- Nie możesz tak robić! - krzyknęła Tikki z mojej torebki. Przekręciłam oczami.
- Ale ja mu nic nie zrobię. Na razie..
- Marinette! - Biedronka pojawiła się przede mną co spowodowało, że zatrzymałam się. - Adrien jest w Tobie zakochany. To widać. To wszystko co robi, robi z nadzieją, że Cię zdobędzie. Dobrze wiesz, że potrafię idealnie określić ludzi. On nie jest na co dzień taki jak przy Tobie. Jest taki sam jak ty tam głęboko w środku. Nieśmiały, spokojny, uczuciowy, wrażliwy, skryty...
- Skoro taki jest to czemu się tak nie zachowuje? - prychnęłam.
- Ma powód. Ten powód stoi przede mną. Jesteś tak zwaną niegrzeczną dziewczynką, a on próbuje się do Ciebie dopasować by zaimponować Ci. Jakbyś się czuła gdyby ktoś Cię tak wykorzystał?
- Nijak. - wzruszyłam ramionami. - Olałabym go i wyśmiała albo zniszczyła psychicznie.
- A gdyby zrobił to Felix? - moje serce zamarło. Przełknęłam ślinę. Może Tikki miała racje? Nie powinnam bawić się jego uczuciami. Westchnęłam.
- Masz rację. - popatrzyłam w ziemię. - Nie mogę go krzywdzić. Może się nawet przekonam do niego i jego uczuć..
- Zuch dziewczyna! - krzyknęła radośnie i wleciała do torebki. Pokiwałam ze śmiechem głową i udałam się w stronę domu. Gorąco dzisiaj. A ja jak zwykle ubrałam na siebie sweterek. I to w dodatku czarny. Inteligentna jestem. Będąc prawie przy swoim domu zauważyłam jak z przeciwnej strony nadchodzi Valentine. Rozszerzyłam oczy i schowałam się za drzewem. Wychyliłam lekko głowę by móc zobaczyć gdzie różowa flądra się wybiera.
Dziewczyna z wielkim uśmiechem na twarzy skręciła w stronę moich drzwi i zapukała w nie. Zmrużyłam oczy. Czego ty szukasz w moim domu? Podbiegłam bliżej do płotu by móc podsłuchać rozmowę.
- O to ty Valentine. - powiedziała wesoło moja mama. - Wejdź, mamy trochę do obgadania.
- Jak zawsze. - zaśmiała się i weszła. Do obgadania? Z moją mamą? Skąd ją w ogóle zna?
Przeskoczyłam przez płot. Podbiegłam pod okno do mojego pokoju. Spojrzałam w górę. Muszę szybko się tam dostać. Chwyciłam się bluszczu, który piął się w górę. Szybko i zwinnie wdrapałam się do środka mojego pokoju, a następnie na palcach przeszłam na korytarz. Ukucnęłam przy schodach i wytężyłam swój słuch.
- Niczego się nie domyśla? - spytała Vatentine.
- Nic, a nic.
- A Adrien?
- Podobnie. Nie mają o niczym pojęcia.
- To dobrze. Gdyby się wydało był byśmy skończone. A jeszcze nasza współpraca się nie skończyła.
- Ale jest opóźniona.
- Ciekawe przez kogo! - krzyknęła różowowłosa. - Twój mężulek się nie potrzebie wtrącał w zbyt wiele spraw!
- Ale już go nie ma! Więc jeden problem z głowy!
- Więc jaki jest nasz kolejny cel? Został ktoś jeszcze bliski?
- Wątpię. Ostatni jest Adrien.
- Adrien.. - mogłabym przysiąc, że dziewczyna się szatańsko uśmiechała. - On już mi się nie przyda. Przestał mnie interesować, a więc droga wolna! - zaśmiała się.
- Jestem z Ciebie dumna Tine. - powiedziała moja matka. - Jeszcze kilka dni lub miesięcy.. I to wszystko się skończy.
- Ale na pewno? Nic nie wie?
- Na pewno! W dodatku jest święcie przekonana, że chcę ją ZŁĄCZYĆ z Adrien'em. Myśli, że miałam depresje, a kiedy wybywała to przeglądałam jakie są postępy w jej depresji.
- To musi zostać między nami. Może jednak Adrien'a sobie nie odpuszczę.. Idę. Pa.
Wróciłam do swojego pokoju. Co to było? Moja mama i Valentine są w zmowie? O co chodzi? Co to za tajemnica? Chcą coś zrobić mi? Adrien'owi? O co chodzi z ojcem? Spojrzałam na Tikki. Nawet ona nie wiedziała o co chodzi. Mam zagadkę do rozwiązania. Zagadkę mojej rodziny.
***
Hey!
Jak tam? xD
Jak się podoba? ^^
Zostawcie po sobie ślad ;D
Sashy ;3
CZYTASZ
✖ Tonight.. I Not Gonna Save The World : \\MIRACULOUS//
Fiksi PenggemarAdrien Agreste i Marinette Dupain-Cheng to nastolatkowie, których spotkała tragedia. Adrien z pomocą swojego opiekuna Plagg'a poradził sobie z żałobą. Jednak Marinette nie pomogło nawet jej Kwami szczęścia. Stała się chłodna, wredna i bez uczuć. Ign...