*Selena*
Wybiegłam z tamtąd z pomocą Maxa i Jazzy. Nie mogłam już powstrzymać łez, to tak cholernie bolało. Nawet nie uderzenie,ale fakt, że on był w stanie to zrobić. Zawiodłam się na nim. To straszne uczucie kiedy osoba,którą kochasz całym sercem i jesteś dla niej zrobić wszystko robi Ci krzywdę kiedy Ty chcesz tylko pomóc.
-Selena....-Jazmyn przytuliła się do mnie kiedy wbiegłam do jej pokoju. Max również do nas dołączył. Staliśmy tak przytuleni i nic nie mówiliśmy zagubieni we własnych myślach. Wiedziałam na co się piszę zgadzając się na związek z Justinem,ale w życiu bym nie przypuściła,że mnie uderzy. Najlepsze,że tego samego dnia kilkakrotnie wyznał mi miłość.
-Hej Sely nie warto dla niego płakać. Obiecuję ci,że dostanie za swoje i ja już tego dopilnuje.-Max szepnął w moje włosy na co się odsunęłam i spojrzałam mu w oczy.
-Nawet się nie wasz. On jest szefem gangu Max. Już nie wspomnę,że Ty do niego należysz. On jest niebezpieczny,a ja w życiu bym sobie nie wybaczyła gdyby tobie stała się przeze mnie jakaś krzywda rozumiesz?-wierciłam w jego głowie dziurę spojrzeniem i czekałam, aż mi odpowie.
-Rozumiem.-westchnął i zamknął mnie w szczelnym uścisku.-Jazzy idź z nią do łazienki i zajmij się tą raną.-mruknął do brunetki na co ta przytaknęła i biorąc mnie za rękę zaprowadziła do łazienki. W tej Jeszcze nie byłam. Łazienka była cała w kolorze białym z delikatnymi wzorkami na ścianach w kolorze jasnego różu. W rogu stała prysznico-wanna, a obok toaleta. Na drugim końcu był kosz na pranie,szafka i zlew. Na środku był piękny różowy dywan.
-Usiądź.-wskazała na toaletę,a ja posłusznie wykonałam polecenie. Ją też dotknęła tą sytuacja z Justinem. W końcu to jej brat. -Może trochę szczypać.-ostrzegła zanim przyłożyła mi do policzka wacik z wodą utlenioną. -Nie mogę uwierzyć, że on to zrobił. Wiedziałam,że się zgorszył,ale nie myślałam,że do tego stopnia.-westchnęła ocierając pojedynczą łze spływającą po jej policzku.
-Wiesz co mnie boli najbardziej?-spytałam kiedy skończyła.-To że ja go wciąż kocham,ale nie potrafię być z kimś kogo się boję.-powiedziałam starając się powstrzymać łzy.
-Wypłacz się kochanie,wypłacz. -szepnęła i mocno przytuliła,a ja włączyłam wszystkie hamulce i rozpłakałam się jak dziecko.
-Co ja mam teraz zrobić Jazzy?-zapytałam pociągając nosem.-Mam mieć z nim pokój,a aktualnie nie mogę na niego patrzeć. Nie chcę mówić o tym wszystkim rodzicom. To zbyt wiele jak na ich nerwy. -dziewczyna nic nie powiedziała tylko westchnęła i mocniej mnie przytuliła. Zapewne sama nie wie co powiedzieć.
-Będziesz spała u mnie dobrze?-zapytała głaskając moje plecy.
-A Max?-zapytałam cicho.
-Mam w szafie materac i będzie spał na ziemi.-uśmiechnęła się delikatnie co niechętnie odwzajemniłam.
-Zepsułam wam wyjazd.-mruknęłam zażenowana na co Jazzy ponowinie westchnęła.
-Nie zepsułaś nikomu wyjazdu ok? A nawet jeśli to nie Ty tylko Justin. Ja tam się cieszę,że będę miała pokój z najlepszą przyjaciółką nie wiem jak Ty.-uderzyła mnie delikatnie w ramie na co się uśmiechnęłam.
-Oczywiście,że się cieszę głupia.-odpowiedziałam i wyszliśmy z łazienki. Niestety szczęście nam nie dopisało i kiedy szłyśmy napić się herbaty do kuchni spotkaliśmy Justina z Jaxonem na rękach i Maxem idących również w stronę kuchni.
-Selyyy! Pójdziesz ze mną i Jusem do parku?-zapytał Jaxon zeskakując z Justina i podlatując do mnie. Wzięłam młodego Biebera na ręce i pocałowałam w policzek.
-Niestety skarbie musisz dziś iść tylko z Justinem,ale obiecuję,że jutro zabieram Cię ja ok?-zapytałam chłopczyka delikatnie go łaskocząc po brzuszku.
-No dobrze.-mruknął trochę zawiedziony i wtulił się w moją szyję.
-Selena możemy porozmawiać?-mruknął Justin odbierając ode mnie Jaxona.
-No to chodź z nami i porozmawiacie.-pisnął uradowamy Jax.
-Selena się trochę źle czuję wiesz skarbie? Jutro pójdziecie na spacerek.-Jazmyn pogłaskała braciszka po głowie,a ten przytaknął niechętnie. Spojrzałam chwilowo na Justina. Miał głowę spuszczoną i bawił się swoimi palcami. Zrobiło mi się go żal,ale to on zawalił. Uderzył mnie, a to nie powinno się zdarzyć gdyby jego "Kocham Cię" było prawdziwe.
-Chodź młody idziemy.-mruknął do Jaxona na co ten ucieszony poleciał ubrać butki.-Idziesz z nami Gomez?-zwrócił się do mojego brata na co ten przytaknął i ruszyli w stronę drzwi wyjściowych.
-Robimy dziś babski wieczór laska!-Jazzy klasnęła w dłonie i ruszyła ucieszona zrobić nam herbaty.
-Myślę, że możemy wyjść na miasto.-mruknęłam do przyjaciółki, a ta odwróciła się w moją stronę z chytrym uśmieszkiem. Oj to będzie ciekawa noc. Mam zamiar się upić do nieprzytomności,może to pomoże mi o nim zapomnieć.
-Laska masz trzy godziny na wyszykowanie się i idziemy na gruby melanż.-pisnęła brunetka zabierając swoją herbatę i biegnąc w stronę swojej sypialni w celu przygotowania się. Ja również udałam się do sypialni mojej i Justina korzystając z okazji,że jest na spacerze i zapewne nie wróci prędko. Weszłam do pokoju i pierwsze co natknęłam się na wielki bałagan. Wszystkie ciuchy Justina porozwalane po pokoju, lampa nocna leżała rozbita na ziemi. Westchnęłam i zabrałam za się za szukanie ubrań w mojej walizce. Wolałam nie ruszać tego bałaganu.
Wybrałam dla siebie żółtą neonową sukienkę*zdjęcie sukienki w mediach*, do tego tego różowo noeonowe buty i torebkę. Postanowiłam pobawić się kolorami. Lubię takie kombinacje. Udałam się do łazienki i wzięłam orzeźwiający prysznic,po którym ubrałam naszykowane ubranie i pofalowałam włosy. Ostatnio zamarzyła mi się grzywka i chyba sobie ją sprawie po powrocie do domu. Nałożywszy na siebie wieczorowy makijaż przejrzałam się w lustrze i sama byłam w szoku,że wyglądam tak dobrze. Dzięki korektorowi udało mi się zakryć wory pod oczami i wyglądałam naprawdę dobrze. Spojrzałam na swojego iPhone i okazało się że idealnie się wyrobiłam. Zabrałam torebkę i wyszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy wraz z moją dzisiejszą imprezową towarzyszką. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom kiedy ujrzałam u Jazzy taką samą sukienkę tylko w różowym kolorze. Pisnęłam i przytuliłam przyjaciółkę.
-No dziewczynki wyglądacie cudnie.-powiedziała podekscytowana Pattie podchodząc do nas i dając buziaka w policzek.
-Dziękujemy. -zachichotałyśmy, nagle poczułam wibracje w torebce oznaczające sms'a. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Widząc imię mojego braciszka zdziwiłam się i sprawdziłam wiadomość.
Od Braciszek Maxi:
Justin jest w szpitalu. Przyjedźcie.Czytając wiadomość chwyciłam się Jazzy. Bałam się co on sobie zrobił. Nic nie mówiąc podałam Pattie telefon na co ona musiała usiąść.
Dziesięć minut później byliśmy już w drodze do szpitala w którym znajduje się Justin. Najgorsze,że nikt z nas nie wiedział,że Justin w tym momencie walczył o życie._____________________
I teraz zabawiam się w Polsat i zostawiam was w takim momencie. 😈
Spodziewaliście się takiego obrotu akcji?KOMENTARZ/GŁOS =MOTYWACJA
CZYTASZ
My Friend's Brother [Zawieszone]
Fanfiction"-Dużo się przez te pięć lat zmieniło, a przede wszystkim my...- mruknęłam bawiąc się swoimi palcami i unikając jego wzroku. -Masz rację... Wyładniałaś.- powiedział i złożył sekundowy pocałunek na moim policzku po czym odszedł w stronę domu. Zostawi...