1. Trzymanie za ręce

1.2K 63 4
                                    

Merle niepewnie wszedł do małego pokoju Kliniki Świętego Patryka. Jedyny szpital w zapyziałym miasteczku na północy stanu Georgia nie pachniał świeżością ani nie posiadał najnowocześniejszego sprzętu, jak odnowiona, trzypiętrowa klinika w Atlancie.
Jego brat leżał samotnie, podłączony do buczącej aparatury, a z sinych ust wychodziła przeźroczysta rurka pomagająca przy oddychaniu.

- Panie Dixon? - Doktor Merphis stał za nim i trzymał w spracowanych dłoniach kartę pacjenta.

- He? - zapytał, obracając się do mężczyzny w okularach i białym kitlu. Chodzili razem do pobliskiej szkoły, a Merle tłukł go na przerwach, nie znosząc wymądrzania Marka Merphisa na lekcjach chemii.

- Daryl przeszedł poważny zabieg, ale wyjdzie z tego. Musimy tylko poczekać, aż się obudzi, a to może trochę potrwać.

- Obyś miał kurwa rację, bo jak nie, to słowo daję, że zakopię cię żywcem w lesie - groził, ale taką miał taktykę. Bronił się przed ludźmi, których nienawidził bardziej niż braku whisky w lodówce.

- Nic się nie zmieniłeś. - Lekarz pokręci głową. - Ale daruj sobie, Merle. Nie jesteśmy już dzieciakami, a twojemu bratu nie pomoże agresja. Zostawiłeś go samego na kilka dobrych lat, więc nie udawaj, że cię interesuje.

- Gówno wiesz, Mark - warknął i zacisnął pięści w kieszeniach spranych jeansów. Palce go świerzbiły, by wyprowadzić idealny prawy sierpowy wprost w wybielone, równe zęby Merphisa. - Spierdalaj stąd, dobra? Chce z nim pobyć sam.

- Masz pięć minut. - Mark odpuścił. Wyszedł z sali i zamknął za sobą jasne drzwi, pozwalając Merle'owi podejść do łóżka.

- Ty gówniarzu. - Dixon przysnął krzesło spod okna i usiadł ciężko, lustrując bezwładne i posiniaczone ciało brata. - Co narobiłeś?

Pytanie jednak pozostało bez odpowiedzi, a żadne słowa nie dotarły do nieprzytomnego mężczyzny.
Merle westchnął, napinając obolałe mięśnie. Zawsze wpajał Darylowi żelazne zasady, że ma być facetem, a nie pizdą, ale skoro gówniarz nie potrafił jeździć samochodem, to może powinien przerzucić się na rower?

- Rozwaliłeś auto, poszło do kasacji. Co ty masz w tym zakutym łbie, pluskwo? - Pochylił się niżej i chociaż umysł bronił się przed jakimkolwiek gestem, splótł szorstkie palce z bladą dłonią brata.

Kilka sekund w kompletnej ciszy, w których chciał dodać Darylowi otuchy i siły, do niczego nie doprowadziły. Niestety nic więcej nie mógł zrobić. Pozostało mu wyłącznie czekanie aż młodszy brat zacznie walczyć o życie.
Wbrew pozorom Merle nienawidził samotności, a bez brata zostałby sam jak palec. Ścisnął dłoń jeszcze mocniej i wgapił się w buczącą aparaturę.

30 Day - Daryl DixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz