Rozdział.8.

16.8K 918 62
                                    

Po naszej rozmowie postanowiłam przejść się po lesie woku domu. To wszystko to za wiele. Może powinnam dać szansę Dantemu. Nie kocham go w ten sposób ale z nim mogę być szczęśliwa. Nie każdemu jest pisana prawdziwa miłość.

- Clarisso.

Nagle w oddali usłyszałam nawoływanie. Ciekawość zwyciężyła i ruszyłam w kierunku oddalającego się głosu. Dotarłam na polane ze snu. Przede mną stała tyłem czarnowłosa kobieta. Odwróciła się nagle i... To ona. Kobieta, która ujawnia się co noc w moich snach.

- Przestraszona?- spytała z uśmiechem

- Ale jak ty się tu znalazłaś?- pytam oniemiała

- Przybyłam ze świata zmarłych aby cię ostrzec.- powiedziała poważniejąc

- Zawsze widziałam cię tylko w snach.- zauważyłam

- Owszem ale nie ma czasu.

- Nie rozumiem.

- Czas Dantego nadszedł.

- O czym ty mówisz?

- Dziś umrze.

- To niemożliwe.

- Ludzie Edmunda są już w waszym obecnym domu.

- Kłamiesz!- krzyknęłam

- Przykro mi Clair.

Nie słuchałam jej dalej. Ruszyłam biegiem w stronę domu.

- Nie pozwolę ci umrzeć.- szepnęłam

Wbiegłam do domu. W środku było prawdziwe armagedon.

- To ona.- krzyknął jeden z nich

Rzucił się na mnie. Sprytnie uniknęłam jego cios. Złapałam go za szyję i spojrzałam w oczy. Jego oczy stały się białe.

- Rozkazuj spowiedniczko.- rzekł kłaniając się

- Co tu robisz?

- Alfa Edmund kazał cię pojmać.

- Ile was jest?

- Czterech.

- Gdzie jest reszta?

- Na górze jest jeden, zaś pozostała dwójka szuka cię po lesie.

- Pójdziesz tam i zabijesz ich.

- Tak spowiedniczko.

Mężczyzna ruszył w stronę wyjścia. Podążyłam za nim. Nagle do moich uszu dotarł krzyk Dantego. Wbiegłam na górę, prawie zabijając się o własne nogi. Widok, który zastałam sprawił, że przed moimi oczami  zaczęły skakać mi plamki. Dante leżał nieruchomo a nad nim pochylało się wielkie brązowe wilczysko. Czułam jak moje oczy zaczynają łzawić. Tak się działo kiedy ogarniał mnie gniew. Wtedy nie panuję nad sobą a moje oczy przybierają kolor krwistej czernień. Rzuciłam się na niego. Chciał mnie ugryźć lecz nie zdołał. Rozszarpałam mu gardło. Kiedy z nim skończyłam podbiegłam do Dantego. Sprawdziłam jego puls. Nie żyje.

*************************

Hej cukiereczki ;*

Maraton 2/4

Mam nadzieję, że się podoba ;)

Następny za 15 minut.

Pozdrawiam Daga <3

Soulmate - pierwsze spotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz