Rozdział 1.

7.1K 431 90
                                    

Spojrzenia wszystkich uczniów Hogwartu skierowały się na czarnowłosego chłopaka wchodzącego do Wielkiej Sali. Jedni szeptali z podnieceniem, inni wydawali się znudzeni. Ale jedna z postaci przyglądała się nowoprzybyłemu z ukrywaną ciekawością. Analizowała każdy jego krok, gest, a nawet mimikę twarzy. Nie było niczego, co mogło by mu umknąć, przynajmniej tak sądził Tom Riddle - ślizgon, który obserwował Harry'ego Pottera.

Brunet usiadł na stołku i nim tiara zdążyła dotknąć jego głowy, wykrzyczała.

- Slytherin!

Wszystkie szepty i rozmowy w pomieszczeniu ucichły. Nawet ślizgoni, będący w szoku nie klaskali, ani wiwatowali na cześć nowego członka ich domu. Harry wstał i podszedł do stołu węży. Riddle pierwszy się otrząsnął i kazał zrobić miejsce ze swojej prawej strony, by chłopak mógł usiąść. Gdy już to uczynił, w Wielkiej Sali na nowo wybuchły rozmowy. Nic się nie zmieniło przez sześćdziesiąt lat. Znów był sensacją.

- Jestem Tom Riddle. - Podał rękę nowemu.

- Harrison Salazar Slytherin - odparł i z lekkim uśmiechem na twarzy obserwował zaskoczenie malujące się w oczach młodego Voldemorta.

- Slytherin? - zapytał z podnieceniem blond włosy ślizgon, siedzący naprzeciwko niego.

Skinął głową, rzucając zdegustowane spojrzenie owemu chłopakowi. Wyglądał jak bliźniak Draco. Tylko w przeciwieństwie do niego, ten ślizgon nie miał cały czas włosów przyklepanych na żel.

- Ach! Nie przedstawiłem się! Abraxas Malfoy, miło mi cię poznać.

- Mi również - odpowiedział obojętnie.

Odwrócił się w stronę ciągle wpatrującego się w niego Toma i zapytał:

- Mam coś na twarzy? Czy po prostu chcesz wykazać się swoim brakiem manier?

Riddle zmrużył oczy, rzucając gniewne spojrzenie Harry'emu.

- Uważaj na to co mówisz - syknął zjadliwie i wrócił do spożywania kolacji.

Zielonooki brunet nie przejmując się groźbą młodego Voldemorta, nałożył sobie na talerz dwa tosty i posmarował je truskawkowym dżemem. Nie zwracając uwagi na przerażone i zaciekawione spojrzenia pozostałych ślizgonów, zjadł swoją porcję i ruszył do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Tuż przed obrazem Salazara przypomniał sobie, że nie zna hasła. Syknął więc w języku węży do swojego przodka.

- Wpuść mnie, albowiem jestem Twoim potomkiem.

- Jak się zwiesz, młodzieńcze? - zadał pytanie mężczyzna z płótna.

- Harrison Salazar Slytherin. - Ukłonił się.

- Wchodź więc, Harrisonie. Przynoś chlubę naszemu rodowi.

Przejście otworzyło się, a Harry przeszedł przez nie do Pokoju Wspólnego. Po chwili zasiadł na kanapie przed kominkiem, zamykając oczy i rozmyślając nad przebiegiem następnych wydarzeń.

Tom na pewno był zaskoczony, o ile nie zszokowany jego nazwiskiem. Widział zaciekawienie w oczach Riddle'a. Harry wiedział, że rozpoczął nieuchronną lawinę strasznych jak i ekscytujących zdarzeń. Wykonał pierwszy ruch w ich "małej" grze. Teraz trzeba było czekać na posunięcie przeciwnika, którym był Tom. To pewne, że ta mała rozgrywka będzie niezwykła i spektakularna. Zacznie się od niewinnych pułapek, zastawianych na drugiego. A jak się skończy? Cóż... Zależy to tylko i wyłącznie od losu.

Harrison westchnął cicho i skupił się na cieple, emanującym z kominka. Drgnął lekko, wkładając rękę do szaty i zaciskając ją na różdżce, gdy usłyszał dźwięk otwieranego przejścia. Uchylił delikatnie powieki i przyjrzał się osobnikom, znajdującym się w salonie. Tak jak się spodziewał, był to Tom z jego małą świtą. Na usta Harry'ego wpłynął drwiący uśmieszek i odezwał się do wpatrujących się w niego ślizgonów.

- Nie nauczono was, że nieładnie jest się gapić?

Otworzył oczy i skierował wzrok swoich szmaragdowych oczu w ich stronę. Po chwili ciszy, stojący na przedzie grupki Tom odpowiedział mu, iż chciał tylko coś z nim przedyskutować.

- Co takiego? - zapytał najuprzejmiej jak umiał Harry i wskazał ręką na fotele stojące obok sofy, na której siedział.

Harry Potter i Nieznana PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz