Przeszli przez małą, żelazną bramę. Harry rozejrzał się po ogrodzie. Nie wydawał się zadbany. Róże były zagłuszone przez jakieś chwasty, a cała dróżka pokryta była suchymi i zgniłymi liśćmi. Nic dziwnego. Kto pielęgnowałby ogród, wiedząc, że poluje na niego groźny czarnoksiężnik.
Wraz z Tomem ruszyli cicho w stronę drzwi. Zielonooki rzucił szybkie zaklęcie wykrywające. W środku były cztery osoby. James, Lily, mały on i ktoś jeszcze. Zatrzymał się na chwilę. A jeśli to był Dmbledore? Będą mieli większy problem.
- Serpensortia - szepnął, a z jego różdżki wystrzelił mały wąż. - Rozejrzyj się po tym domu i powiedz kto jest w środku.
Zwierze skinęło delikatnie łebkiem i popełzło w stronę budynku. Wslizgnęło się przez niewielką dziurę koło drzwi.
Po kilku minutach wąż wrócił.
- Rudowłosa kobieta, małe dziecko, szatyn z okularami i czarnowłosy mężczyzna.
Syriusz. Syriusz Black.
- Dziękuję ci. - Machnął różdżką, a wąż wyparował.
- Czyli w środku jesteś ty, twoi rodzice i twój chrzestny - oznajmił Riddle. - Niezwykłą frajdę sprawi mi obserwowanie ciebie jak płaczesz.
Harry spojrzał na niego spode łba.
- Nigdy nie widziałem jak płaczesz - zaznaczył.
- Ja nie płaczę - warknął zielonooki.
- Każdy płacze.
- Ale nie ja.
- Ale...
- Przestańmy zachowywać się jak pięcioletnie dzieci! - syknął Harry.
- To ty zacząłeś. - Riddle założył ręce na siebie.
Slytherin westchnął, powstrzymując się, by nie przyłożyć Tomowi w twarz za ten głupi uśmieszek.
- Skupmy się na zadaniu. Potem porozmawiamy.
- Oczywiście, twardzielu - zironizował niebieskooki.
- Wziąłęś sobie za punkt honoru doprowadzić mnie do białej gorączki, bym rozpierolił wszystko naookoło? - warknął Harry, a magia wokół niego zaczęła trzeszczeć.
Riddle wiedział, że żarty się skończyły i podniósł ręce do góry w obronnym geście.
- Dobrze. Skupmy się na zadaniu - zgodził się.
Ruszyli z powrotem w stronę domu. Kilka kroków przed rzwiami zatrzymali się.
- Wejdę górą, od strony schodów - zaproponował Harry.
- Chcesz ich doproawdzić do zawału. - Zaśmiał się.
- Nie. Chcę się z nimi trochę pobawić i dać im złudne poczucie bezpieczeństwa. Może być ciekawie. Dawno się nie bawiłem. - Udał zasmuconego, jednak po chwili na jego twarzy zagościł złośliwy uśmiech. - Wejdź przez drzwi frontowe dokładanie za dziesięć sekund.
Riddle skinął głową, a Harry pobiegł na drugą stronę domu. Tom odliczał z rozbawieniem sekundy w myślach. Normalnie jak w przedszkolu. Gra w chowanego. Raz, dwa, trzy... Dziesięć.
Chwycił za klamkę i nacisnął ją, wchodząc do pomieszczenia. Ujrzał przed sobą salon. Mężczyzna o czarnych włosach wstał gwałtownie i skierował na niego różdżkę.
- Uważaj, bo jeszcze komuś tym oko wydłubiesz. - Podniósł zabawnie jedną brew do góry.
- Kim jesteś? - warknął Black.
Już miał odpowiedzieć, gdy od strony schodów rozległ się głos.
- On jest ze mną. Spokojnie Syriuszu.
Teraz już nie tylko Black, ale i James kierowali różdżki na zielonookiego.
- Powtórzę pytanie jeszcze raz. Kim jesteście i jak się tu znaleźliście?
- Weszliśmy przez drzwi - powiedział Harry takim tonem, jakby tłumaczył coś małemu dziecku.
Zszedł kilka stopni w dół.
- Nie ruszaj się! - krzyknął Potter.
- Spokojnie. Nie mam nawet różdżki w ręku. Nic wam nie zrobię. - Uśmiechnął się delikatnie i wyszedł z cienia.
James, Sriusz i Lily sapnęli z dezorientacji. Ten intruz był podobny do Jamesa, tyle że jego rysy były ostrzejsze, włosy ciemniejsze i nie nosił okularów. A oczy... Oczy miał jak Lily.
- Nazywam się Harrison James Potter i przybyłem was ostrzec.
CZYTASZ
Harry Potter i Nieznana Przyszłość
FanfictionDruga część "Harry Potter i Nieznana Przepowiednia". Harry budzi się w Skrzydle Szpitalnym w 1943 roku. Młody Tom Riddle rośnie w siłę i zdobywa popleczników. Co postanowi Harry? Przyłączy się do przyszłego Czarnego Pana czy stawi mu czoła?