20.

4.6K 241 175
                                    


(W mediach Mikołaj hyhy)


Shawn


Miałem z rodzicami niepisaną umowę. Jeśli kiedykolwiek przyprowadzę kogokolwiek do domu, będą się zachowywać najnormalniej na świecie i będą udawać, że nasza rodzina jest w zupełności zdrowa psychicznie. Nie będą odwalali żadnych żałosnych akcji, ani udawali super luzaków, czy co by im tam jeszcze przyszło do głowy.

Muszę przyznać, że spisali się znakomicie.

Pomimo tego, że to ja najpierw spanikowałem, to Laura schodząc ze schodów wykręcała sobie palce z nerwów. Starała się wyglądać na spokojną, ale widziałem jej zaciśniętą szczękę i jak przygryza dolną wargę. Postawiłem się w jej sytuacji i uświadomiłem sobie, co ja bym przeżywał, gdybym musiał przedstawić się jej rodzicom zaraz po tym, jak znaleźliby nas śpiących w swoich objęciach.

Fakt, dziewczyna mogła być zdenerwowana.

Ruszyłem za nią i położyłem dłoń na jej plecach, popychając ją lekko do przodu. Myślałem, że dodam jej tym gestem otuchy, ale ona momentalnie wzdrygnęła się pod moim dotykiem. Jednak nie cofnąłem ręki.

Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc, że zapamiętała drogę do salonu.

- Shawny! - usłyszałem przeciągłe wołanie z kuchni. I ja i Laura spojrzeliśmy w tamtą stronę. Dziewczyna zamarła.

- Poczekaj moment, okay? - poprosiłem i nie czekając na odpowiedź, szybkim krokiem ruszyłem w stronę, z której dobiegł nas głos mojej mamy.

Wziąłem głęboki wdech, rozprostowałem zaciśnięte pięści i wślizgnąłem się do kuchni. Oparłem się biodrem o framugę drzwi, tak, że prawie cały stałem w cieniu. Wychyliłem lekko głowę, próbując wybadać sytuację. Moi rodzice z reguły nie byli drażliwi, ale skąd mogłem wiedzieć, czy im nie odbije.

Moja mama parzyła herbatę, a ojciec siedział przy stole, przeglądając jakieś papiery. Odchrząknąłem lekko, na co moja rodzicielka spojrzała do tyłu. Od razu postawiła czajnik na blacie i z szerokim uśmiechem i jeszcze szerzej rozłożonymi ramionami podeszła do mnie.

- Cześć, kochanie! - zawołała, przyciągając mnie do siebie. - Tak się za tobą stęskniłam.

- Mamo, nie krzycz tak - wyjęczałem, oswobodzić się z niewygodnego uścisku. Prawie widziałem kpiący uśmiech Laury, słyszącej każde słowo. - Nie było was tylko dwa dni, tata jakoś nie wariuje.

- Przepraszam, skarbie - westchnęła mama, odsuwając mnie na długość jej ramion i przyglądnęła się uważnie mojej twarzy.

Uniosłem brwi, ale ona tylko potrząsnęła głową i wróciła do parzenia herbaty.

Założyłem ręce na ramiona, czekając, aż któryś z moich rodziców w końcu nie wytrzyma i zapyta, co to za dziewczyna. Ale oni nie dawali po sobie nic poznać. Oczywiście, wiedziałem, że to kompletna ściema. Ojciec był zbyt zainteresowany papierami, a mama zbyt skrupulatnie wycierała lśniący (bo wymyty kilka godzin wcześniej) blat, żeby uznać to za naturalne.

Prychnąłem. Jeśli nie chcą nic wiedzieć, to ich sprawa. Ja się przed nimi płaszczyć nie będę.

Westchnąłem i zrobiłem krok w korytarz.

- Shawn - zatrzymał mnie głos ojca.

- Mhm - wymruczałem, niechętnie, ale z satysfakcją odwracając się w stronę rodziców.

- Zechcesz nam może powiedzieć, co to za dziewczyna? - zapytał, odkładając dokumenty. Zdjął okulary i pomasował nasadę swojego nosa, ściągając ciemne brwi.

i was wrong || s.m ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz