18

262 30 5
                                    

Hej to tylko ja, jeśli tu jesteś daj jakiś znak, to motywuje jak nwm co, a teraz miłego czytania kocham was buzi

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Justin's POV

Jest sobotnie przedpołudnie. Od dziesięciu minut siedzę w kawiarni, przeglądając na telefonie Facebooka i czekając na Lucy. Będąc szczerym, trochę się denerwuję. Wczoraj po południu dziwnie się zachowywała, gdy prosiła o to spotkanie.

- Co ty na to, żebyśmy jutro poszli razem na kawę? - Pyta brunetka, pakując swoje książki do torby. - Albo nie, nie tylko na kawę. Potrzebuję cię porwać na cały dzień. - Na twarzy dziewczyny pojawia się tajemniczy uśmieszek. Spoglądam na nią podejrzliwie.

- Cały dzień? Dlaczego?

- A... to niespodzianka - chichocze, zagryzając dolną wargę. Marszczę brwi.

- Powinienem się bać?

Lucy wzrusza jedynie ramionami, wciąż z tym samym uśmieszkiem à la Mona Lisa na twarzy - jakby wiedziała coś, czego ja nie i jakby wyjątkowo bardzo ją to bawiło. Jednak sekundę później dorzuca:

- Nie, no raczej nie masz powodu. Myślę, że powinno ci się to spodobać.

- Co masz na myśli przez "to"? - pytam, coraz bardziej zestresowany. Nie przepadam za niespodziankami.

- Dowiesz się jutro. 12:00, Starbucks przy szkole? - Nie czekając na moją odpowiedź, z gracją wstaje z kanapy, podchodzi do wieszaka na kurtki i bierze swoją. - Świetnie. A teraz muszę lecieć.

Wzdrygam się lekko. Nie mam pojęcia, co ta dziewczyna mogła wymyślić. Jedna część mnie jest tego ciekawa i nawet lekko podekscytowana, ale tą drugą zżerają nerwy i niepewność.

- Hejka! - słyszę po chwili znajomy melodyjny głos i nie mam już czasu, by nad tym rozmyślać. Podnoszę wzrok znad telefonu, wyłączając ekran i odruchowo poprawiam okulary na nosie. Na widok Lucy w tak dobrym nastroju na mojej twarzy automatycznie gości uśmiech.

- Hej - odpowiadam pogodnie. - Nie zamawiałem sobie nic, bo czekałem na ciebie. Co byś chciała? - pytam, ruchem głowy wskazując na wiszące na ścianie ponad ladą tablice z informacjami o ofercie kawiarni.

- Hm... może to nowe latte? - zastanawia się, wieszając płaszcz i torbę na oparciu krzesła. - Z zimowej oferty. A ty? - Siada naprzeciwko mnie.

Stwierdzam, że coś sobie wymyślę i zanim Lucy udaje się mnie powstrzymać, idę złożyć zamówienie. O tej porze nie ma tu wielu ludzi, w związku z czym czas oczekiwania to jakieś dwie minuty. Po chwili więc wracam do przyjaciółki i stawiam dwie kawy na stole. Siadam naprzeciw niej i spoglądam na nią z wyrazem oczekiwania wymalowanym na twarzy.

- Co? - pyta z miną niewiniątka, zauważywszy mój wzrok. Wywracam zniecierpliwiony oczami. Wiem, że robi to celowo.

- No więc? Co to jest?

Mieszając łyżeczką swój napój, unosi jedną brew i patrzy na mnie w taki sposób, jakby nie miała pojęcia, o czym mówię. Okej, zaczynam czuć się niekomfortowo.

- Ta "niespodzianka"? - Wykonuję w powietrzu gest cudzysłowiu. - Powód, dla którego mnie tu ściągnęłaś. Aka jedyny powód mojego życiowego stresu od wczoraj.

Lucy wybucha śmiechem.

- Och, Justin... No już dobrze, przepraszam, jestem głupia.

Prycham rozbawiony, ponownie wywracając oczami. Nie jestem w stanie się na nią gniewać.

unpredictable | j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz