- Czyli to jest Twój pomysł na życie. - machałam widelcem z nawiniętym na nim makaronem. - Niszczenie mojego życia, tak?
- Tam od razu niszczenie. - zaśmiał się blondyn i wciągnął kluskę. - Ja bym to nazwał całodobowym monitoringiem siedem dni w tygodniu za miłością swojego życia.
- Zapomnij. - warknęłam i skupiłam się na swoich kluskach.
Pełne skupienie Marinette. Nie zwracaj uwagi na kastrata.. Z wielkim zainteresowaniem podziwiałam nitkę makaronu, która zaczepiła mi się nie widelcu. Już otwierałam swoje usta, by móc ją tam wpakować, gdy mała menda spadła i pochlapała mnie na twarzy sosem. Adrien zaczął się śmiać.
- Ty mała.. - spojrzałam na blondyna. - I co rżysz?!
- Daj pomogę Ci. - powiedział dalej się śmiejąc.
Wziął chusteczkę, zawinął ją i jej rogiem podcierał mnie na policzku. Ten gest. Wyczuwam...Felix.. Taki sam.. Ja.. Blondyn chciał najwidoczniej poprawić mój policzek nachylając się bardziej nad stołem. Ale ja się tak łatwo nie dam.
- Przestań. - warknęłam. Wyrwałam mu chusteczkę i sama się powycierałam.
- Wyglądasz ślicznie.
- Spieprzaj od mojej twarzy i wpieprzaj te spaghetti! - rozkazałam i sama zabrałam się za znienawidzoną kluskę.
- Zabawna jesteś. - zaśmiał się.
- Żresz? To Żryj.
*
Byliśmy na moście, z którego można było zobaczyć spadające gwiazdy. Jest to jedyne takie miejsce w Paryżu. Odetchnęłam głęboko. Wiem, że którąś gwiazdą jest mój Felix. Może to prawda, że go nie kochałam i była to przelotna, pierwsza miłość.. Chciałabym to wiedzieć. Może bym tego dzisiaj tak nie przeżywała...
- Ślicznie wyglądasz... - przekręciłam oczami na słowa chłopaka.
- Mówisz mi to dzisiaj setny raz. Coś oryginalniejszego?
- Ale podobasz mi się w tej wersji. - zaśmiał się perliście. - Lekki makijaż ukazujący Twoją urodę, słodkie ubranie pokazujące Twoją dziewczęcość oraz zgrabność. A wszystkiego dopełnia Twój stanowczy charakter. Kiedy nie jesteś naburmuszona z rządzą zabicia wszystkich wokół, tylko jesteś radosna i żartujesz... Jesteś idealna. Czemu nie pokazujesz się od tej strony? - zarumieniłam się. Ja się rumienię... I to tak mocno! Pierwszy raz od roku!
- Sądzę, że to nie najlepszy temat na pogawędkę. Nie interesuj się tym. - powiedziałam ostro. Adrien zachichotał.
- A co zabiłaś kogoś? - powiedział i zamilkł. Jakby wiedział, że nie powinien tego mówić. - Marinette nie chcia...
- Nigdy tego więcej nie rób! - wydarłam się odwracając głowę w jego stronę. - Nie masz pojęcia..! Ty.. Idioto!
- Marinette nie chciałem! - odwróciłam się od niego. - Coś się stało?
- Byłeś kiedyś świadkiem jak ginie przy Tobie ukochana, bliska osoba? A ty nie możesz nic zrobić. Jesteś bezsilny.. - popatrzyłam w gwiazdy. - Wiesz jak to jest?! - podeszłam szybko do niego i gwałtownie zaciągnęłam się powietrzem. - Kiedy zginie na Twoich oczach?!
- Wiem. - odpowiedział bez zawahania. Zero emocji na twarzy. Patrzył prosto w moje niebieskie oczy. - Też straciłem ostatnio dwie osoby.. Wiem jak się czujesz.
- Wszyscy wiecie! - prychnęłam. - Gówno wiecie!
Blondyn bez żadnego słowa objął mnie i przytulił do siebie. I tak nie licz na nic innego. Idiota, cham i prostak! Oh Felix.. Czemu mi to zrobiłeś?
- Będzie dobrze mała kropeczko. - powiedział, a ja zamarłam.
Tak mówił do mnie Felix. Gdy czegoś się obawiałam... Słowo w słowo to samo.. Mówił tak z powodu mojego małego znamienia na szyi w kształcie kropki. Skąd Adrien.. Wiedział. Nie panując już nad sobą i swoimi emocjami dałam upust łzom oraz wtuliłam się mocniej w blondyna.
***
Hey!
Mamy nowy rozdział :D yeeey xD
Zostawcie po sobie ślad ;)
Sashy ;3
CZYTASZ
✖ Tonight.. I Not Gonna Save The World : \\MIRACULOUS//
FanfictionAdrien Agreste i Marinette Dupain-Cheng to nastolatkowie, których spotkała tragedia. Adrien z pomocą swojego opiekuna Plagg'a poradził sobie z żałobą. Jednak Marinette nie pomogło nawet jej Kwami szczęścia. Stała się chłodna, wredna i bez uczuć. Ign...