>10<

4.6K 389 202
                                    

Weszliśmy do mojego pokoju. Podeszłam do biurka, wzięłam piórnik i od razu rzuciłam nim w blondyna.

- Ała! Za co?!

- Za jajco! - krzyknęłam na niego. - Czemu mi się musisz wpieprzać w życie?!

Miałam coś do niego. Ewidentnie coś do niego miałam. Tu już nie chodzi o to, że przypomina mi Felix'a. Nie chodziło o jego przeszywające zielone oczy. Był natrętny, chodził za mną i nie chciał mi dać spokoju. Jak rzep u psiego ogona. Ile można?!

- Ej Mari.. Spokojnie.

- Nie mów do mnie Mari! Zostaw mnie w spokoju! - warknęłam. Chłopak usiadł na moim łóżku. Milczał. Wzięłam kilka głębokich wdechów by się uspokoić oraz przegonić łzy z moich oczu. Westchnęłam. Delikatnie zza książek wyjrzała Tikki. Uśmiechnęła się do mnie smutno. - Dalej tu jesteś?

- Mamy projekt.. - szepnął smutno blondyn. Spojrzałam w jego stronę. Siedział po turecku wyraźnie przybity. Bez swojego uśmiechu, iskierek w oczach i promieniejącej twarzy. Jego wzrok utkwił na splecionych dłoniach. Podeszłam i usiadłam obok niego.

Coś mi mówiło bym dała mu szansę. Bym zapomniała. Mózg mi mówił bym przestała się w końcu nad sobą użalać. Zapomnieć o Felix'ie. Dać szansę komuś nowemu, lepszemu, żyjącemu. Ale serce kazało mi trwać w miłości do umarłego Felix'a. Nie dawać nadziei innym facetom.

I co ja mam zrobić?

Przełknęłam ślinę i oparłam swoją głowę o ramię Adrien'a. Wybacz serce, ale potrzebuję miłości. Chłopak był w szoku. Objął mnie mocno ręką, ale mi to nie wystarczyło. Chciałam to poczuć znowu. Spróbować. Delikatnie naparłam na blondyna w wyniku czego położyłam się na nim. Usiadłam okrakiem na jego brzuchu i nachyliłam się do niego. Chłopak jednak wolał być dominujący. Przetoczył się i teraz ja znajdowałam się pod nim. Jego oczy stały się ciemniejsze. Zaczął się przybliżać.

- Ja nie mogę.. - szepnęłam. Chciałam wstać, ale Adrien złapał mnie za nadgarstki i przyszpilił do łóżka. Nie mogłam się ruszyć.

- Ale ja muszę. - powiedział i mocno mnie pocałował.

W moim brzuchu czułam miliony motyli, straciłam kontrolę nad ciałem, przestałam się opierać. Samowolnie zamknęłam oczy. Rozkoszowałam się czymś czego od ponad roku nie czułam. Nagle do mojego pokoju zapukała mama, a chłopak wystraszony spadł na podłogę.

- Mari może chcecie ciastka? - zapytała.

Idealna pora. Idealny moment. Uwielbiam Cię za ten refleks. Pokiwałam głową, a rodzicielka postawiła talerzyk na moim biurku. Wyszła. Blondyn spojrzał na mnie. Głęboko oddychał.

- I tak nic nie czułam. - wzruszyłam ramionami.

- To czemu.. ty.. łóżko.. my.. - zaczął się jąkać.

- Żeby Cię pocieszyć. - przewróciłam oczami. Wstałam i wzięłam zeszyt z chemii do ręki.

- Jak to? Podobało Ci się! - krzyknął.

- Wcale nie! - warknęłam. - Ja mogę być smutna i mieć żal do świata, ale nie inni i nie na moich oczach oraz nie przeze mnie! 

Blondyn uśmiechnął się lekko.

- I tak wiem, że na mnie lecisz. - szepnął mi do ucha, a ja go odepchnęłam.

***

Hey!

Jaaaak tam? xD

Dziękuję za wszystko ^^

Kolejny rozdział za dwa dni :P

Zostawcie po sobie ślad ;D

Sashy ;3

✖  Tonight.. I Not Gonna Save The World : \\MIRACULOUS//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz