Wkroczyłam do szkoły. Spojrzenia wszystkich uczniów były wlepione we mnie. Myśleli, że po tym jak się rozkleiłam to się zmienię? W życiu!
Ledwo przeszłam kawałek, a już zostałam przyszpilona do ściany przez blondyna. Spojrzałam na niego zimnym wzrokiem.
- Czego chcesz śmieciu? - warknęłam.
- Pogadać.
- Zapomnij! - chciałam się wyrwać, ale Adrien umocnił swój uścisk. - Puść mnie!
- Nie ma mowy, dopóki ze mną nie porozmawiasz. - przybliżył swoją twarz do mojej. - Też chce rozwiązać tą zagadkę.
- Poradź się Tikki! - na moje słowa rozszerzył oczy.
- To ty wiesz? - zdziwił się.
- Wiem! Powiedziała mi! A ja bez sensu próbowałam rozgryźć swoje sny! A wystarczyło tylko ją przyszpilić!
- Gdzie ona jest?! - warknął. Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem.
- Tutaj jestem. - wychyliła się delikatnie spod mojej kurtki. - Jest za dużo ludzi bym się pokazała.
- Coś ty zrobiła?!
- Musiałam jej w końcu powiedzieć! Powiedziałam jej o tym jak się stało, że mnie dostała i, że to ty sprawiłeś bym się pojawiła. - blondyn westchnął na jej słowa jakby z ulgą.
- Znowu coś ukrywacie. - zauważyłam. - Mam tego dość.
- Uspokój się Marinette... - zaczął Adrien.
- Dajcie mi wszyscy spokój! - ponownie spróbowałam się wyrwać. Na darmo. Za nic nie mogłam się wydostać z jego uścisku. Adrien zaczął mnie całować po szyi. - Zostaw mnie zboczeńcu!
Wszyscy się na nas patrzyli. Niektórzy szeptali, że mamy kryzys w związku. Szybko piorunowałam te osoby wzrokiem, a one uciekały w popłochu.
- Marinette.. - szepnął. - Nie gniewaj się na mnie. Z miłości można popełnić różne głupstwa.
- Ty..!
- Tak wiem, nienawidzisz mnie. - powiedział i mnie pocałował. Odwróciłam od niego głowę. - Słuchaj, też chce się dowiedzieć dlaczego mój brat i rodzice zginęli. Tak samo jak ty chcesz się dowiedzieć jak to się stało, że masz w papierach zapisane, że jesteś adoptowana.
Miał racje. Chciałam się tego dowiedzieć, a zagłębianie się samej było co najmniej niebezpieczne. Może.. Po prostu zignoruje to, że on był jego bratem. Spojrzałam na blondyna ii kiwnęłam tylko głową.
*
- Ooooo! Marinette! Jak ja się cieszę, że przyszłaś! Adrien mi wszystko wytłumaczył, a ja go musiałam pobić ścierką za jego mały mózg.
- Melania przestań. - jęknął blondyn. Kobieta wzięła miotłę, którą miała pod ręką i walnęła nią blondyna. Zachichotałam.
- Masz ty kudłaczu jeden! Ile razy Ci mówiłam idź do fryzjera! Wyglądasz jak te psy mopy!
- Psy mopy? - zdziwiłam się. Melanie spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Tak psy mopy. - pokazała mi zdjęcie. Spojrzała na Adriena i stwierdziałam zaskakujące podobieństwo. - Podobni, nie? - zaczęłam się głośno śmiać.
- Bardzo śmieszne. - Adrien zmrużył oczy. - Nie jestem mopem.
- Założysz się? - blondynce zaświeciły się oczy.
Powaliła Adrien'a na ziemię i chwyciła go za nogi. Zaczęła ciągnąć nim po podłodze jak mopem.
- Proszę Pani...
- Mów mi Melania, Mari. - uśmiechnęłam się. Pokiwałam twierdząco głową.
- Melania. Jak wejść do garażu? Potrzebujemy coś sprawdzić.
- Ahh! Garaż! - odrzuciła od siebie chłopaka, a ten jęknął żałośnie.
- Ty mnie zabijesz. - krzyknął zwijając się z bólu na podłodze.
- Zajmę się Twoim truchłem. Możesz być spokojny. - powiedziała rzucając mi pilota od garażu. - Ostrzegam, że widok tam nieco się przerazi. Od ich śmierci nikt tam nie zaglądał, bo są tam rzeczy szczególnie z nimi związane.
- Rozumiem. - ponownie kiwnęłam głową.
- Ty! Rusz się! - Melanie kopnęła truchło blondyna.
- Ja tu zostaję. Spadaj!
- Młody... A mam Ci wyprać gacie? - chłopak na te słowa podniósł się z ziemi.
- Nikt nie będzie dotykał moich gaci! - krzyknął i wybiegł w stronę garażu. Blondynka podeszła do mnie ze wzrokiem nienawiści. Przełknęłam ślinę, gdy zaczęła wyciągać w moją stronę rękę..
***
Hey!
Jak tam!
Wiem, że pokochaliście Melanie. XD Więc Valentine kopnęłam w dupe xD
Nie no wróci xD hyhy
To ja lecę dalej xD
Dziękuję Wam za wszystko ^^
Zostawcie po sobie ślad :D
Sashy ;3
CZYTASZ
✖ Tonight.. I Not Gonna Save The World : \\MIRACULOUS//
FanfictionAdrien Agreste i Marinette Dupain-Cheng to nastolatkowie, których spotkała tragedia. Adrien z pomocą swojego opiekuna Plagg'a poradził sobie z żałobą. Jednak Marinette nie pomogło nawet jej Kwami szczęścia. Stała się chłodna, wredna i bez uczuć. Ign...