Dzisiaj był dzień projektu. Stałam na środku klasy wraz z blondynem. Nauczycielka powiedziała mi, że jeżeli projekt okaże się naszym sukcesem to przepuści mnie do następnej klasy. Mi to idzie na rękę. Ubrana byłam w biały sweterek, różowe zwykłe spodnie i białe trampki. Blondyn natomiast był w białej koszulce, na niej miał czarno-różową koszulę w kratę, czarne spodnie i białe adidasy. Włączyliśmy prezentacje multimedialną. Wzięłam głęboki wdech. Wszystko się uda, prawda?
- No to dzisiaj chcielibyśmy przedstawić Wam prezentację na temat relacji między ludzkich. Ja jestem Adrien Agreste, a obok mnie jest prześliczna Marinette Cheng. - zaczął Adrien.
- Włożyliśmy w tę prezentację pot, łzy, krew, herbatę i ciastka. Nie no naprawdę. Ja na kartkcah mam jeszcze okruchy. - powiedziałam i zaczęłam otrzepywać kartki, które trzymałam.
Klasa zaśmiała się. Spojrzałam z mordem w oczach na blondyna. A mówiłam mu by nie żarł nad pracą...
*
Zbliżaliśmy się do końca prezentacji. Nareszcie!
- Niektórzy ludzie naprawdę są upierdliwi i czyhają tylko by zjebać Wam życie. - powiedziałam, a nauczycielka spojrzała na mnie groźnie. - to znaczy.. wykorzystują nas do własnych celów.
- Ale musisz przyznać Marinette, że potrzebne jest wsparcie bliskich osób. - blondyn spojrzał na mnie. Prychnęłam.
- Zależy jakich. Nie takich jak ty, że przyczepiają się i do końca życia już się nie odczepią.
- Ale ja się nie przyczepiłem! Po prostu mnie potrzebowałaś!
- W snach! Poradziłabym sobie sama!
- Marinette, nie można zostawiać osoby samej, a tym bardziej wtedy, gdy ma problemy. - powiedział i zwrócił się do klasy. - Relacje między ludźmi od zawsze były skomplikowane. A szczególnie te damsko-męskie. - spojrzał na mnie. Spuściłam wzrok. - Zawsze oceniamy kogoś po wyglądzie czy po tym co zrobił, powiedział. Ale prawdziwe "ja" tej osoby jest ukryte głęboko w sercu. Potrzebujemy drugiej osoby, potrzebujemy kogoś kto by nas wspierał w życiu codziennym. - poczułam jak blondyn łapie mnie za rękę. Podniosłam wzrok. - Potrzebujemy siebie nawzajem. Nie udawajmy, że jesteśmy silni.
- Adrien..
- Ja Cię potrzebuje.. Ale. Czy ty potrzebujesz mnie?
Patrzyłam w zielone tęczówki blondyna, które błyszczały. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czy się zaśmiać i potraktować to jako część prezentacji? A może jednak pokazać, że nie było to zamierzone?
- Marinette.. Dawaj! - usłyszałam krzyk Alya'i.
- Powiedz coś.. - szepnął Nino.
- Nie pozwól mu czekać!
- Dawaj!
- Nie odrzucaj go!
- Potrzebuje Cię, Adrien. Jak nikogo innego. Ja.. Potrzebuję Cię. - ponownie spojrzałam na swoje trampki. Blondyn uniósł mój podbródek. Uśmiechał się do mnie.
- Marinette! Marinette! Marinette! Marinette! Marinette!... - klasa zaczęła krzyczeć oraz klaskać w rytm.
Opuściłam plik kartek, które miałam w rękach na podłogę. Zarzuciłam ręce chłopakowi na szyję. Był zdziwiony. Przyciągnęłam się do niego tak, że pomiędzy nami nie było żadnej wolnej przestrzeni. Przyległam do niego maksymalnie i swoje usta połączyłam z jego. To był inny pocałunek niż zazwyczaj. Teraz były w tym wszystkie moje uczucia, a po policzkach spływały mi łzy. Nie bądź silna... Daj im upust. Oderwałam się od niego i zaczęłam płakać. Klasa zaczęła nam bić brawa. Obok nas pojawiła się nauczycielka.
- O to mi w tym zadaniu chodziło Marinette. Byś w końcu zrozumiała, że masz przyjaciół i nie wolno skrywać się pod maską.
***
Hey!
Jak tam?
Db bateria pada zostawiam wam to xD
Zostawcie po sb ślad ^^
Sashy ;3
CZYTASZ
✖ Tonight.. I Not Gonna Save The World : \\MIRACULOUS//
FanfictionAdrien Agreste i Marinette Dupain-Cheng to nastolatkowie, których spotkała tragedia. Adrien z pomocą swojego opiekuna Plagg'a poradził sobie z żałobą. Jednak Marinette nie pomogło nawet jej Kwami szczęścia. Stała się chłodna, wredna i bez uczuć. Ign...