Kate
Otwieram oczy i widzę wszystko z perspektywy osoby trzeciej, o co chodzi?
Widzę siebie i najprzystojniejszego mężczyznę na ziemi, mojego kochanka i zarazem szefa. Wszystko wygląda jak w bajce, światło jest takie nie naturalne. On ma zwichrzone kasztanowe włosy i stoi na przeciwko mnie w koszuli z rozpiętymi górnymi guzikami i jedną ręką w kieszeni jeansów. Drugą rękę wyciąga ku mnie tej którą widzę.
-Kate, proszę cię. Uratuj mnie od tego świata.
Ma minę wykrzywioną jakby w bólu, jakby ktoś go zranił. Patrząc na jego idealne ciało nie widzę żadnych oznak zranień, jest tak samo idealny jak w rzeczywistości. Moja osoba nic nie robi. Patrzy na Adama niewzruszona z wiatrem we włosach.
Nagle dostrzegam miejsce całej akcji, jest to klif, dosyć wysoki klif. Adam nadal z bóle nagle usuwa się w przepaść, a ja nic nie mogę zrobić chociaż krzyczę to jest to niemy krzyk, nie słyszę swojego głosu.
Budzi mnie odgłos, wyrywający ze snu. Uf to tylko sen, moje ciało pokrywa zimny, okropny pot. Odgłosem jest dźwięk dzwonka w telefonie. Na ekranie zegara wyświetla się godzina 3 w nocy, kto może do mnie dzwonić o tej godzinie? W telefonie wyświetla się nieznany numer, miałam nadzieję że to Adam, wiem że w przypływie emocji, które zafundował mi sen odebrałabym natychmiast. Już mam zignorować telefon, ale dzwoni po raz kolejny. Zirytowana odbieram.
-Halo! - bezczelność dzwonić o tej godzinie dla żartów.
- Witam, dobry wieczór. Rozmawiam może z Kate Adams? - po drugiej stronie telefonu rozbrzmiał głos dojrzałego mężczyzny co nie zmienia faktu, że nie wybrał on odpowiedniej pory.
- Tak, o co chodzi? Zdaje sobie pan sprawę z godziny jaką mamy?
- Wiem, jest późno, ale pani numer był alarmowym w telefonie pani Rose. Z tej strony doktor Hans. Przykro mi to mówić, ale pani jak się dowiedziałem przyjaciółka miała wypadek, jest w stanie krytycznym. Czy ma pani możliwość przyjazdu do szpitala?
Rose i wypadek? Fakt od momentu kiedy zniknęła z gali nie miałam z nią kontaktu, ale myślałam, że właśnie godzi się z Alexem.
- Tak, oczywiście. Już jadę.Nawet nie czekałam na odpowiedź, tylko się rozłączyłam. Wyskoczyłam z łóżka jakby mnie parzyło i założyłam dresy leżące na fotelu niedaleko łóżka. Nie patrzyłam na to że nie mam makijażu, włosy po koszmarze są w nieładzie i to że nadal mam na sobie górę od piżamy.
W windzie tupałam nogą z niecierpliwością aż zjedzie do parkingu. Kiedy tylko zjechałam do podziemi wskoczyłam do czarnego auta i ruszyłam z piskiem opon. W tym momencie dziękowałam takiej późnej godzinie za to, że na ulicach nie było aut i sygnalizacja nie działała.
Rose nie może się nic stać, nie może mnie opuścić. Jak ja sobie bez niej mam poradzić? Odkąd pamiętam zawsze trzymałyśmy się razem mimo wielu sprzeczek i odmienności zdań. Za dużo jej zawdzięczam i nie zdążyłam jej za nic podziękować.
Dzięki warunkom sprzyjającym dotarłam do szpitala w 15 minut. Wbiegłam do środka nawet nie patrząc czy zaparkowałam odpowiednio, czy zamknęłam auto. W recepcji nawet nie musiałam nic mówić, pielęgniarka musiała wiedzieć o wypadku i tym, że ktoś ma przyjechać.
- Drugie piętro. Pokój numer 250. - rzuciła mi szybko zanim zdążyłam zniknąć jej z pola widzenia.
Kolejna winda, która moim zdaniem za wolno poruszała się w górę. Co jest do cholery?! To przecież tylko drugie piętro.
Na korytarzu zobaczyłam Alexandra, był cały podrapany z ręką w gipsie i opaską na głowie. Siedział zapłakany i załamany.
- Alex! - na dźwięk jego imienia spojrzał na mnie z bólem wypisanym na twarzy i czerwonymi oczami od płaczu.
- Kate! - odpowiedział i wstał rzucając mi się w ramiona.
- Co się stało? - odwzajemniłam jego uścisk myśląc, że jakoś mu to pomoże.
Nie zdążył mi odpowiedzieć, ponieważ z pokoju naprzeciw nas otworzyły się drzwi i wyszedł dość wysoki mężczyzna z siwą zadbaną brodą.
- Mam nadzieję, że państwo są bliskimi pani Rose. Nie mam za dobrych wieści...
CZYTASZ
Can't Let Her Go
RomanceKate, 25-letnia kobieta, traci pracę. Rusza na kasting modelek, żeby spróbować szans w nowej dziedzinie. Jej debiut przyciągnie wiele uwagi męskiej publiczności. Adam, 27-letni miliarder. Sponsor wielu marek, sam jest właścicielem hoteli rozsianyc...