14

317 34 16
                                    

Justin's POV

Dźwięczy dzwonek na przerwę, a ja i Lucy wciąż siedzimy na parapecie i rozmawiamy. Zapada chwilowa cisza, podczas której podpieram się rękami na kolanach i spoglądam w dół, oblizując wargi. Po paru sekundach jednak ponownie patrzę na dziewczynę.

- No co? - pytam, lekko się uśmiechając, zauważywszy, że mi się przygląda.

- Nic. - Kręci głową, jakby chciała pozbyć się z niej jakiejś myśli. - Tylko tak się zastanawiam... Myślałeś kiedyś o noszeniu soczewek?

Marszczę czoło, trochę zdziwiony tym pytaniem. Przygryzam wnętrze policzka, rozważając jej słowa.

- Hmm... raczej nie. Nie, nie myślałem o tym. Dlaczego?

- Wyglądałbyś super bez okularów - uśmiecha się, wciąż się we mnie wpatrując.

- Przestań... - Parskam śmiechem, kręcąc głową. - Nawet je lubię.

- Nie zmienia to faktu, że bez nich byłoby ci lepiej - stwierdza brunetka melodyjnie, wzruszając ramionami.

- A jak ty byś wyglądała w okularach, co? - chichoczę, zdejmując je i podając Lucy. - No, dalej, przymierz - zachęcam ją.

Dziewczyna bierze ode mnie okulary i przygląda im się, a następnie odwraca się twarzą do ściany i - jak się domyślam - powoli zakłada je na nos. Zasłaniając się przede mną włosami, spogląda przed siebie.

- Matko Boska, i ty w tym widzisz? - pyta retorycznie, cofając głowę.

- Wiesz, nie wszyscy mają taki wspaniały wzrok, jak ty - stwierdzam obrażonym głosem.

- Och, sorry, panie delikatny, nie chciałam cię urazić - mówi w podobnym tonie, a sekundę później do moich uszu dociera jej cichutki chichot.

Uśmiecham się i w końcu na nią patrzę, korzystając z momentu, w którym włosy nie przesłaniają jej twarzy. Wygląda... inaczej, to fakt, ale wciąż pięknie. Jak zawsze. Okulary dodają jej sporo powagi i sprawia w nich wrażenie inteligentniejszej - oczywiście nie, żeby bez nich wyglądała głupio.

W jednej chwili ściąga je i wciska mi do ręki.

- Ugh, przepraszam, nie mogę dłużej. Od samego patrzenia rozbolała mnie głowa - mamrocze, krzywiąc się. - Bardzo tragicznie wyglądałam?

- Wyglądałaś super - uśmiecham się szeroko, wykorzystując jej własne słowa i zakładam swoje okulary na nos, tam, gdzie ich miejsce. Lucy szturcha mnie lekko w bok.

- Ta, jasne. Tylko tak mówisz.

Już chcę jej coś odpowiedzieć, gdy nagle energicznym krokiem podchodzi do nas jakaś dziewczyna. To brunetka o włosach do ramion, dosyć ciemnej karnacji i drobnej figurze. O ile się nie mylę, należy do "paczki" Lucy.

- O, jesteś! - odzywa się od razu, zauważywszy ją. - Wszędzie cię szukam.

- Cześć, Stella. - Lucy uśmiecha się do niej, zeskakując z parapetu, a ja automatem robię to samo. - Poznałaś Justina? Pomaga mi z matmy.

- Um, cześć, Justin. Miło cię poznać. - Stella wyciąga ku mnie szczupłą rękę i potrząsam nią, ściskając lekko jej dłoń. Zastanawiam się, czy te słowa były szczere.

- Ciebie też, Stella - odpowiadam z niepewnym uśmiechem.

- Jak tam, poradziłaś sobie wczoraj? - pyta brunetka, ponownie  skupiając całą uwagę na Lucy. Zagryzam wargę, wsuwam ręce do kieszeni spodni i spoglądam to na jedną z dziewczyn, to na drugą, nie mając w sumie nic lepszego do roboty.

unpredictable | j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz