16

250 25 2
                                    

Lucy's POV

Gdy budzę się następnego ranka, zaskakuje mnie to, jak jest jasno. Czyżbym zaspała? Czekam, aż moje oczy przywykną do światła i spoglądam w okno.

I wszystko jasne. Za szybą widzę na oko dwadzieścia centymetrów spoczywającego na ziemi, drzewach i dachach białego puchu. Domyślam się, co to oznacza. Nowy Jork stoi w korkach, a szkoły zapewne pozamykano.

Jedna szybka wizyta na stronie szkoły i okazuje się, że miałam rację. Liceum nieczynne z powodu śniegu. Cudownie! Gramolę się z łóżka i w piżamie wychodzę z pokoju.

- Mamo? Tato? - wołam, niespiesznie schodząc po schodach do holu. Nie słyszę odpowiedzi i wzdycham cicho. Wczoraj wieczorem pogodziłam się z rodzicami, ale najwyraźniej to nie znaczyło, że cokolwiek się między nami zmieni.

W powietrzu rozchodzi się piękny zapach. Zaglądam do kuchni w poszukiwaniu Grace i zastaję ją stawiającą na stole talerz ze śniadaniem. Mmm, czyżby omlet z pomidorami?

- Cześć, Grace - uśmiecham się do niej życzliwie.

Grace to trzydziestokilkuletnia czarnoskóra kobieta o krągłych kształtach i ładnej, owalnej twarzy. Na głowie ma burzę ciemnobrązowych, prawie czarnych loków, które podczas pracy upina zazwyczaj w koka. Jest wiecznie uśmiechnięta i bije od niej pozytywna energia. Szczerze ją za to podziwiam. Dodatkowo zawsze jest miła i serdeczna, szczególnie dla mnie - czasem mam wrażenie, że traktuje mnie trochę jak własną córkę. W sumie przebywa ze mną znacznie częściej, niż moi rodzice.

- Miło cię widzieć, Lucy - odpowiada mi uśmiechem. - Zrobiłam ci śniadanie.

- Dzięki. - Siadam do stołu. Danie wygląda przepysznie.

- Szkoły pozamykane?

- Jakżeby inaczej - chichoczę, biorąc do rąk sztućce.

Z apetytem jem omlet, przy okazji rozmawiając na luźne tematy z gosposią. Mam dzisiaj wyjątkowo dobry humor. Oby cały ten dzień przebiegł tak przyjemnie, jak poranek.

------------------------------

Gdy kończę jedzenie, wracam na górę i decyduję, że czas ogarnąć jakoś swój wygląd. Kieruję swoje kroki do łazienki i pierwsze, co robię, to spojrzenie w lustro. Od razu krzywię się na widok swojej krzyczącej "właśnie wstałam" twarzy i przetłuszczonych włosów. Trzeba coś z tym zrobić.

Myję zęby, po czym wskakuję pod prysznic i błyskawicznie myję całe ciało. Następnie poświęcam trochę więcej uwagi włosom, traktując je szamponem i odżywką. Spłukuję pianę i osuszam skórę ręcznikiem, a mniejszą ściereczkę obwiązuję wokół ociekających wodą kosmyków, tworząc coś w rodzaju turbanu. Zawsze tak robię, by dobrze odsączyć je przed suszeniem.

Teraz muszę chwilę poczekać. Zakładam bieliznę i postanawiam wykorzystać pozostały czas na znalezienie czegoś ładnego do ubrania. Po przejrzeniu garderoby decyduję się na uroczy szary sweterek z grubej dzianiny i jasnoniebieskie rurki. Prosto, ale z klasą - tak, jak lubię.

Wracam do łazienki. Nie mam pojęcia dlaczego, ale czuję się dzisiaj taka... pełna energii. Susząc włosy, myślę o tym, jak biedna Clary musi rozpaczać, że mimo, że jest chora, nie ominą jej prawie żadne lekcje. A będąc przy temacie mojej przyjaciółki, ciekawe, czy wie o wszystkim, co się wczoraj działo? Co prawda w naszej szkole wieści rozchodzą się lotem błyskawicy, ale ona poprzedniego dnia była przecież nieobecna. Tak... Na pewno nie ma o niczym pojęcia. Gdyby było inaczej, pewnie już dawno zamęczyłaby mnie telefonami.

Szybki makijaż, uczesanie włosów i jestem gotowa na wszystko. Kiedy tylko znajduję się na powrót w swoim pokoju, wysyłam przyjaciółce iMessage.

unpredictable | j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz