Rozdział 7

169 16 0
                                    

-Coś się stało?-zapytał tata Wiki , wpadając do pokoju.

-Nie nic.-powiedziałam.

-Na pewno?-nic z wiki nie mówiłyśmy ,a jej tata przerzucał spojrzenie raz na mnie ,a raz na Wiki.-Słuchajcie ,niedawno widziano wilka ,w lesie.-Wiki wytrzeszczyła oczy-Więc nie chodźcie tam ,chyba ,żeby iść do stajni.-skierował te słowa ,bardziej do Wiktorii.

-Dobrze-powiedziałyśmy równocześnie.

Ojciec Wiki ,pokiwał głową i wyszedł.

-Jaki wilk?-zapytała Wiki siadając obok mnie na łóżku-Czy to ma coś ,wspólnego ,z tym ,jak dzwoniłaś do Korleli?

-Powiedziała ,ci te moje głupie pytanie?-uśmiechnęłam się.

-Wydaję mi się ,że ty coś ukrywasz.Widziałaś tego wilka ,prawda?-zapytała poważnie.

-Nie ,nie -powiedziałam śmiejąc się.

-Wiem ,wiem-wstała z łóżka-to jest wilkołak bardzo przystojny.-tym razem się śmiała.

-Czasem sobie myślę ,czy ty i Kornelia nie jesteście siostrami?-zapytałam.

-Raczej nie.-śmiałyśmy się-To ja id się przebrać bo już ,późno.Spóźnimy się!-pobiegła do łazienki.

-Z twoim przyszłym chłopakiem?-zapytałam.

-On już ,nim jest ,tylko jeszcze o tym nie wie.-powiedziała śmiejąc się.

    Gdy Wiki się przebierała ,usiadłam na fotelu ,na kółkach.Mam nadzieję ,że nic mu nie jest.Gdyby ktoś go złapał ,to już byłoby o tym ,głośno.Nikt go ,nie znajdzie.Może ,komuś się ,tylko przywidziało.A ,może to wilkołak?Ta jasne.Uwierzę ,jak zobaczę.On potrafi ,o siebie zadbać.

-To możemy iść.-zapytała moja przyjaciółka.

Założyła ,bluzkę na krótki rękaw, w czarbo-białe paski i jasne dżinsy.Spojrzałamc ,na biurko.Zauważyłam ,złotą bransoletę z dwoma sercami.

-Z ,kąd to masz?-pokazałam jej bransoletkę.

-Od... no... od Willa.

-Załóż.

-Serio?-zdziwiła się.

-No

-Czemu?Mam ją założyć?

-Bo dostałaś ,ją od Willa ,twojego niby chłopaka.-zaśmiałam się.

   Wzięła bransoletkę i założyła.

-Chodź.-pociągnęła mnie za ręce.

-Postaram się ,żebyście byli ,sami ,a ja sobie wrócę do domu.-powiedziałam cicho.

-Co?

-Nic

Po paru minutach ,dotarłyśmy na miejsce.Will już na nas czekał.Usiadłyśmy przy stoliku.

-Cześć ,dziewczyny.-przywitał się.

-Cześć.-opowiedziałyśmy prawie równocześnie.Całą trójką się ,z tego zaśmieliśmy.

Popołudnie ,mijało przyjemnie ,ciekawie i szybko.Will opowiadał o sobie ,Wiki też i ja.Poznaliśmy się lepiej ,śmieliśmy i tak dalej.Widziałam tą chemię między nimi.Tylko jak się z tąd szybko wywinąć.Nie chciało mi się ,tu być ,ale się już zgodziłam.Oni rozmawiali ,a Wiki się rumieniła.Sprawdzałam fb.Nic ciekawego ,myśl ,jaką wymówkę mogę wymyślić.

     Siedziałam tak z 5 minut i myślałam ,chyba zapomnieli o mojej obecności.W ogóle nie zwracali na mnie uwagi.Zadzwonił mi telefon ,dzięki Bogu!Wyszłam do łazienki ,nic im nie mówiłam ,bo słuchali ,tylko siebie.

W łazience ,nikogo nie było , mogę swobodnie rozmawiać.Odebrałam.

-Cześć.-powiedziała Korni.

-Hej ,nie wiesz jak dobrze ,że zadzwoniłaś!-powiedziałam ciesząc się.

-A jesteście z Willem?

-No ,nie zwracają ,na mnie uwagi.-wyżaliłam się.

-No wiesz są zakochani.Wiesz jak to jest?

-Nie.

-No tak ty nigdy nie zwracasz uwagi na chłopców.-tak to prawda.

-Chcesz coś ,konkretnego ,bo jak nie to powiem im ,że miałam ważny telefon i muszę wracać do domu.

-Tak ,opowiedz mi wszystko po kolei ,z tego spotkania.-chichotała.

   Opowiedziałam ,jej wszystko ,co się działo.Potem rozłączyłam się i poszłam do dwójki zakochanych.Nawet nie zauważyli ,że wyszłam.

-Ja... muszę iść do domu ,bo mama zadzwoniła.

-Już tak szybko?-zapytała Wiki.

-No powiedziała ,że to pilne.

    Pożegnałam ,się z nimi.Ruszyłam ,w stronę domu ,ale ,żeby się tylko przebrać.Muszę zobaczyć wilczka.Muszę ,martwię się o niego ,chociaż znam go parę dni ,ale jest dla mnie ważny.A może ,ten kto niby zobaczył wilka ,nie widział go tylko jakieś inne zwierzę z daleko ,które wyglądało do niego podobnie.

    Zanim się zorientowałam ,byłam przy drzwiach mojego domu.Weszłam ,ale nigdzie nie widziałam mamy ,nie miała zamiaru nigdzie się wybierać.Były dwie ,żyjące istoty w moim pokoju.Chomik ,który kręcił się w kołowrotku i Mimi ,która leżała zwinięta w kłębek ,na moim łóżku.Podniosła na chwilę głowę ,ale zaraz znów poszła spać.

  Wzięłam wygodne ciuchy i poszłam się przebrać.Ogarnęłam się szybko.Pomyślałam ,że szybciej będzie ,jeżeli pójdę przez łąkę.Tak zrobiłam.Wchodziłam do lasu ,łaziłam po lesie ,chyba z godzinę.Gdy tak chodziłam widziałam może z dwie  osoby ,to mało.Nigdzie go nie ma ,chyba nic mu się nie stało.Jest wilkiem da se radę.Jeszcze chwilę ,chodziłam po tym lesie.

  Postanowiłam ,że pójdę do stajni i zobaczę co u szczeniaczka i Wanilii.Gdy weszłam na teren stajni ,przywitał mnie Daniel.Skakał obok mnie ,a ja się uśmiechałam.Za chwilę gdzieś pobiegł.Wokół stajni chodziło dużo osób.Usiadłam na ławce ,obok stołu ,pod którym leżała Sonia.Patrzyła się opiekuńczo na małego ,który bawiła się z Rexem.Po chwili maluch podbiegł do mnie ,biegał tak słodko i śmiesznie.

 Wzięłam go na na kolana.Był ,pełen życia ,nie taki jak dziś rano.Głaskałam go ,a on atakował mi rękę.

-Tak chcesz się bawić?

Powaliłam go na plecy i zaczęłam go atakować ręką.Spędziłam w stajni ,gdzieś z pół godziny.Postanowiłam ,wrócić do domu ,trochę smutna ,bo nie wiedziałam co dzieję się z tym wilczkiem.Myślałam o nim ,o naszym pierwszym spotkaniu i tak dalej.Zamyśleń wyrwała mnie znajomy głos.

-Nikola!-odwróciłam się moim oczom ,ukazała się Wiktoria.Podbiegła do mnie.

-Co ty tu robisz?-zapytałam ,zdziwiona przecież tata jej zabronił tu przychodzić.

-A ,ty?-zapytała.

Mój przyjaciel wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz