>11<

4.5K 381 87
                                    

- Ty weź się skup! - krzyczałam na niego kolejną godzinę. A dokładniej drugą godzinę. Drugą godzinę, czternastą minutę i czterdziestu-drugą sekundę.

- Skupiam się, skupiam. - zaśmiał się tarzając po podłodze. Ta... Widzę.

- Ale nie na tym co trzeba! - warknęłam rzucając w niego ciastkiem. Wziął je i ugryzł. - No nie patrz się!

- Moja wina, że jesteś piękna? - mrugnął do mnie przełykając kęs ciastka. Zmrużyłam oczy.

- CHYBA MOJE CYCKI!

- A nie narzekam...

- Ty mały...!

- Nieee! - krzyknął i uciekł do mojej szafy. Przekręciłam oczami. Wracamy do swojego zajęcia. Trzeba napisać te informacje... - Będziesz biła? - usłyszałam głos z szafy.

- Nie.. - zaprzeczyłam głową. Blondyn wyszedł i przysunął sobie do mnie krzesło. Chwycił kartkę. Zaczął wypisywać jakieś informacje. Dostaliśmy jakiś dziwny temat.. Nie naukowy czy coś.. Naszym tematem było "Rówieśnicy i ich wpływ na nasze życie.".. No okey.. Tylko co to ma z nauką?

- Może opiszemy nasz przypadek? - zapytał.

- W sensie? - spojrzałam na niego. Właśnie przymierzał się do odpowiedzi kiedy zawołała nas moja mama.

- Obiad! Chodźcie! - krzyk rozniósł się po całym domu. Rzuciliśmy wszystko i po schodach udaliśmy się do jadalni. - Mam nadzieję, że jesteście głodni. Zrobiłam pieczonego kurczaka z warzywami w ziołach oraz sałatkę polaną delikatnym sosem. A na deser mam ciasto. W polewie. Czekoladowej. Tak jak lubisz Mari. - pokiwałam głową na słowa rodzicielki.

Usiedliśmy do stołu. Dostaliśmy swoje porcje. Moja mama usiadła razem z nami. Zaczęliśmy jeść w ciszy. Rozkoszowałam się smakiem. Nie pamiętam kiedy ostatnio mama gotowała coś takiego... 

- To jest naprawdę świetne! - krzyknął Adrien z pełną buzią, a ja o mało nie zakrztusiłam się ze śmiechu.

- Dziękuję. - uśmiechnęła się do niego kobieta.

- Następnym razem połknij. - uśmiechnęłam się do niego. A on pokiwał głową.

- To kto chce deser? - zapytała rodzicielka zabierając od nas puste już talerze. Podniosłam rękę do góry. Podobnie jak blondyn. - Ehh już Wam tak od tej szkoły zostanie. - powiedziała i zniknęła za drzwiami kuchni.

- Nie poznaję Cię. - powiedział do mnie blondyn opierając się na ręce. Spojrzałam na niego zdziwiona. - Jesteś miła. Nawet bardzo! To jest aż przerażające! Nie wiedziałem, że taka możesz w ogóle być... Czemu nie jesteś taka na co dzień?

- Mam swoje powody. - wzruszyłam ramionami. - Jesteś jednym z nielicznych, którzy zobaczyli moje prawdziwe "ja" w połowie.

- W połowie?

- Jeszcze wiele ukrywam. - szepnęłam. Spojrzał na mnie zaciekawiony. Jakby czekał na ciąg dalszy jakiejś ciekawej historii. - To już powinno Cię nie interesować. To moja tajemnica i tyle. Tego to nawet nikt nie wie.

- A kiedyś mi zaufasz? - zapytał.

- Wątpię. Może. - mruknęłam cicho by chłopak nie usłyszał. Do jadalni weszła moja mama z ciastem.

- Mam nadzieję, że będzie smaczne. - popatrzyła na mnie. Kiwnęłam głową.

- Na pewno. - zaśmiałam się. - Jak zawsze..

Rozkoszowałam się smakiem ciasta. Jak zawsze puszyste i delikatne ciasto czekoladowe spowodowało, że zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu wzdychając. Usłyszałam śmiech blondyna. Spojrzałam na niego spod przymrużonych oczu.

- Już wiem jak Ci zaimponować. - mrugnął do mnie, a ja mu pokazałam język. - Nauczy mnie pani?

- Jasne Adrien! - odpowiedziała z uśmiechem. Spojrzałam na nią wystraszona i zaprzeczyłam głową. - Marinette się ucieszy!

Dziękuję mamo... Dziękuję.

***

Hey!

Następny xD Oj jak  to szybko leci... ;-;

Dziękuję za wszystko ^^

Zostawcie po sobie ślad :D

Sashy ;3


✖  Tonight.. I Not Gonna Save The World : \\MIRACULOUS//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz