Rozdział 2

1.6K 128 25
                                    

Jechaliśmy bardzo długo. Około cztery-pięć godzin w ciasniej ciężarówce. Jak ja tam wytrzymałam? Jeszcze ten typ obok mnie, normalnie ohyda. Ale nie na nim będę się skupiać. Przecież na razie w centrum uwagi jest TEN dom.
Okazało się, że znajduje się on z dala od cywilizacji. Dosłownie. Dookoła tylko bagna i... Nic.
Jest ogromny. Trzy piętra, strych i oczywiście ogromny ogród. W porównaniu z naszym małym mieszkankiem jest po prostu olbrzymi. Lecz nadal jedno pytanie nie daje mi spokoju...
- Lauren, za ile ty kupiłaś ten dom? Brałaś kredyt? Bo sama powiedziałaś...
- Spokojnie Emily, panu który mi go sprzedał bardzo zależało na czasie i chciał to zrobić jak najszybciej i nie zastanawiał się za bardzo nad ceną. Ale to nawet dobrze. - odparła, po czym wróciła do pomagania facetowi od przeprowadzek w wypakowywaniu rzeczy z ciężarówki.
Pomogłam wnieść kilka kartonów i szybko pobiegłam obejrzeć dom. Uznałam, że jest tak ogromny, że lepiej zacząć zwiedzanie od razu.  Duży hol i równie wielkie schody przypominały te w wiktorianskich willach. Ściany w niektórych miejscach, zaniedbane i nieco obdrapane, szybko zostaną naprawione, gdy już nie bedize trzeba przejmować się wprowadzaniem. Na prawo od schodów znajduje się salon a za nim kuchnia i łazienka. Po lewej stronie nie ma żadnych drzwi ani okien. Po prostu wysoka ściana pokryta odpadającą tapetą. Po wejściu po schodach rozciąga się długi korytarz z pięcioma drzwiami po obu jego stronach. Każde drzwi prowadzą do innego pokoju. Wybrałam ten największy i uznałam ze będzie mój.
Jest bardzo duży (jak i inne pokoje w tym domu). Znajduje się w nim łóżko, szafa i lustro oraz łazienka i garderoba.
Nagle uslyszałam krzyk Lauren. Szybko zbiegłam na dół, gdzie zastałam moją mamę leżącą na podłodze. Dookoła niej walały się porozrzucane przedmioty, które pewnie rozsypały się, gdy Lauren wchodziła po schodach. Pomogłam jej wstać a ona przerażona wpatrywała się w okno naprzeciw niej.
- Czy wszystko w porządku? - nagle znikąd pojawił się facet od przeprowadzek
- Tak wszystko okej. - odparła Lauren drżącym głosem, który wskazywał na to, że jednak nie jest okej.
Gdy mężczyzna odszedł mama przytuliła mnie. Już miałam ją odepchnąć, ale ona przytrzymała mnie i zaczęła szeptać mi do ucha
- Oni tu są, oni tu są ...
- Lauren co z tobą jest nie tak?! - krzyknęłam zirytowana lecz ona tylko pokręciła głową i zaczęła zbierać porozrzucane rzeczy. Nic z tego nie zrozumiałam. Lauren nigdy się tak nie zachowywała. Taką kobietę jak ona ciężko wystraszyć...

***

Zjadłyśmy szybki obiad (jeżeli kabanosy z podróży można nazwać obiadem) i zaczęłyśmy rozpakowywać pudła. Szło nam bardzo powoli, ze względu na to, że po pierwsze jest nas tylko dwie, a po drugie dom jest ogromny. Zauważyłam, że w każdym pokoju znajduje się choćby jedno lustro, a w pokoju, który sobie wybrałam nad łóżkiem jest klapa na strych. Lauren powiedziała, żebym zmieniła pokój, ale ja się uparłam no i pokoju nie zmieniłam.
Powoli zaczął zapadać zmierzch, a kartony były jeszcze pełne. Uznałyśmy, że Lauren rozpakuje wszystko do końca a ja mam iść spać.
Poszłam do pokoju a potem do łazienki. Odkręciłam wodę w wannie i zaczęłam się rozbierać (piżamę i ręcznik przygotowałam wczesniej). Gdy pozbyłam się wszystkich ubrań stanęłam przed lustrem.
- Jestem za chuda - jak co wieczór zaczynałam mój "rytuał" wmawiania sobie, że mam niedowagę (Lauren kazała). Po tym jak wylądowałam w szpitalu przez niedożywienie bardzo się przeraziła i uznała, że muszę zacząć sobie wmawiać, że jestem za chuda, a wtedy zacznę na siebie inaczej patrzeć. Ale ja i tak uważam swoje... lecz nie mogę zawieść Lauren. Wiem, że jej na mnie zależy...
Nagle usłyszałam ciche pukanie.
- Lauren kąpię się, więc bądź łaskawa nie wchodzić do pokoju! - krzyknęłam wyłączając wodę.
Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki, lecz Lauren nie było w pokoju. Za to klapa na strych była otwarta a drabina wysunięta.
- Lauren? - zapytałam, niepewnie zaglądając na strych - Jesteś tam?- dodałam głośniej.
Nagle za moimi plecami usłyszałam trzask i drzwi do łazienki zamknęły się.
- Lauren wiem, że tam jesteś, ale to nie jest zabawne.
Już chciałam zamknąć klapę na strych ale nagle do moich uszu dobiegł odgłos zsuwania materiału z... czegoś co było na strychu. Trochę się przestraszyłam, ale uznałam, że i tak tam wejdę zobaczyć co się stało. Wzięłam latarkę i powoli weszłam na strych.

✨✨✨
Taki krótki rozdzialik ale ja osobiście wolę czytać krótsze rozdziały ^^
Znowu Melanie xdd

Lustra (1i2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz