>8<

4.7K 392 90
                                    

Wygoniłam blondyna za drzwi domu by moja mama nie słyszała jak się kłócimy.

- Czy ty jesteś zdrowo jebnięty? - warknęłam. - Ciebie do reszty pojebało?!

- Uspokój się, Marinette! - uniósł ręce. - To tylko Pokemony!

- Co? - popatrzyłam na niego jak na debila, którym był. - Ja nie mówię o Pokemonach idioto! Chodzi mi o to, że przyłazisz do mojego domu nieproszony, bez zapowiedzi i próbujesz sobie omotać moją mamę wokół palca!

- Ale ja nikogo nie chce omotać!

Spojrzałam na niego wściekle. Nie chce mieć z nim do czynienia.

- Spadaj Agreste. - powiedziałam otwierając drzwi. Weszłam i chciałam je zamknąć, ale przeszkodziła mi w tym jego noga.

- Okey. Spotkamy się jutro u Ciebie by robić projekt. - westchnął ciężko. - Tylko odpowiedz na jedno moje pytanie. Podaj nazwisko tego faceta, z którym mnie dzisiaj porównałaś na W-Fie.

- Daj spokój!

- No powiedz!

- Nie będę Ci nic mówić!

- Podaj mi nazwisko!

- Nie znam! - krzyknęłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.

To była prawda. Felix nie podał mi swojego nazwiska... Nie mówił nigdy o sobie. To ja opowiadałam. Jedyne co udało mi się wyłapać to to, że uwielbiał sport i muzykę. To były jego pasję. Więcej nic nie wiedziałam.

- Już poszedł? - spytała mnie smutno moja mama.

- Jak chcesz to leć za nim! - warknęłam i wbiegłam po schodach do mojego pokoju.

- Marinette...

- Idź stąd Tikki.. - jęknęłam. Biedronka usiadła mi na głowie. Zsunęłam się po drzwiach na podłogę. Po moich policzkach popłynęły łzy.

Felix.. Dlaczego mnie zostawiłeś? Czym zawiniłam? Dlaczego ja? Nie chce by stało się coś takiego drugi raz.. Oh Felix. Co ja zrobiłam? Czy nie zasłużyłam na Twoją miłość? Jest mi tak strasznie.. Okropnie, że odszedłeś. Mogliśmy być w tym razem. Dlaczego...

- Kochana. Wszystko będzie dobrze. Może umów się jeszcze raz z Adrien'em? - otarła mi łzy z policzków Tikki.

- Tikki mówiłam Ci.. - pociągnęłam nosem. - Adrien przypomina mi Felix'a, a w moim sercu nie ma miejsca na nowego faceta, który później i tak da mi kopa w dupę. - westchnęłam.

Wstałam z zimnej podłogi. Biedronka usiadła mi na ramieniu. Podeszłam do biurka i wzięłam mój zeszyt z rysunkami. Przeglądałam ostatnie sny. Dalej nie mogę tego zrozumieć.. Uratował mnie kot? W sumie.. Nie. To nie możliwe.

Potrząsnęłam głową by odgonić od siebie te myśli. Trzeba myśleć realnie. To był człowiek. Miał dwie ręce i nogi. Tułów. Głowę. Na niej włosy, oczy, nos oraz usta. Człowiek. Dobra Marinette.. Bo zaraz przejdziesz na anatomię. Jak już nie jesteś... Ponownie westchnęłam.

- Co jest Marinette?

- Nie idę jutro do szkoły. Odpuszczę sobie ten dzień. - mruknęłam biorąc ołówek.

- Ale..

- Mari.. - Biedronka ukryła się na głos mojej mamy. Spojrzałam w stronę drzwi. - Wszystko w porządku? - spytała. I po co ta troska?

- Może być. - powiedziałam od niechcenia zawzięcie rysując coś ołówkiem na kartce.

- On Ci się podoba?

- Nie! - krzyknęłam. Wypuściłam powietrze. - Nie, nie podoba mi się. Poczułam jak rodzicielka kładzie mi rękę na ramieniu.

- Wiesz, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć. - pomasowała moje ramię. Pocałowała mnie w skroń i udała się w kierunku wyjścia. -  Jutro jadę na zakupy. Może w końcu wybierzemy się razem?

Przemyślałam jej propozycję. Zakupy. Z mamą. Obróciłam się w jej stronę i uśmiechnęłam lekko.

- Okey. Nie idę jutro do budy. - kobieta pokazała szereg śnieżnobiałych zębów i wyszła. Zapowiada się dzień z mamusią... Pewnie coś, a raczej KTOŚ mi go zniszczy.

***

Hey!

Co tam? xD

Mamy kolejny rozdział xD a teraz lecę na BBLB ;-;

Zostawcie po sobie ślad ;)

Sashy ;3

PS/ Jak w szkole?! xD Ja zdążyłam pana od historii wystraszyć xD

✖  Tonight.. I Not Gonna Save The World : \\MIRACULOUS//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz