#25

12.2K 474 15
                                    

Kate

Piątek. Z racji, że cały weekend mamy wolny postanowiłyśmy pojechać do klubu się czegoś napić. Taksówka, która właśnie jedziemy zatrzymała się przed Lux - jeden z bardziej prestiżowych klubów w Kanadzie. Płace za kurs i wychodzimy, owiewa nas chłodne wieczorne powietrze. Na szczęście nie stałyśmy długo w kolejce, a właściwie weszłyśmy poza nią. W szatni zostawiłyśmy płaszcze i weszłyśmy do sali, w której w centrum był ogromny parkiet, a barki były na dwóch piętrach.

- Chodźmy na piętro, tam jest lepszy widok. - ciągnę Rose za sobą.

Na gorze było trochę więcej wolnego miejsca i od razu zajęłyśmy stolik z kanapami.
Zostawiłam Rose przy stoliku i sama poszłam po jakieś drinki. Na początek nie będą takie mocne. Kiedy już miałam wracać poczułam przy uchu oddech.

- Ślicznie wyglądasz. - nie muszę się odwracać żeby wiedzieć że to Adam. - Twoja przyjaciółka już ma towarzysza, poznałem Alexandra i na serio mu zależy. Chodź.



***

Rose

Kate poszła po drinki, miałyśmy się wyluzować, ale ja ciągle myślę o nim. Zerkam na pierścionek na palcu, który dalej mimo wszystko noszę, a do moich oczu samoistnie napływają łzy. Wstaję, żeby wyjść do toalety i nagle czuję jak ktoś klepie mnie w tyłek:

-Ej, dziunia, zabawimy się- odwracam się, żeby zobaczyć kto to i w tym samym momencie widzę jak Alexander powala na ziemię grubego, spoconego faceta:

-Ty skurwielu, nigdy więcej tak do niej nie mów i trzymaj ręce z daleka, bo ci je połamię.

Na jego widok po moich policzkach spływają łzy. Kocham go, ale chce stąd uciec. Ruszam w kierunku wyjścia, a on chwyta mnie za rękę, obraca mnie w swoją stronę i patrzy mi głęboko w oczy, głębiej niż wtedy na plaży, głębiej niż każdego wspólnego poranka, jakby chciał przejrzeć moją duszę:

-Porozmawiajmy, proszę. Tęsknie za Tobą.-błaga mnie tak samo jak w sms-ach.

-Jak ją obejmowałeś to jakoś za mną nie tęskniłeś.- odpowiadam już całkiem otrzeźwiała.

-Jedźmy do domu i porozmawiajmy, to nie jest dobre miejsce.- ciągnie mnie w swoją stronę.

-Nie! Możesz już wcale nie mieć żadnej okazji, żeby ze mną porozmawiać. Nie chcę cię widzieć.- mówię to chociaż wcale tak nie myślę. Chciałabym, żeby mnie przytulił i żeby to wszystko minęło, ale nie mogę przestać wyobrażać sobie tego co by było, gdybym wtedy nie wróciła wcześniej.

-Chodź do domu albo cię zaniosę.- mówi stanowczo z lodowatym wzrokiem.

-Nie zrobisz tego.- zachichotałam.

-Nie zrobię?- przerzuca mnie przez ramię i obciąga mi sukienkę, tak żeby nie było widać majtek i niesie do wyjścia.

Jestem na niego absolutnie wściekła, zachowuje się jak pieprzony egoista. Nie słucha oczywiście moich próśb dotyczących odstawienia mnie na ziemię. W aucie przypina mnie pasami i blokuje drzwi. Już nawet się do niego nie odzywam, znowu mam ochotę się rozpłakać, ale tego nie robię, nie chcę wzbudzać w nim litości. Całą drogę siedzę z założonymi rękoma i patrzę przez szybę, wymyślając różne scenariusze rozegrania tej sytuacji. Droga strasznie mi się dłuży i nawet nie zdążam się zorientować kiedy zasypiam.

Can't Let Her GoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz