Rozdział 8.

4.5K 351 51
                                    

- Czas nie może być jedną linią. Gdyby był, to nie mógłbym się narodzić. Nie było by mnie, gdyż całkowicie zmieniłem bieg wydarzeń, pokazując ci przyszłość.

- Czyli czas to tak naprawdę wiele wymiarów. Tak jakbyśmy mieli wiele sadzawek. Gdy przeniesiemy kamień z jednej do drugiej to reszta nie zmienia się, ale te dwie są różne od siebie - dokończył Tom.

- To znaczy, że możemy się przenieść do innego wymiaru, ale nie w czasie. - Odwrócił się w stronę Riddle'a. - Czy mógłbym być w tym samym pomieszczeniu z małym mną?

Niebieskooki zastanowił się, marszcząc brwi.

- Sądzę, że tak. Po pierwsze twoja dusz jest rozdzielona, a jedna z jej części tkwi w innym wymiarze. Po drugie nie jesteś tym samym Harrym, co byłby tamten.

- Czyli ograniczenie o załamaniu wymiarów odnosi się tylko do takich samych dusz i rdzeni magicznych.

- Czyli możemy się przenieść do czasów, gdy Ty byłeś małym dzieckiem, a ja buszowałem po świecie magii jako Lord Voldemort.

- Zabijemy i Ciebie i mnie, a potem przejmiemy wymiar.

- Teraz trzeba skończyć tylko zaklęcie dla horkruksa i stworzyć nowy urok, który przenosi "w czasie". Nic prostszego - sarknął Riddle.

- Ej! Jestem chłopcem, który przeżył, a ty jesteś Lordem Voldemortem. Razem na pewno coś wymyślimy.

- Racja, Wybrańcu.

Harry rzucił mu wściekłe spojrzenie.

- Czyli przez kilka lat odnowimy nasze imperium, zabijemy Voldemorta i zajmiemy się małym tobą? Swoją drogą jestem ciekawy jak wyglądałeś jako dziecko...

- Byłem chodzącą pięknością. Każdy zakochiwał się we mnie od pierwszego wejrzenia.

Riddle prychnął, a Harry wrócił do przeglądania ksiąg. Plany - planami, ale nie ulepszyli jeszcze zaklęcia Prometeusza, ani nie zaczęli pracy nad urokiem, który miał ich przenieść. Kartkował księgę o starożytnych rytuałach krwi, gdy usłyszał komentarz Riddle'a.

- Ne jesteś zbyt przystojny, jak na moje oko. - Niebieskooki uśmiechnął się złośliwie. - I sądzę, że po tylu latach u Dursleyów nie wyglądałeś urodziwie.

Harry znieruchomiał na chwilę, a potem powoli wyprostował się i spojrzał prosto na Toma. W jego spojrzeniu były czerwone, niebezpieczne iskry. Riddle nie wiedział czy przekroczył granicę czy Harry miał dziś po prostu zły dzień. Wiedział jednak, że gdy Slytherin zmienia się w mroczniejszą wersję siebie, trzeba trzymać się od niego z daleka. Powoli, nie chcąc wykonać nagłego ruchu, chwycił swoją różdżkę i zacisnął na niej palce.

Harry zaś tylko wpatrywał się w niego z tym przerażającym wyrazem twarzy. Tomowi przyszło na myśl, że wygląda jak wściekły bóg wojny i przez chwilę porównywał zielonookiego do Zeusa lub Hadesa, ale stwierdził, że ślizgon jest bardziej straszny.

Nie to, żeby się go bał. Wiedział tylko, że gdy Harry wypuszcza mroczniejszą część siebie na światło dzienne i wpada w szał może zmieść połowę Hogwartu z powierzchni ziemi, a to bardzo pokrzyżowałoby im plany.

Jeszcze raz spojrzał na ślizgona. Jego wyraz twarzy wskazywał na to, iż toczy walkę z samym sobą. Widocznie stworzenie horkruksa spowodowało, iż jego i tak niewielka strefa emocjonalna stała się niestabilna. Riddle był ciekawy czy tak samo stanie się z nim, gdy rozdzieli swoją duszę, ale musiał odłożyć przemyślenia na później, gdyż zauważył, że wyraz twarzy Harry'ego zaostrzył się, a on sam sięga po swoją różdżkę, która leżała na stoliku obok niego.

Tom niewiele myśląc złapał jego nadgarstek i przyciągnął do uścisku. Trwali tak przez chwilę, aż Harry się nie uspokoił i również nie objął Toma.

- Przepraszam. - Usłyszał cichy głos zielonookiego.

Harry nigdy nie przepraszał. To był pierwszy raz, gdy usłyszał to słowo wychodzące z jego ust.

- Nigdy więcej nie pozwolę ci się w tym zatracić. Przysięgam - szepnął mu do ucha.

- Obiecaj, że przy mnie zostaniesz - poprosił Harry.

Już nie przypominał groźnego czarnoksiężnika, okrutnego mordercy. Teraz był zagubionym nastolatkiem, który potrzebował pocieszenia i wsparcia. I Tom doskonale to rozumiał.

- Obiecuję - powiedział.

Harry Potter i Nieznana PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz