamiast tego.

- W Slytherinie - odparł Harry.

- Nie! - krzyknęli Syriusz i James jednocześnie.

- Tak! - odkrzyknął im Harry. - Jestem ślizgonem i to piekielnie dobrym ślizgonem.

Uśmiechnął się, a w tym uśmiechu było coś niepokojącego. Zanim zdążyli choćby coś zrobić, machnął ręką, wiążąc ich swoją magią i odbierając im różdżki.

- Harry? Co ty robisz? - zapytała zszokowana rudowłosa.

- Ah, tak... Zapomniałem chyba wspomnieć. W przyszłości nie jestem zbyt dobrym chłopcem. - Zaśmiał się. - Powiedzmy, że odpowiadam za wybicie ponad połowy mugolaków...

- Niemożliwe - syknał James. - Mój syn nie zrobiłby tego.

- Sam napewno nie. - Wskazał głową na niebieskookiego.

- Gdzież moje maniery? Nie przedstawiłem się. Nazywam się Tom Marvolo Riddle, ale wszyscy nazywają mnie...

- Lord Voldemort - przerwała mu Lily.

- Ej! Ja cię tak nie nazywam! - krzyknął Harry.

- Ty jesteś wyjątkiem, kochany. - Uśmiechnął się do niego kpiąco.

- Twoja dzisiejsza prośba na temat wspólnego wieczoru została odrzucona. - Harry naburmuszył się.

- Spotykasz się z Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać?

- Nie nazwałbym tego "spotykaniem".

- Dlaczego, Harry? - szepnęła Lily z bólem w głosie. - Przecież on chciał cię zabić.

- Tak... Ale był również moją jedyną rodziną. Był kimś, komu zależało na mnie. Jako jedyny się mną zainteresował...

- Ale to Voldemort! - wrzasnął James. - To czarnoksiężnik i morderca.

- Ja też jestem czarnoksiężnikiem i mordercą. - Jego oczy zmieniły się na krwistoczerwone.

Wskazał różdżką na Syriusza. Wyleciał z niej zielony promień, który ugodził go w pierś.

- Syriusz! - krzyknęli równocześnie Potterowie.

Harry zaśmiał się. Naprawdę wielką radość sprawiało mu zadawanie ludziom bólu. Spojrzał na małżeństwo. Lily skulona, płakała na ramieniu Jamesa. Z kolei ten patrzył na niego z wściekłością w oczach.

- Jak mogłeś? - syknął.

- Jak widać mogłem. Rzuciłem tylko jedno, proste zaklęcie. - Uśmiechnął się demonicznie. - A teraz pożegnajcie się grzecznie ze mną. - Wskazał różdżką na małego Harry'ego, który bawił się przy kominku, nie zwracając uwagi na to co się dzieje obok niego.

- Jak go zabijesz, to sam zginiesz - zauważył James.

- A kto powiedział, że czas jest prostą linią? Avada Kedavra!

Dziecko upadło nieżywe na ziemię, wypuszczając ze swojej małe rączki czerwony klocek.

- Harry... - załkała rudowłosa.

- Nie martw się. Niedługo do niego dołączysz. - Równocześnie z Tomem skierowali na nich różdżki.

Po chwili i oni padli martwi. Harry usunął z nich więzy.

- Zostawiamy po sobie jakąś pamiątkę? - zapytał.

Riddle zastanowił się i rozciął ramię Pottera. Napisał jego krwią na ścianie "Jestem niepokonany. Nikt mnie już nie powstrzyma".

- Mślisz, że Dumbledore się ucieszy? - spytał zielonooki.

- Jestem tego pewien. Ale nim zajmiemy się potem, a teraz... - zbliżył się powoli do Harry'ego i położył ręce na jego biodrach.

- Masz jakiś bardzo dziwny fetysz. W pokoju leżą trupy, a ciebie jedyne co interesuje to seks ze mną. - Parsknął śmiechem.

Harry Potter i Nieznana PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz