Rozdział 29

70 9 1
                                    

  Na ulicy świeciło pustkami.Wokoło nie było nikogo, oprócz gryfa.Serce przyśpieszyło, krew zaczęła szybciej płynąć.Stałam parę metrów od dwu metrowego stworzenia.Chciałam chwycić za klamkę aby wbiec do domu i z niego nie wychodzić.Wtedy pół orzeł pół lew wyciągną jedną ze swoich przednich łap w moim kierunku, które wyglądały jak kończyny ptaka.Przekręcił głowę w bok.Chwyciłam za klamkę drzwi.

-Nie spokojnie.Nie bój się mnie.-spojrzał na mnie przyjaznymi żółtymi oczyma.

-Yyyyy...

-Podejdź bliżej.Muszę gdzieś Cię zabrać.

  Szybko zmienił swoją postawę.Stanął bokiem do mnie, wypiął klatkę piersiową do przodu i podniósł głowę.Przełknęłam ślinę i powolnym krokiem skierowałam się ku zwierzęciu.Gdy się zbliżyłam dostatecznie blisko dotknęłam jego skrzydła żeby sprawdzić czy to nie wytwór mojej wyobraźni.To prawda najprawdziwszy gryf stoi przede mną.

-Gdzie chcesz mnie zabrać?-zapytałam.Bałam się go trochę.

-Zobaczysz.

  Rozprostował skrzydła.Powili aby mnie nie wystraszyć.Następnie zniżył się tak żebym mogła go dosiąść.Wsiadłam na jego grzbiet.Gryf wstał i byłam dwa metry nad ziemią.

-Tylko nie wystartuj za szyb...

  Nawet nie dał mi dokończyć.Wystartował jak rakieta.Złapałam się mocno jego szyi.Dlaczego go dosiadłam!Lecieliśmy coraz wyżej.Dotarliśmy do poziomu chmur.Tak mi się zdawało, przez cały czas miałam zamknięte oczy.

-Już możesz otworzyć oczy.-powiedział.-A tak właściwie mam na imię Kanu.-przedstawił się.

-A ja Nikola.-otworzyłam oczy.Spojrzałam w dół widziałam tylko białe chmury.Poruszaliśmy się teraz powoli bez pośpiechu.-Dlaczego lecimy tak wysoko?

-Gryfy mają moc niewidzialności.Ale tylko my możemy być niewidzialni.Gdybyśmy teraz lecieli niżej ludzie dziwiliby się, że jakiś człowiek się unosi.-wyjaśnił.

-Och...-uśmiechnęłam się.

-O!Już jesteśmy!-uradował się.

  Zwierze zanurkowało w dół.Wróciłam do pierwszej pozycji.

-Już jesteśmy.-oznajmił.

  Otworzyłam oczy i zobaczyłam znajomi mi las oraz... dom mojej babci.Wydało mi się to dziwne.Ostrożnie zeszłam z gryfa.Spojrzałam na niego pytającą.

-Na mnie się nie patrz.-powiedział.

  Skierowałam się do chatki w środku lasu.Sprawdziłam czy drzwi są otwarte.Zamknięte.Usiadłam na bujaną ławkę.

-Po co mnie tu zabrałeś.-zapytałam stworzenie, które nie odstępowało mnie na krok.

-Bo ja tak chciałam.-zza drzew wyłaniała się moja babcia.Tak to moja babcia!Moja babcia?Przysiadła obok mnie na ławce.-Witaj kochanie.

-Cześć babciu.Ale co tutaj się dzieje?

-Wiesz, że masz dar.Wiesz, że magiczne zwierzęta istnieją.Wiesz, że są łowcy magicznych zwierząt.Wiesz, że zwierzęta zbliżają się do Ciebie bo masz w sobie energie dzięki, której wiedzą kim jesteś.Wiesz na czym polega twój dar.Wiesz również, że będziesz miała jedną z trzech mocy i dlaczego nie nosisz już okularów.Wiesz o proroczym śnie i o trzech dniach.

-Trzech dniach?

  Na te słowa moja babcia zrobiła smutną minę.

-W trakcie, których można umrzeć.-wbiła wzrok w ziemie.Kanu położył się niedaleko nas.

Mój przyjaciel wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz