4. Randka

595 59 5
                                    

Od chwili, w której znany wszystkim świat przestał istnieć, minęło pół roku.
Sześć mrożących krew w żyłach miesięcy, pełnych posoki i śmierdzących flaków bryzgających we wszystkie strony.
Daryl opuścił szpital dosłownie trzy dni przez totalną zagładą i zrównaniem części Atlanty z ziemią.
Pogłoski o zbliżającej się epidemii dotarły do małego miasteczka położonego na północy stanu dużo wcześniej, ale mieszkańcy do samego końca wierzyli władzy i czekali na wojsko, które sprowadzi ze sobą lek.
Tak się nie stało, a Daryl z Merlem domyślali się tego od początku. Spakowali najpotrzebniejsze rzeczy; broń, jedzenie, ciepłe koce i ubrania. Podczas nieobecności młodszego, Merle sprowadził używanego pick-upa od kumpla z celi, dzięki czemu zapakowali motor na pakę, przywiązując maszynę skórzanymi pasami.
Mieli jeden cel - uciekać w góry i przeczekać.
Jadąc przez biedne osiedle z parterowymi domkami, Daryl kolejny raz myślał o pobycie w szpitalu i wypadku. Pai, dziewczyna, przez którą omal nie zginął, nie przestała go odwiedzać nawet wtedy, gdy zmieszał ją z błotem. Była uparta w swym postanowieniu, a on, choć nie przyznałby się do tego nigdy, uwielbiał jej czekoladowe ciasteczka z wiśniami.
Dużo mówiła, a on słuchał, udając, że ogląda telewizję lub śpi. Wiedział o niej chyba wszystko, łącznie z ulubionym kolorem oraz listą przebytych chorób w dzieciństwie. Nie oszczędziła mu nawet szczegółów przy historii z cielakiem dziadka, który podczas zabawy na farmie złamał nogę; wyobrażenie o wystającej, białej kości piszczelowej, tkwiła w jego głowie jeszcze przez dwa kolejne dni.
- Podjedź na Summer Crest - poprosił nagle, sam nie wiedząc czemu.
- Po co? Nie po drodze. - Merle wzruszył ramionami i sięgnął po paczkę papierosów leżącą przy skrzyni biegów.
- Po prostu tam podjedź i nie zadawaj pytań. Muszę coś sprawdzić.
- Chodzi o dupę, ta?
- Jedź i się zamknij.
- A więc mam rację. Kurwa, Daryl, bez jaj, będziesz latał za jakąś panienką z dobrego domku? Baba omal nie wpakowała cię w trumnę, a ty chcesz jej pomagać?
- Kurwa, po prostu jedź! - krzyknął, tracąc kontrolę. Merle działał mu na nerwy.
- Wyluzuj, gówniarzu. Przeleciałeś ją chociaż, czy ona jest z tych, co nie na pierwszej randce?
- Morda.
- No odpowiedz - Merle trzasnął go w ramię. - Musiałeś ją zabrać do szpitalnego bufetu na kolację, żeby obciągnęła ci potem w kiblu dla inwalidów? Romantyk z ciebie. Naoglądałeś się za dużo brazylijskich filmów.
Daryl nie odpowiedział, odwracając wzrok. On i randki? Nie w tym życiu.
Ich wspólne siedzenie w pokoju z ciastkami czy kubkiem kawy z automatu nie było niczym poważnym. Pod koniec jego pobytu faktycznie przychodziła na dłużej, a on opowiadał na pytania - niechętnie, ale jednak - lecz czy Paili była typem dziewczyn, które odbierały takie rzeczy jako romantyczne spotkania?
Nie miał zielonego pojęcia.

Merle podjechał pod otynkowany, piętrowy dom z numerem 15A i ze zmrużonymi oczami obserwował, jak Daryl bez pukania wchodzi do środka, a niecałe piętnaście minut później wyprowadza na zewnątrz młodą dziewczynę z pogrążonymi oczami. Miała zaschniętą krew na białej koszulce. W ręce ściskała trzonek od kuchennego noża.
Daryl wepchnął ją siłą na środkowe siedzenie pomiędzy siebie a brata, a potem rozkazał Merle'owi ruszyć dalej w kierunku Parku Narodowego położonego w górach.

30 Day - Daryl DixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz