>5<

5.1K 406 206
                                    

Obudziłam się w swoim pokoju. Przeciągnęłam się niczym kot. Czyli jednak mój organizm postanowił odbudować swoje siły. Spojrzałam na zegarek.

Tak.. Ale jest na tyle punktualny, że zdążę do budy. Dlaczego?

Założyłam swoje kapcie i podeszłam do stereo. Włączyłam piosenkę, która towarzyszyła mi cały rok.

Ziewnęłam i wybrałam z szafy jakieś ciemne ubrania. Szary sweter, czarne legginsy raz tego samego koloru trampki. Malować się czy nie? Oto jest pytanie.

Otworzyłam drzwi do łazienki i pisnęłam na cały dom. Ubrania pospadały na podłogę, a ja z mordem w oczach wpatrywałam w osobę naprzeciw z mordem w oczach.

- Twoja mama jest bardzo miła. Przenocowała mnie, bo było ciemno.

- SPIEPRZAJ Z MOJEJ ŁAZIENKI PEDOFILU! TY ZBOCZEŃCU, IDIOTO, DEBILU, UGHHH!

- Ej! Lubię tą nutę! I NOT GONNA SAVE THE WOOOOORLD! - zaczął śpiewać na całe gardło.

- Zamknij się!

Wypchnęłam chłopaka z pomieszczenia.

- Fajnie się z Tobą spało. - uśmiechnął się do mnie. 

- Spadaj! - trzasnęłam drzwiami i w końcu mogłam wejść do swojej łazienki.

- Widzisz jaki uczynny. - podleciała do mnie Tikki.

- I not gonna save myself.. - zaczęłam nucić ignorując moją Kwami.

W końcu mogłam się normalnie umyć i ubrać. Jak on się tu znalazł? Moja mama pozwoliła mu nocować? Tak bardzo jej faceta już brakuje? Tyle pytań.. 

- Nie maluj się. - podleciała do mnie Biedronka.

- Dlaczego?

- Nie chcesz wywołać szoku na większości uczniów? - zapytała.

- Delikatnie. - westchnęłam.

Może Tikki ma racje.. Może powinnam zapomnieć o tym co stało się rok temu... Zacząć nowy rozdział w życiu. Wyszłam z łazienki. Zabrałam swoją torbę i zeszłam na dół. Tam w jadalni siedziała moja mama miło gawędząc z ADRIEN'EM.

- Oh Marinette! Czemu mi nie powiedziałaś, że masz w klasie takiego uroczego przyjaciela? - uśmiechnęła się do mnie promiennie.

- On nie jest moim przyjacielem.. - warknęłam patrząc spod byka na blondyna.

- Ma racje.. Nie jesteśmy przyjaciółmi. - powiedział Adrien smutno w stronę mojej mamy. - To miłość jednostronna.

- Ugh! SPIEPRZAJ! - krzyknęłam opierając się na stole.

- Mari, ale on jest tak dobry. Odstawił Cię do domu. Ojciec też taki był.. - rozmarzyła się i zaśmiała.

Pierwszy raz od bardzo dawna z ust mojej matki wydobył się szczery, radosny śmiech. Od  śmierci ojca nawet nie chciała o nim wspominać. Brzydziła się o tym mówić. Krzyczała, gdy wypowiedziało się jedno kojarzące z nim słowo. Płakała, gdy myślała o nim. A teraz?

Pojawia się taki pieprzony Adrien Agreste i wywraca życie mojej mamy do góry nogami. Co on jej takiego powiedział? "Jest Pani śliczna"? Tak. To w jego stylu.

- Nienawidzę go i koniec tematu! - warknęłam i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Ruszyłam w kierunku szkoły.

Jak najdalej od domu.

Jak najdalej od problemów.

Jak najdalej OD NIEGO.

- Ej! Je też mam szkołę!

- A co mnie to?! - blondyn dorównał mi kroku. - Musisz za mną łazić?!

- Tak. - zaśmiał się - Podobasz mi się. I masz fajną mamę.

- Podryw na matkę? A może jeszcze na kasztana? - parsknęłam. - Ty mnie nie interesujesz.

- Tak myślisz? - spytał stając przede mną. Odgarnął kosmyk moich rozpuszczonych włosów za ucho. Ten gest... - Dzisiaj jesteś śliczniejsza. Każdego dnia jesteś coraz bardziej śliczniejsza.

- Tsa, jasne. - chciałam go wyminąć, ale złapał mnie w pasie.

- Możesz mnie nie kochać. Możesz mnie ignorować. Ale ja będę walczyć o Twoją miłość do końca moich dni. Kiedyś zdobędę Twoje serce. Powoli się przełamiesz.

- Powodzenia. - zaśmiałam się głośno. - Jak Ci się uda daj znać.

Pieprzony Agreste.

***

Hey!

Kolejny rozdział xD Yeeey

Dziękuję za wszystko :D

Zostawcie po sobie ślad ;)

Sashy ;3

✖  Tonight.. I Not Gonna Save The World : \\MIRACULOUS//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz