37

3.4K 210 197
                                    



Patrzyłam na chłopca i nie bardzo wiedziałam co widzę.

Miał inne włosy – trochę dłuższe, zaczesane lekko za uszy, ciemniejsze o co najmniej dwa odcienie gorzkiej czekolady. Jego twarz spoważniała, kości policzkowe wyostrzyły się. Rozrósł się w barkach, choć jego postawa świadczyła o tym, że robił wszystko, aby jak najmniej rzucać się w oczy.

Patrzyłam na chłopca, ale on nie patrzył na mnie.

Nie wiedziałam czy to dobrze.

Bałam się odezwać, bałam się milczeć. Bałam się zobaczyć wyrzut w jego oczach, które od ostatniego spotkania zupełnie zmatowiały. Bałam się w nie spojrzeć i zobaczyć obojętność. Bałam się, że on spojrzy w moje i zobaczy zbyt dużo lub zbyt mało. Bałam się pokazać mu ponownie swoją duszę. A raczej to, że ją utraciłam.

Shawn zagryzł wargi.

- Brzmisz jak kiedyś.

Poczułam, że tracę oddech. Wpadam w dół, a wokół zasypuje się ziemia. Pochłania mnie wir i niszczy wszystko wokół. Nie mogłam znieść tonu jego głosu.

- Co u ciebie, Shawn?

Kącik jego ust drgnął lekko w parodii uśmiechu. Musiałam zamrugać kilka razy, żeby uzmysłowić sobie, że osoba którą widzę, już nie jest niewinnym chłopcem, który z uśmiechem brał wszystko, co przygotował dla niego świat. Tym nieznacznym gestem nakreślił mi historię tego, co musiał przejść przez ostatnie kilka miesięcy. Podwójnie bolała mnie świadomość, że to wszystko z mojej winy.

Podniósł wzrok i tym razem uśmiechnął się szerzej.

- W porządku.

A może mi się wydawało. Może wcale nie cierpi. Może nie z mojego powodu.

- Zmieniłeś się.

- Ty też – nieznacznie przesunął ręką w moją stronę, jakby chciał dotknął moje włosy. W porę przypomniał sobie, że nie może już tego zrobić.

Odetchnęłam głębiej.

Miał rację. Zmieniło się tyle rzeczy. Dotarło do mnie wtedy, że nie wiem o co pytać. Niewiele było wspólnych tematów, czas sprawił, że nawet tamte nieliczne straciły na aktualności. Sięgnęłam nerwowo do łańcuszka wiszącego na mojej szyi. Jego delikatny ciężar uspokajał mnie, a nieregularne brzegi złotej gwiazdki dawały zajęcie dłoniom, kiedy trzęsły się odrobinę za bardzo, abym mogła to ukryć.

Shawn podążył wzrokiem w tamtym kierunku.

- Dostałam na urodziny od koleżanki.

Chłopak zacisnął nieznacznie usta, nie przełykając mojego kłamstwa. Cóż, nigdy nie byłam w to dobra. Ale nie mogłam mu przecież powiedzieć, że podarował mi go Jason zaledwie kilka dni temu. Przynajmniej tak przypuszczałam, ale kto inny mógłby podrzucić małe pudełeczko pod drzwi mieszkania jedynie z dopiskiem mojego imienia?

Przez sekundę pozwoliłam sobie na wątpliwość. A może to nie Jason? Może w taki sposób Shawn chciał dać mi do zrozumienia, że ciągle o mnie pamięta? Może to on znalazł jakiś sposób na podrzucenie mi wisiorka, chciał pozostać anonimowy aż do tego momentu, potem wyznać mi prawdę, powiedzieć, że tęskni i że wtedy kłamał i nadal mnie kocha...

Może może może.

Dziwny błysk w jego oczach ukrócił te myśli. Nie patrzyłby na niego z taką zawiścią, gdyby był jego prezentem. Może żałował, że nie jest jego. Może wtedy zrozumiał, że ja też już nie jestem jego.

i was wrong || s.m ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz