Nigdy nie spodziewałam się takiej propozycji ze strony Rose. Kiedy jechałam taksówką do domu w mojej głowie pojawiały się myśli:
"O mój Boże, Hawaje!!!"
"Będzie świetnie."
"Uwielbiam Rose, za to."
Ale zaraz po tym zaczęło mi się robić głupio. Przecież to miał być ich wspólny wyjazd. Kierowca zatrzymuje się pod wieżowcem, w którym znajduje się moje mieszkanie. Płacę mu za przejazd i dziękuję. Kiedy przechodzę przez szklane drzwi słyszę jak odjeżdża. Recepcjonista wita mnie miłym uśmiechem i podaje dzisiejszą pocztę.
- Dziękuję Frank.
Windą dojeżdżam do holu na którym mieści się dziesięć mieszkań, jedno z nich jest moje. Pocztę postanawiam przejrzeć w samolocie, a teraz sięgam z szafy torbę podróżną razem z walizką w kwiaty. Pakuję trzy kostiumy kąpielowe, krótkie spodenki, bluzki na ramiączka jak i krótki rękaw, parę sukienek, komplety bielizny na tydzień, piżamę, ręcznik na plażę, do kąpieli i do twarzy, także lądują w środku. Do kosmetyczki wkładam kosmetyki zarówno do makijażu, jak i pielęgnacji. Na wierzch walizki wrzucam dwie pary sandałek i japonek, dołożyłam jeszcze rzymianki. Jak zwykle siadam na walizce, żeby ją zapiąć, ale jest dobrze.
W torbę podręczną chowam laptopa, MP4, ładowarki, książkę, dwie pary okularów - jedne do czytania, drugie przeciwsłoneczne. Dokładam jeszcze podręczną kosmetyczkę z pudrem i innymi przydatnymi rzeczami w podróży. Nie zapominam też o portfelu i dokumentach, no i obowiązkowo słuchawki z mgiełką i perfumami. Podsumowując = zestaw singielki.
Patrzę na godzinę w telefonie, okazuje się że już po dwudziestej trzeciej. Ustawiam budzik na dziesiątą i podłączam go pod ładowarkę. Ruszam do łazienki wziąć szybki prysznic, szykuję ciuchy na rano i padam na łóżko, zasypiam w mokrych włosach.
*****
Rano budzę się dwadzieścia minut przed alarmem. W ten sposób mam jeszcze chwilę na wypicie kawy i zjedzenia jednej kanapki. Budzik dzwoni w momencie, kiedy kończę jeść. To znak, żeby udać się do łazienki, aby odbyć poranną toaletę. Po pół godzinie jestem już umalowana i ubrana, dzwonię po taryfę, żeby jakoś dojechać na lotnisko. Zabieram ładowarkę od telefonu i razem z nim wrzucam ją do torby, zakładam buty, kapelusz na głowę. Zamykam drzwi i razem z bagażem ruszam do windy, która zabiera mnie na parter. Taksówkarz już czeka i kiedy widzi mnie z walizką otwiera bagażnik, zaraz potem odbiera ją ode mnie i pakuje do auta. Siada za kierownicą.
- Dokąd panią zawieźć? - zerka na mnie przez ramię.
- Na lotnisko Edmonton International.
Wyciągam telefon, mam jeszcze osiemnaście minut. Dzwonię do Rose, która za chwilę odbiera.
- Hej, jestem już w drodze jak coś.
- No to my czekamy.
Rozłączyła się, a ja miałam tylko nadzieję, że nie zastanie mnie żaden korek. Nie chciałabym się spóźnić.
Zamyślam się na jak mi się wydaje małą chwilkę, jednak okazuje się, że jesteśmy już na miejscu. Szybko płacę i dziękuję kierowcy, zabieram swój bagaż i pędzę do mojej ulubionej pary. Czekają na mnie przed odprawą, Alex mówi coś do Rose, a ta się odwraca i macha do mnie. Dołączam do nich i przechodzimy przez bramki.
Wsiadamy do jak się okazuje I klasy. Jestem coraz bardziej zaskoczona. Stewardessa przynosi nam po kieliszku szampana. Unoszę swój w geście toastu.
- Za wspólny wyjazd. - uśmiecham się, ale patrzę na blondynkę. - Dziękuję, że mnie zabraliście.
- Daj spokój. - odpowiada mi. - Za pokaz, na którym dałaś czadu. - puszcza mi oczko.
To teraz przed nami dziewięć godzin.
W między czasie zdążyłam skończyć jedną książkę i przesłuchać cztery playlisty. Razem z Rose byłyśmy bardzo podekscytowane, jej chłopak tylko uśmiechał się na nasz widok i coś czuję, że ma już jakiś plan dla ich dwójki.
Nagle czuje lekkie szturchnięcie na ramieniu, musiało mi się przysnąć.
- Jesteśmy na miejscu, chodź, tropiki czekają. - to Rose z uśmiechem stoi nade mną. Wstaję i idę za nią.
Po przekroczeniu progu samolotu zderzam się ze ścianą skwaru. Alex czeka na nas przy czarnym samochodzie, wygląda na to, że sam zamierza prowadzić. Oczywiście siadam z tyłu i wyjmuję telefon, podłączam słuchawki i puszczam losowe piosenki obserwując przy okazji krajobraz za oknem. Upływa jakieś dziesięć minut i auto zatrzymuje się przed hotelem Royal Kona, jak głosi logo na budynku.
CZYTASZ
Can't Let Her Go
RomanceKate, 25-letnia kobieta, traci pracę. Rusza na kasting modelek, żeby spróbować szans w nowej dziedzinie. Jej debiut przyciągnie wiele uwagi męskiej publiczności. Adam, 27-letni miliarder. Sponsor wielu marek, sam jest właścicielem hoteli rozsianyc...