Jak mogłam być taka głupia? Jak mogłam zostawić ją samą?
Powtarzałam te kilka słów jak mantrę, błądząc po okolicznych sklepach, licząc na to, że Sunny krąży w okolicy, nieświadoma tego, że ją szukam. Wypierałam z mózgu myśl, że to bez sensu. Suzanne była zbyt bystrym dzieckiem i nie zniknęłaby dobrowolnie.
Boże.
Co ja powiem Amandzie? Przecież ona mnie zabije.
Wzięłam kilka głębszych oddechów, zmuszając się, żeby myśleć trzeźwo i nie dać się emocjom. Musiałam iść do biura ochrony i sprawdzić nagrania z monitoringu. Takie rzeczy się zdarzają, to nic takiego. Zaraz ją znajdę.
Wyciągnęłam telefon, chcąc sprawdzić która godzina. Ekran beznamiętnie wyświetlił 18:07. Zamrugałam kilka razy, nie będąc pewna, czy coś mi się pomyliło, czy zostawienie dziecka na pięć minut zmieniło się w pełną godzinę.
Kurwa.
Chciałam zwalić winę na Shawna, serio. Szukałam jakiegoś pretekstu, żeby odciążyć choć trochę swoje sumienie, ale prawda promieniowała okrutnym blaskiem jak neony na Times Square.
Zgubiłaś Suzanne.
Jak pocisk wpadłam do siedziby ochrony i nie czekając na pytania zaczęłam nieskładnie wyjaśniać całą sytuację. Byłam w połowie emocjonującej wypowiedzi, kiedy telefon w moim ręku zaczął wibrować. Automatycznie odrzuciłam połączenie, nie sprawdzając nawet kto dzwoni. Potrząsnęłam głową, próbując zebrać ponownie myśli.
- Momencik, niech pani się uspokoi - odezwał się barczysty mężczyzna, ściągając nogi w ciężkich buciorach z biurka. Westchnął, wyrażając swoje zainteresowanie moją osobą i zaczął szperać w szufladzie. - Nazwisko zagubionej.
- Suzanne Smith. Pięć lat. Ubrana w niebieską sukienkę i różowy sweterek. Ma brązowe włosy, zaplecione w dwa warkocze.
- Powoli, panienko - zerknął na mnie ochroniarz.
Z trudem opanowałam się, żeby nie nawrzeszczeć na tego faceta. Cholera, czy on zdawał sobie sprawę z tego, gdzie pracuje? Zagryzłam wściekle wargę, próbując nie wybuchnąć. W tym samym momencie mój telefon ponownie zawibrował. Rzuciłam wściekłe spojrzenie na wyświetlacz, dostrzegając przychodzące połączenie od Shawna. Jeszcze jego mi brakowało. Zamaszystym gestem przesunęłam czerwoną słuchawkę.
Obrzuciłam nerwowym wzrokiem cały gabinet, zerkając kątem oka na ekran komputera z widokiem na wszystkie kamery. Mimowolnie odszukałam najbliższą sklepu, w którym zostawiłam Sunny. Tak bardzo chciałam zobaczyć, czy mała sama wyszła, czy, nie daj Boże, ktoś ją z niego wyprowadził. Na samą myśl o tym przeszedł mnie dreszcz.
Tempo spisywania zeznań przez dyżurnego doprowadzało mnie do białej gorączki. Miałam ochotę mu wygarnąć, że pewnie gdyby chodziło o jego dziecko, już by ściągał FBI i śmigłowce. Nie chciałam jednak dodatkowych kłopotów, miałam ich wystarczająco dużo.
Kiedy przestałam mieć cierpliwość do odrzucania nieustannie przychodzących połączeń, wrzuciłam telefon w odmęty torebki i zapięłam zamek, czego nigdy nie robiłam. Nie miałam czasu na Shawna i jego głupie gadanie w obliczu zaginięcia Sunny, a poza tym nie chciałam z nim rozmawiać dopóki nie przemyślę na spokojnie tego, co się między nami wydarzyło.
Ochroniarz ostentacyjnie odłożył długopis i spojrzał na mnie zniecierpliwionym wzrokiem. Złączył ręce i oparł łokcie na blacie biurka, raz po raz przebiegając palcami.
- Nadamy komunikat przez rozgłośnię i wyświetlimy informację na wszystkich telewizorach oraz podamy, gdzie można się zgłosić, jeśli ktoś posiada jakieś informacje o zaginionej.

CZYTASZ
i was wrong || s.m ✔
Hayran KurguWszyscy mamy tajemnice.. Czasami są tak wielkie, że sami stajemy się jedną z nich. Żyjemy w bezpiecznym kokonie fałszu i kłamstwa. A co, jeśli nagle pojawi się ktoś, kto zechce obnażyć cię z tajemnic? Opowiadanie zawiera wulgaryzmy i sceny +18, a...